menu

Polacy nie powinni zmieniać klubów w styczniu [KOMENTARZ]

24 stycznia 2013, 13:25 | Maciej Czupryna

Po Arkadiuszu Miliku i Arku Piechu, zespół w styczniu zmieni najprawdopodobniej Rafał Wolski. Menedżerowie starają się sprzedawać, zawodnicy są kuszeni lepszymi kontraktami i perspektywą gry w lepszych ligach, a kluby borykające się z problemami finansowymi, przystają na złożone oferty.

Nasza liga wyraźnie zyskała na wartości. Chodzi głównie o wartość sportową. Statystycznie Ekstraklasa jest wyraźnie „młodsza”. W dodatku młodzież ta potwierdza swoją klasę, budząc zainteresowanie coraz to większych zagranicznych marek, potrafiących inwestować miliony euro z nadzieją na zwrot w niedalekiej przyszłości.

Często zawód menadżera określa się mianem niewdzięcznego. Jego praca polega przede wszystkim na sprzedaży zawodników. W trakcie sezonu są dwa momenty, w których można realizować swoje zadania zawodowe, zimowy i letni okres transferowy. Letni, co zrozumiałe trwa o wiele dłużej i to właśnie wtedy padają transferowe rekordy.

Zobacz także: Fani ŁKS Łódź domagają się powrotu Bodzia W.

Muszę jasno stwierdzić, że nie jestem zwolennikiem transferowania Polaków do zagranicznych zespołów w okresie zimowym. Zawodnik nie powinien „urywać sezonu”, z co najmniej kilku istotnych powodów. Po pierwsze okres transferów zimą, jak już wspomniałem, jest znacznie krótszy od tego latem. Transfery często są sztucznie przyspieszane, pochopne ruchy mogą zrujnować na jakiś czas karierę zawodnika. Klasycznym przykładem jest transfer Radosława Matusiaka do włoskiego Palermo, kiedy kontrakt opiewający na sumę 1,9 mln euro został podpisany 30 stycznia. Palermo było wówczas trzecim zespołem w tabeli Serie A. Zawodnik nie ma byt wiele czasu na dostosowanie formy do poziomu kolegów z zespołu i zgranie się z nimi, nie mówiąc o zapoznaniu się ze zwyczajami panującymi w danym kraju lub co najistotniejsze poznaniu podstaw języka, w którym przyjdzie mu się porozumiewać.

Po drugie „urwanie sezonu”, to automatyczne „obcięcie wartości” zawodnika. Biorąc pod lupę przypadek Arka Milika, gdyby w rundzie wiosennej zdobył jeszcze kilka, do kilkunastu trafień, w dodatku zaliczając kolejne występy w kadrze narodowej, Górnik mógłby liczyć na wyższą kwotę, nie tracąc w trakcie sezonu zawodnika, podnoszącego wartość sportową zespołu. Jak wszyscy wiemy, zwyciężyła potrzeba chwili, związana ze słabą kondycją finansową zabrzan.

Wejście do zespołu zagranicznego w trakcie sezonu, wymaga sporego zaangażowania i przekonania trenera co do swojej wartości. Zespół, który przez rundę posługiwał się konkretnym systemem gry, opartym na sprecyzowanych założeniach taktycznych, w różny sposób może przyjąć „nowicjusza”, który w jednej chwili całkowicie zmienia swoje dotychczasowe otoczenie. W okresie letnim, który odwrotnie do naszej ligi, jest kluczowym w perspektywie całego sezonu, jest znacznie więcej czasu na próbowanie i testowanie kolejnych zestawień. Każdy z zawodników ma „czystą kartę” przed nowo rozpoczynającym się sezonem. Zbliżony cykl treningowy wyrównuje szanse poszczególnych graczy. Okres zimowy może doprowadzić do zaburzenia rytmu zawodnika, przez co straci znaczną część rundy rewanżowej.

W dodatku osobiście uważam, że obiektywna ocena zawodnika powinna nastąpić po rozegraniu całego sezonu, a nie jednej rundy. Po całym sezonie zawodnik nabiera wewnętrznego przekonania, że jego gra wpłynęła na wynik końcowy drużyny. Gdyby Milik pozostał w Górniku i hipotetycznie zdobył tytuł króla strzelców Ekstraklasy, dając Górnikowi grę w europejskich pucharach, jego pozycja w Leverkusen byłaby z cała pewnością bardziej komfortowa.

Cały mechanizm transferowania zawodników zimą jest krzywdzący przede wszystkim dla samych zawodników. Menadżer osiągnął swój cel, sprzedał zawodnika. Pozyskujący klub wydał mniej, a sprzedający chwilowo „ugasił pożar w swoich finansach”. Często w przypadku młodych piłkarzy, nikt nie liczy się z ich zdaniem, używając „czarujących argumentów”.

Na pewno cieszy nas zainteresowanie zagranicznych klubów naszymi zawodnikami, jednak powinno równocześnie martwić to, w jakim okresie i na jakich zasadach odbywają się ich transfery. Nie od dziś wiadomo, że w piłce największe kariery buduje się na zdrowym rozsądku, a nie pochopnym działaniu pod wpływem chwili. Transfer zimą nie zawsze jest skazany na porażkę, nie stanowi to reguły. Warto jednak wziąć pod uwagę inne możliwe rozwiązania i wybrać te najkorzystniejsze.