W Lidze Mistrzów nie ma słabeuszy! Olympiakos ograł Atletico! (ZDJĘCIA)
Olympiakos Pireus niespodziewanie pokonał mistrzów Hiszpanii, Atletico Madryt 3:2! Grecy zdecydowanie lepiej rozpoczęli spotkanie, i jako drużyna skuteczniejsza do końca nie dali się dogonić ambitnie grającym Hiszpanom.
Z będącym na trybunach za swoje zachowanie w finale Ligi Mistrzów Diego Simeone, piłkarze Atletico zostali w Pireusie bezlitośnie wypunktowani przez mistrzów Grecji. Olympiakos do zwycięstwa nie potrzebował przewagi w polu, większej ilości strzałów czy sytuacji bramkowych. Podopieczni Michela w pierwszej połowie byli skupieni na skutecznej obronie i wyprowadzaniu groźnych kontr, a ten scenariusz udał się im doskonale.
Już w 13. minucie po kontrataku gospodarze wywalczyli rzut rożny, który zakończył się krótkim rozegraniem i bardzo precyzyjnym płaskim uderzeniem z dystansu Arthura Masuaku, z którym nie poradził sobie debiutujący w oficjalnym meczu w barwach Atletico słoweński bramkarz Jan Oblak. Atletico nie zwlekało i rzuciło się do odrabiania strat, ale mistrzom Hiszpanii brakowało skuteczności. Raul Garcia i Mario Mandzukić byli blisko pokonania głową Roberto, ale w obu okazjach obaj zawodnicy byli zbyt niedokładni, a że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, to po pół godziny gry koszmarne nieporozumienie Mario Suareza z Diego Godinem wykorzystał sprowadzony z Barcelony Ibrahim Afellay i Grecy mogli się cieszyć z dwubramkowego prowadzenia.
Los Colchoneros jeszcze przed przerwą byli w stanie zmniejszyć straty, po tym jak pięknym kontrującym strzałem głową popisał się Mandzukić i schodząc na przerwę obie drużyny były ‘w kontakcie’ ze sobą. W drugiej części gry Atletico atakowało niemrawo, co zmieniło dopiero wejście na plac gry rezerwowego Antoine’a Griezmanna po kwadransie. Dwa groźne i precyzyjne uderzenia Francuza obronił jednak Roberto, a w 72. minucie było już po meczu, gdy być może jedyna kontra Olympiakosu w drugiej części gry przyniosła decydujące trafienie niezawodnego Konstantinosa Mitroglou.
Atletico stać było jeszcze na bramkę kontaktową i jednocześnie honorową autorstwa Griezmanna, ale po chwili niespodzianka stała się faktem, bo takową na pewno jest pozostawienie przez Los Colchoneros trzech punktów w Pireusie. Po bardzo dobrej poprzedniej edycji Olympiakos ponownie wygląda na zespół, który może napsuć krwi faworytom, ale czy tak się rzeczywiście stanie, musimy poczekać do kolejnych kolejek.