Grzegorz Krychowiak: Nie widzę żadnego problemu, żeby zagrać na środku obrony
- Jeżeli przyjdzie taka potrzeba, to ja nie widzę żadnego problemu. W Moskwie trener poprosił mnie, żebym wystąpił na środku obrony i to zrobiłem. Jeśli tutaj zajdzie taka potrzeba, jeżeli trener będzie ode mnie tego oczekiwał, to jak najbardziej mogę zagrać na środku obrony - mówi Grzegorz Krychowiak, defensywny pomocnik reprezentacji Polski i Lokomotiwu Moskwa.
fot. Karolina Misztal
Linia obrony reprezentacji Polski, z którą ściśle współpracuje Grzegorz Krychowiak, przeszła w ostatnich miesiącach sporą zmianę. Reprezentacyjną karierę zakończył jej filar, czyli Łukasz Piszczek. Kolejna kontuzja uniemożliwiła Kamilowi Glikowi przyjazd na zgrupowanie w Trójmieście. Sopocki hotel w sobotę opuścił też - z powodu kontuzji lewego stawu skokowego - Artur Jędrzejczyk.
- Na pewno ciężko zastąpić takiego zawodnika, jak Łukasz Piszczek, który grał w tej reprezentacji bardzo długo, a teraz zrezygnował z występów. To są częste zmiany, spowodowane kontuzjami i innymi przyczynami, próby, nie tylko taktyki, ale również zawodników. Trener do tego jest zmuszony. Żeby zbudować solidną defensywę, potrzeba czasu, wielu minut na boisku. To proces, który z każdym meczem, nie tylko w ustawieniu tej czwórki obrońców, ale i całego zespołu, będzie przynosił efekty - tłumaczy Grzegorz Krychowiak.
Dwukrotny triumfator Ligi Europy z Sevillą uważa, że od czwartkowego meczu z Czechami wiele może w tej reprezentacji zmienić się na lepsze.
- Uważam, że w tym momencie, po tym meczu z Czechami, mamy taką podstawę, bazę. Poprzednie mecze graliśmy w zupełnie innym zestawieniu, odbiegając od tego, czy to było dobre czy złe ustawienie. Mimo, że mecz z Czechami nie był dobry, bo w końcu go przegraliśmy, ale pokazał nam, że są podstawy, których powinniśmy się trzymać. Trzeba pracować nad błędami, które popełniliśmy. Zdarzają się nam potknięcia, które poprzez samą analizę wideo możemy łatwo zmazać - mówi zawodnik, który do ligi francuskiej wyjechał z juniorskiego zespołu Arki Gdynia.
O co dokładnie chodzi?
- Chodzi głównie o poruszanie się po boisku, o komunikację, o odległości pomiędzy poszczególnymi formacjami. Jak są złe odległości między liniami obrony i pomocy to ma się później wrażenie, że zespół tak dobrze nie broni. A to kilka lat temu było naszą siłą - uzupełnia popularny "Krycha".
Doświadczony pomocnik, który w reprezentacji Polski zadebiutował jeszcze za kadencji Leo Beenhakkera, jest przekonany, że strzelecka absencja Roberta Lewandowskiego nie ma wielkiego wpływu na wyniki kadry narodowej.
- Uważam, że to nie jest kłopot. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że to jest frustrujące dla napastnika, kiedy nie strzela bramek. Ale najlepszy okres, kiedy zespół grał bardzo dobrze, zwłaszcza na Euro 2016, to był okres, kiedy Robert praktycznie w ogóle nie strzelał. To gra, walka, stwarzanie sytuacji dla innych napastników pozwoliły nam na gole innych zawodników, Arka Milika, Kuby Błaszczykowskiego, czy Kamila Grosickiego. Robert nie musi strzelać bramek, żebyśmy wiedzieli jak to dobry i potrzebny nam zawodnik. Oczywiście, życzę mu wielu bramek. Myślę, że zaczniemy grać, kiedy przede wszystkim skupimy się na obronie. To obrona będzie nam przynosiła korzystne wyniki - podkreśla 28-latek.
Przekonuje przy tym, że do polepszania nastroju wokół naszej reprezentacji potrzeba bardzo niewiele. Według Krychowiaka chodzi o piłkarskie detale, które bardzo często decydują o końcowym wyniku.
- Zdaję sobie sprawę, że potrzeba czasu, żeby to zaczęło funkcjonować. Z drugiej strony, nie możemy teraz szukać wymówek, żeby ten okres nie trwał zbyt długo. Uważam, że są bardzo dobre, pozytywne momenty. Zwłaszcza w meczu z Czechami, kiedy zespół dobrze funkcjonował. Przytrafiają się nam jednak także proste błędy. A potem, patrząc z perspektywy całego meczu, pozostaje niesmak. Eliminując te małe błędy, detale, które decydują o wygraniu czy nie, wrócimy na właściwe tory i zaczniemy wygrywać i zaczniemy grać tak, jak się tego od nas oczekuje - dodaje Grzegorz Krychowiak.