menu

Juventus wrócił z piekła do nieba. Olympiakos zaliczył podróż w drugą stronę

4 listopada 2014, 22:38 | Marcin Szczepański

Juventus Turyn pokonał Olympiakos Pireus 3:2 i nadal liczy się w walce nawet o pierwsze miejsce w grupie. Grecy, którzy ze stanu 0:1 wyszli na prowadzenie 2:1, stracili chwilę później dwa gole w minutę i ze stolicy Piemontu wracają bez punktu. Mają jednak tyle samo punktów co Stara Dama i walka o wyjście z grupy zapowiada się emocjonująco.

Juventus przystępował do spotkania wiedząc, że nie może pozwolić sobie na stratę punktów, jeśli chce dalej myśleć o wyjściu z grupy. Tą determinację widać było na boisku od pierwszych minut. Podopieczni Massimiliano Allegriego w pierwszej połowie tłamsili Greków na ich własnej połowie, ale mieli wyraźne problemy ze zdobyciem gola. W 16. minucie groźnym uderzeniem z dystansu popisał się Claudio Marchisio, ale doskonałą interwencją uratował swój zespół Roberto, bohater Olympiakosu z pierwszego meczu ze Starą Damą.

W 21. minucie bramkarz Greków był już jednak bez szans, a pokonał go uderzeniem z rzutu wolnego ich niezawodny wykonawca, Andrea Pirlo, dla którego dzisiejszy mecz był setnym występem w Champions League. Radość Juve z prowadzenia nie trwała jednak długo, bo Grecy wyrównali, także po stałym fragmencie. W 24. minucie z rzutu rożnego piłkę wrzucił Alejandro Dominguez, a Alberto Botia ubiegł Giorgio Chelliniego i głową pokonał Gianluigi Buffona, który też ponosił część odpowiedzialności za straconego gola.

Juventus nie podłamał się utraconym golem i do przerwy nadal atakował bramkę gości. Roberto nie udało się jednak pokonać ani Alvaro Moracie, który w 31. minucie wyszedł z nim sam na sam, ani Marchisio, który z kilku metrów spudłował w 42. Tuż przed przerwą doskonałą okazję miał jeszcze Pogba, który uderzył z 15. metrów, ale trafił obok bramki.

Po przerwie Stara Dama ponownie ruszyła do ataku i mogła objąć prowadzenie w 56. minucie, ale loba w wykonaniu Vidala dobrze wyczuł Roberto. Zmarnowana okazja zemściła się sromotnie w 62. minucie. Po dośrodkowaniu Domingueza z rzutu wolnego piłkę wybił Bonucci, futbolówka trafiła jednak do Maniatisa, ten dograł do Delvina Ndingi, który głową posłał piłkę w okienko.

Juventus bardzo szybko wrócił jednak do gry, za sprawą... Roberto. Szczęśliwy i niezawodny do tej pory bramkarz Olympiakosu, tym razem sam wpakował piłkę do własnej bramki, niefortunnie odbijając ją po strzale Llorente w słupek. Bianconeri poszli za ciosem i po kolejnej minucie już prowadzili! Llorente obsłużył podaniem Paula Pogbę, którego zagranie zostało zablokowane, ale precyzyjna dobitka wylądowała już w siatce!

Do końca meczu oba zespoły próbowały powiększyć swój dorobek bramkowy, jednak więcej goli już nie uświadczyliśmy. Dzięki zwycięstwu Juventus zrównał się punktami z Grekami i do liderującego Atletico dzisiejsi rywale tracą po trzy punkty.


Polecamy