menu

PSG kontynuuje triumfalny marsz w Ligue 1. Tym razem paryżanie upokorzyli wicemistrza Francji

13 grudnia 2015, 23:26 | Grzegorz Ignatowski

Paris Saint-Germain po raz kolejny udowodnił, że w lidze francuskiej nie godnego przeciwnika. Tym razem mistrzowie Francji zwyciężyli w meczu z wicemistrzem - Olympique Lyon. Na uwagę zasługuje nie tylko fakt zdobycia trzech punktów, ale także fakt, że PSG wygrało w stosunku 5:1.

Pojedynek aktualnego mistrza Francji z wicemistrzem od początku miał tylko jednego faworyta. Przed pierwszym gwizdkiem wszystko przemawiało za paryżanami. I już w pierwszych minutach gospodarze pokazali, że nie były to bezpodstawne przewidywania. Wystarczyło pięć minut by pod bramką Anthony'ego Lopesa zrobiło się gorąco. Wszystko za sprawą Matuidiego, który zagrał kapitalną piłkę do Ibrahomovicia, a ten wypróbował refleks golkipera Lyonu oddając kapitalny strzał z pierwszej piłki. Tym razem Lopes stanął na wysokości zadania, ale kilka minut później Ibra cieszył się ze zdobycia gola. W roli asystenta wystąpił Edinson Cavani, a Zlatan wyśmienicie wywiązał się z roli egzekutora.

Sześć minut później piłkarze PSG potwierdzili, że ten dzień będzie należał do nich. Pod dośrodkowaniu Angela Di Marii z rzutu wolnego Serge Aurier strzałem głową wpakował piłkę do siatki.

Gospodarze mogli prowadzić jeszcze wyżej, ale w dwóch kolejnych sytuacjach napastnikom PSG zabrakło precyzji. W odpowiedzi Lyon oddał jeden strzał, który wywołał w zespole trenera Laurenta Blanca trzęsienie ziemi. Jordan Ferri zdecydował się na uderzenie z odległości około 25 metrów. Wydawało się, że Kevin Trapp spokojnie złapie piłkę, ale niemiecki golkiper źle obliczył tor lotu piłki i choć zdołał ją jeszcze odbić, to ostatecznie wylądowała ona w siatce paryskiej bramki.

Do końca pierwszej połowy PSG wydawało jak trafiony bokser, który nie bardzo kwapi się do kolejnych ataków i dopiero w drugiej odsłonie spotkania udało im się otrząsnąć. A kiedy już mistrzowie Francji ponownie przejęli inicjatywę, to Anthony Lopes musiał się dwoić i troić w bramce Lyonu. Najpierw przetestowali go Angel Di Maria i David Luiz, ale golkiper gości za każdym razem spisywał się wyśmienicie. Jednak wobec dośrodkowania Di Marii i strzału z pierwszej piłki Edinsona Cavaniego w 61 minucie bramkarz Lyonu był już bez szans.

Paryżanie się rozkręcili i zdołali strzelić jeszcze dwie bramki. Najpierw Zlatan Ibrahimović wykorzystał rzut karny, podyktowany za faul na nim samym, a później Lucas Moura zamienił na bramkę genialne podanie od Di Marii. W efekcie PSG wygrało 5:1 i umocniło się na fotelu lidera Ligue 1. Choć "umocniło" to nie jest właściwe słowo. Bardziej pasowałby zwrot "przyspawało się" ponieważ obecnie paryżanie mają aż 17 punktów przewagi nad drugim w tabeli Angers i trzecim Monaco.


Polecamy