menu

Ligue1. Atak na polskiego prezesa Nantes. Waldemar Kita w porę opuścił lożę prezydencką

6 listopada 2016, 00:38 | Remigiusz Półtorak

Mariusz Stępiński uratował remis dla Nantes już w doliczonym czasie meczu z Tuluzą (1:1), ale znacznie większą uwagę przyciągnęły wydarzenia pozasportowe. Niewielka grupa ultrasów w kominiarkach, którzy od dawna zarzucają polskiemu prezesowi Waldemarowi Kicie brak wyników dostała się do loży prezydenckiej, ale szybka interwencja policji i ochrony doprowadziła do opanowania sytuacji. Kita wraz z rodziną opuścił lożę pod opieką ochroniarzy.

Prezes Nantes Waldemar Kita
Prezes Nantes Waldemar Kita
fot. Fot. Archiwum FC Nantes

Tak napiętej sytuacji między prezesem a pseudokibicami jeszcze nie było, a pod koniec spotkania z Tuluzą - jeszcze zanim Stępiński wyrównał - zrobiło się naprawdę gorąco. Szef klubu, znany ze stanowczości, nie zamierza jednak ustępować ani na jotę. Mimo sugestii policji, aby jak najszybciej opuścić stadion la Beaujoire, po raz kolejny powtórzył, że nie zrezygnuje z funkcji. Co więcej, tuż po meczu Kita używał bardzo ostrego języka.

- Nie boję się. Chcą mnie zabić? I co wtedy? Gdyby tak się stało, prefektura i policja miałyby kogoś na sumieniu. Nie mogę sobie pozwolić, żeby teraz rzucić tym wszystkim i dać im powody do satysfakcji. Nie mogę tak sobie zostawić tych osób, które pracują dla klubu i robią to bardzo dobrze - powiedział prezes Nantes.

Waldemar Kita dał również jasno do zrozumienia, że służby od dawna niewiele robią, aby rozprawić się z chuliganami, choćby tak w Paryżu. - To zwykli bandyci, najczęściej pod wpływem alkoholu i narkotyków. Wiadomo kim są. Nikt jednak nie reaguje i zapewne będzie tak dalej, dopóki nie dojdzie do jakiegoś poważnego wypadku, może nawet śmiertelnego... - mówił wzburzony szef klubu.

To już trzeci gol Stępińskiego w tym sezonie - w dziewiątym meczu. Polak może pochwalić się też jedną asystą.

Sportowy24.pl w Małopolsce