Polacy w Ligue1. Glik z bandażem, Krychowiak ze stratami, Stępiński z najgorszą oceną
Przydomek „wojownik”, którym francuscy dziennikarze określają często Kamila Glika nie miał jeszcze lepszego uzasadnienia niż w minionej kolejce. Polak grał już niedawno przeciwko Szkotom z bandażem na głowie, tym razem – w meczu z Bastią – krew polała się już na początku meczu.
fot. Twitter/@ScoutingForPZPN
Glik pokazał jednak kolejny raz, że żadne warunki nie są mu straszne i wytrzymał do końca spotkania. Zagrał w swoim stylu, bardzo poprawnie, choć ocena jest nieco niższa niż zwykle („piątka” w L'Equipe). Wynika to jednak z postawy całej drużyny, bo Monaco tylko zremisowało na Korsyce 1:1. Ocena Glika byłaby pewnie wyższa, gdyby sędzia uznał, że Polak był w II połowie faulowany w polu karnym, ale jednak nie zagwizdał.
Wpadki lidera i możliwości odrobienia dwóch punktów nie wykorzystali gracze PSG, bezbramkowo remisując z Tuluzą zaledwie kilka dni po pogromie Barcelony. Tradycyjnie bez Grzegorza Krychowiaka, który sam zapowiedział w mediach społecznościowych, że poprosił o grę w rezerwach, w sobotę. Już drugi raz od początku tego roku, z jasnym celem - utrzymać rytm meczowy na tyle na ile się da przed marcowym zgrupowaniem kadry.
Oznacza to, że już co najmniej w piątek miał świadomość, że gdy trener Emery będzie ogłaszał skład na spotkanie z Tuluzą, on się tam nie znajdzie. Gorsza informacja jest taka, że występ przeciwko drużynie Bergerac w IV lidze, mimo zwycięstwa 2:1 nie był nadzwyczajny. Obserwatorzy mówią wręcz, że Krychowiak zanotował zbyt dużo strat. Ok. 70 minuty trener rezerw zapytał Polaka, czy chce dalej grać i gdy otrzymał potwierdzenie, zostawił go na boisku do końca meczu.
Tymczasem podczas przedmeczowej konferencji Unai Emery, pytany o polskiego zawodnika kupionego za ponad 30 mln euro, jeszcze raz uzasadniał jego nieobecność w składzie „konkurencją na tej szczególnej pozycji (defensywnego pomocnika)”.
Mariusz Stępiński odzyskał zaufanie trenera Nantes, ale po bardzo dobrym meczu z Marsylią przed tygodniem, o występie w Metz chciałby jak najszybciej zapomnieć. Według L'Equipe był najgorszy na murawie, z notą 3. Jedyny pozytywny element – Polak po zaledwie pół roku całkiem dobrze radzi sobie poza boiskiem. Na konferencji przed meczem mówił cały czas po francusku, rzadko posiłkując się tłumaczem. W porównaniu choćby z trenerem PSG Unaiem Emerym różnica jest ogromna.
Igor Lewczuk wrócił już po kontuzji do Bordeaux, ale mimo iż był awizowany przed meczem z Guingamp (3:0), ostatecznie spędził 90 minut na ławce. O tym, że będzie potrzebny nie ma jednak wątpliwości, bo wśród „żyrondystów” ma najlepszą średnią po dotychczasowych występach.
W dużo gorszej sytuacji jest Maciej Rybus, który znowu nie dostał szansy w Lyonie, w zwycięskim meczu z Dijon (4:2).