ŁKS coraz bliżej awansu. Łodzianie pewnie wygrali w Nieborowie
Już tylko czterech punktów potrzebują podopieczni Wojciecha Robaszka by być pewni awansu do trzej ligi. Po mało emocjonującym, ale mimo wszystko obfitym w zdobyte przez nich bramki meczu, łodzianie pokonali w Nieborowie miejscowego Orła i uczynili jeden z ostatnich kroków w kierunku wyższej klasy rozgrywkowej.
fot. kwadrans_po
W przeciwieństwie do ostatniego wyjazdowego spotkania, nie musieliśmy długo czekać na - tym razem tylko otwierającego wynik - gola. Chociaż przed pierwsze chwile po rozpoczynającym pojedynek gwizdku sędziego nie zapowiadało się, że w ogóle uda się zobaczyć chociaż jednego, w dziewiątej minucie fatalnie zachował się zawodnik gospodarzy, Tomasz Rembowski, faulując w polu karnym Radosława Jurkowskiego. Arbiter bez wahania wskazał na jedenasty metr, a okazję pewnym uderzeniem wykorzystał Adrian Kasztelan, zapewniając gościom prowadzenie.
Bramka nie odmieniła jednak oblicza gry, która jedynie wyrównała się i żadna z drużyn nie była w stanie poważnie zagrozić rywalom. Udało się to dopiero pod koniec pierwszej części spotkania i nieborowianie mogli przekonać się, że niewykorzystane okazje czasami rzeczywiście się mszczą. Marcin Kosiorek, zawodnik Orła, znalazł się w dogodnej sytuacji by pokonać Konrada Przybylskiego, jednak oddając strzał trafił prosto w Piotrka Słyścio, który będąc dokładnie tam, gdzie powinien, uratował łodzian przed utratą gola. To chyba tylko podbudowało gości i po uderzeniu Pawła Hajduczka piłka odbiła się od pleców Michała Zaleśnego, jeszcze zahaczyła o ręce bramkarza Mariusza Jędrzejewskiego i wpadła do siatki.
Dwubramkowe prowadzenie to było dla podopiecznych Wojciecha Robaszka za mało i w drugiej połowie meczu, zanim jeszcze zdążyło upłynąć pięć minut, po pięknej indywidualnej akcji Dawid Sarafiński umocnił przewagę przyjezdnych. W podobny sposób, urywając się obrońcom rywala, na niecały kwadrans przed końcem spotkania raz jeszcze celnie uderzył i już całkowicie zdeprymował przeciwników, by kilkadziesiąt sekund później... zejść z boiska po ukaraniu go przez sędziego drugą żółtą kartką. Uderzony przez Patryka Krzeszewskiego w twarz, podczas gdy kilku jego kolegów dało się sprowokować zawodnikowi i wdało w przepychankę, on sam dyskutował z arbitrem i właśnie za to zmuszony został do opuszczenia murawy.
Wynik meczu ustalił w osiemdziesiątej szóstej minucie, debiutujący jako strzelec w barwach Łódzkiego Klubu Sportowego, Damian Kopa. Jego pierwsza bramka zdobyta w tej rundzie była zarazem piątą w tym spotkaniu i tylko potwierdziła zwycięstwo gości, które przybliża ich do awansu. By mieć już pewność, że w przyszłym sezonie zagrają w trzeciej lidze, piłkarze z Miasta Włókniarzy muszą zdobyć jeszcze cztery punkty. Okazję na kolejny krok ku osiągnięciu celu będą mieli prawdopodobnie w środę, choć ich rywal może zrobić to za nich. Łodzianie mają zmierzyć się na wyjeździe z Borutą Zgierz, ale coraz częściej pojawiają się doniesienia, że gospodarze zrezygnują z organizacji zaległego meczu i oddadzą go walkowerem.