menu

Jacek Trzeciak, trener Polonii Bytom: W rewanżu Warta będzie jak dzikie, ranne zwierzę [WYWIAD]

17 czerwca 2015, 11:25 | Patryk Trybulec/Dziennik Zachodni

Z Jackiem Trzeciakiem, trenerem Polonii Bytom rozmawiamy o dzikiej, rannej zwierzynie, słabym sercu i barażowym horrorze sprzed lat.

Jacek Trzeciak, trener Polonii Bytom
Jacek Trzeciak, trener Polonii Bytom
fot. Polskapresse

GKS Katowice, Rozwój Katowice, Zagłębie Sosnowiec: Nasi pierwszoligowcy wyjadą na zgrupowania

W sobotę Polonia Bytom zrobiła pierwszy krok w kierunku wygrania barażu o II ligę, pokonując w Poznaniu Wartę 2:1. Rewanż przed własną publicznością to już tylko formalność?
Na pewno nie. Przed nami zupełnie inny mecz, niż ten, który rozegraliśmy na Warcie. Spodobało mi się ostatnio porównywanie naszego przeciwnika do dzikiego zwierzęcia i to w dodatku rannego. Zdrowe zwierzę do ludzi zwykle nie podchodzi, ale chore, ranne - to już co innego. Nie boi się zaatakować. Warta też nie będzie się bać, kalkulować, tylko najprawdopodobniej od pierwszych minut zaatakuje i na to musimy być przygotowani. Dlatego ostatnie trzy dni były dla nas bardzo ciężkie, głównie z psychologicznego punktu widzenia. Cały czas starałem się utrzymywać w zespole taką sportową "napinkę".

Przygotował pan dla Warty jakąś specjalną taktykę? Będziecie bronić korzystnego remisu, czy zaskoczycie rywala atakiem?
Jeśli tylko przez chwilę pozwolimy sobie na myśl o tym, że remis wystarczy nam do awansu, to jesteśmy zgubieni i nic z tego nie będzie. Za nami dopiero pierwsza połowa meczu i to w dodatku zremisowana z lekkim wskazaniem na nas. To przez te kilka dni starałem się wpoić zawodnikom. Po prostu musimy wyjść na boisko i nadal robić swoje. Oczywiście dokonaliśmy analizy pierwszego spotkania, wyciągnęliśmy wnioski. Nie spoczywamy na laurach, ciągle szukamy rozwiązań, koniecznych zmian. To wszystko musi być płynne, nie możemy się nawet na sekundę zatrzymać. Pomysłu na mecz z Wartą wolałbym jednak nie zdradzać, by nie ułatwiać zadania trenerowi Tomaszowi Bekasowi.

Jako zawodnik rozgrywał pan już mecze barażowe. Jak pan wspomina te potyczki?
Z Polonią Bytom baraże rozgrywaliśmy dwukrotnie i dwa razy zakończyliśmy tę rywalizację pozytywnie. Pamiętam baraż z Unią Janikowo o utrzymanie w starej drugiej lidze, który wygraliśmy. Zdecydowanie bardziej zapadła mi jednak w pamięć barażowa potyczka ze Szczakowianką Jaworzno, której stawką był awans do drugiej, czyli dzisiejszej pierwszej ligi. To był prawdziwy horror. W Bytomiu wygraliśmy wtedy 1:0, ale rewanż nie układał się już takż dobrze. Pod koniec pierwszej połowy Szczakowinka wyszła na prowadzenie a w 90. minucie strzeliła gola na 2:0 i byliśmy za burtą. Ostatecznie w doliczonym czasie gry strzeliliśmy jednak bramkę i to my cieszyliśmy się z awansu!

W środowy wieczór kibice Polonii również mogą spodziewać się podobnych wrażeń i emocji?
Proszę mnie nie straszyć, bo ja mam słabe serce (śmiech). Myślałem, że będę miał w miarę spokojną noc, ale przywołał pan straszne wspomnienia. Do tej pory nikt nie pytał o tamte mecze. Musiał pan je wygrzebać? (śmiech)

Baraże zawsze budzą emocje, zazwyczaj negatywne, bo często jest tak, że drużyny po znakomitym sezonie nie osiągają celu, bo o wszystkim decyduje jeden słabszy dzień. Co pan sądzi o takiej formie ligowych rozstrzygnięć?
Proszę nie kazać odpowiadać mi na to pytanie, bo na samą myśl nasuwają się same bluźnierstwa. To tylko u nas jest możliwie, by mistrz rozgrywek nie awansował bezpośrednio i po rozegraniu blisko 40 kolejek nie był pewny swego. Jedno jest pewne: druga liga straci na braku dwóch z trzech drużyn, które podniosłyby poziom tych rozgrywek. Myślę o Odrze Opole, która już wypadła z gry oraz przegranym środowego meczu rewanżowego, czyli Warcie Poznań, lub Polonii Bytom.

Dziennik Zachodni


Polecamy