Glik walczy o pierwsze trofeum we Francji. Raymond Domenech: Uwielbiam takich obrońców jak on
Dzisiaj Monaco Kamila Glika gra pierwszy prawdziwy finał w tym sezonie - z PSG w Pucharze Ligi Francuskiej. I to na neutralnym terenie, w Lyonie, a nie jak dotychczas w przypadku tych rozgrywek, w Paryżu. Nawet jeśli jest to najmniej ważne trofeum we francuskiej piłce, mecz może mieć ogromny wpływ na końcówkę sezonu. Więcej do stracenia mają niewątpliwie paryżanie, tym bardziej, że w lidze tracą dystans do rywali z małego księstwa, ale gracze Monaco też nie mogą podejść do tego spotkania całkowicie bez presji, bo za czasów rosyjskiego właściciela, Dimitrija Rybołowlewa jeszcze nic nie wygrali. Vincent Duluc, lider działu piłkarskiego w "L'Equipe" przewiduje, że mecz zakończy się zwycięstwem Monaco po golu... Glika, a my rozmawiamy na temat rewelacji tego sezonu oraz polskiego piłkarza z Raymondem Domenechem, byłym selekcjonerem reprezentacji Francji.
fot. Twitter/@ASMonaco
- Zgodzi się Pan, że ta młoda ekipa z Monaco zadziwia w tym sezonie.
- To co grają jest rzeczywiście imponujące. Nie dak dawno pisałem na ten temat komentarz dla "L'Equipe" i dzisiaj mogę jeszcze raz potwierdzić. Monaco wprowadziło w tym sezonie wzorcowe wykorzystanie ustawienia 4-4-2. Jeśli ktoś chciałby podpatrywać, to ma znakomity przykład, z zawodnikami, którzy bardzo dobrze spełniają się w tej roli; każdy na swojej pozycji. Do tego warto zwrócić uwagę na ich przygotowanie fizyczne. Też imponujące, skoro od lipca grają na takim poziomie.
- Ale jak to się stało, że drużyna uważana jeszcze niedawno, w poprzednich dwóch sezonach, za defensywną pod kierunkiem trenera Jardima, nagle gra najbardziej ofensywnie w Europie?
- Jeśli spojrzymy na bilans z poprzedniego sezonu, to Monaco strzeliło 57 goli. A zatem to cały czas jest zespół, który nie nauczył się nagle grać do przodu, choć rzeczywiście różnica w tym roku jest znacząca. Chcę tylko zwrócić uwagę, że już wcześniej mieliśmy zaczyn gry ofensywnej. Problemem była defensywa, która równie wiele goli traciła (50 - red.). Co się zmieniło? Monaco dużo strzela, ale też po wzmocnieniu obrony - dzięki Glikowi, Mendy'emu i Sidibe - dużo mniej traci.
- Po kilku miesiącach widać, jak wiele Glik wiele wniósł do tej ekipy.
- Stał się kluczowy nie tylko dla obrony, ale dla całego zespołu. Pewnie, zdarzały się mecze, że nie mógł wystąpić i drużyna sobie radziła, ale - powiem szczerze - uwelbiam taki typ obrońcy. Nie jest może błyskotliwy, ani "elegancki", ale jaka skuteczność! Przydałby się do każdej drużyny na świecie, bez przesady. Kiedy trzeba walczyć w powietrzu, robi to znakomicie, kiedy trzeba się dobrze ustawić, nie ma w Monaco nikogo lepszego. Kiedy boczni obrońcy wychodzą do przodu, mają świadomość, że z tyłu jest solidne zabezpieczenie. "Gwarancja bezpieczeństwa" - to wydaje mi się kluczowe określenie po przyjściu Glika. Także wtedy, gdy trzeba naprawić błąd kolegów. Proszę zwrócić uwagę - Glik gra dla drużyny i w jakimś sensie, choć nie tylko on, nadaje ton całej ekipie. Dlatego Monaco ma dotychczas tak dobre wyniki.
- Pozostali obrońcy mogą się przy nim wiele nauczyć?
- Bez wątpienia. Jemerson nie był dotychczas zły, ale brakowało mu rygoru. Przy Gliku czuje się pewniej. A to ma kapitalne znaczenie, bo jeśli Monaco może grać tak ofensywnie, to również dlatego, że potrafiło zbudować solidne tyły, które zwykle nie zawodzą. Do tego boczni obrońcy są tak naprawdę pierwszymi atakującymi. Zasługą Jardima jest to, że wykorzystuje każdego zawodnika na takiej pozycji, na jakiej czuje się najlepiej, czego przykładem jest linia pomocy z Fabinho czy Bernardo Silvą.
- Nie zaskakuje Pana, że gracze, którzy mają 22-23 lata - bo przecież większość zespołu to młodzi zawodnicy - sprawiają wrażenie, jakby byli już bardzo doświadczeni?
- Mają się od kogo uczyć, bo Glik, Subasić, Falcao, Moutinho znakomicie "stabilizują" tę drużynę. I to właśnie daje jej siłę. Połączenie młodości i świeżości z dojrzałością. Ale jeszcze raz - ci starsi odgrywają w tym procesie kluczową rolę.
- Wziąłby Pan Kyliana Mbappe do kadry, gdyby dalej był Pan selekcjonerem?
- Niestety, nie odpowiadam na takie pytania. Teraz rządzi Didier Deschamps i on podejmuje decyzje. Skoro uznał, że czas Mbappe już nadszedł...
- To wróćmy do piłki klubowej. Monaco i PSG to dwie zupełnie różne filozofie.
- Monaco zmieniło strategię. W większym stopniu szkoli młodych piłkarzy, często z własnego regionu, ale nie tylko, i znakomicie na tym wychodzi. A przy okazji, korzysta na tym cały futbol francuski. Powiedziałbym nawet, że to jest jego istota. Nie - kupowanie drogich piłkarzy z zagranicy, ale wychowywanie własnych.
- Monaco zdobędzie Puchar Ligi i będzie mistrzem?
- Z Pucharem Ligi sprawa jest otwarta. To tylko jeden mecz, szanse są jednakowe i trudno wskazać faworyta. Nie ma go. W lidze natomiast Monaco ma większe szanse, ale dzisiaj problem tej drużyny polega na tym, że PSG będzie miał mniej meczów, o mniejszej intensywności niż w Lidze Mistrzów i znacznie dłuższą ławkę rezerwowych. Czy Monaco wytrzyma takie tempo do końca sezonu, mając skład "na miarę"? Oto jest pytanie. Nie potrafię na nie odpowiedzieć.
Rozmawiał w Paryżu Remigiusz Półtorak