Olimpia wygrywa w Stróżach. Kolejarz nadal bez punktów
W Stróżach miejscowy Kolejarz podejmował Olimpię Grudziądz. Oba zespoły nieudanie rozpoczęły sezon i przyszło im wałczyć o pierwsze ligowe punkty. Trudno więc było wskazać faworyta spotkania, choć nazwiska piłkarzy i ekstraklasowe aspiracje delikatnie przemawiały za drużyną przyjezdnych.
fot. Kamil Zieliński
Po druzgocącej porażce Olimpii z Dolcanem na własnym obiekcie, można się było spodziewać że trener Kafarski dokona kilku zmian personalnych. I tak w formacji obronnej Bielawski zastąpił Pisarczuka, a Frańczaka powracający po urazie, doświadczony Marcin Staniek. Do składu wskoczył też Dariusz Kłus. Najbardziej jednak istotna zmiana nastąpiła w linii ataku. Słabo spisującego się w poprzednim spotkaniu Cieślińskiego, zastąpił Maciej Kowalczyk. Dla kibiców gospodarzy było to o tyle istotne, że w poprzednim sezonie, w barwach Kolejarza zdobył on koronę króla strzelców 1. ligi, za co darzony jest w Stróżach dużym szacunkiem i sentymentem.
W ekipie gospodarzy doszło do dwóch istotnych zmian. Do składu powrócił podstawowy zawodnik z minionego sezonu - Cheikh Niane, a między słupkami stanął nowy nabytek Kolejarza, Mariusz Różalski.
Obie drużyny od początku nie kalkulują, tylko szybkimi atakami starają się przedostać pod pole karne przeciwnika. W 6. minucie, po podaniu aktywnego od pierwszych minut Bielawskiego, pierwszy bardzo groźny strzał oddał Kowalczyk. Mecz od początku toczony był w szybkim tempie, obie ekipy starały się atakować głównie skrzydłami. Zwłaszcza gospodarze, próbujący wykorzystać z jednej strony młodzieżowca Bajdura, z drugiej weterana Rockiego. Ten pierwszy szukał głównie dośrodkowań, drugi starał się przeprowadzać kombinacyjne akcje.
W 31. minucie przyszło pierwsze zagrożenie bramki Michała Wróbla. Po dośrodkowaniu piłki z rzutu rożnego przez Trochima, stojący przy krótszym słupku Szczot wybił piłkę głową, ale zrobił to w taki sposób, że ta minimalnie przeleciała nad poprzeczką, a wszystko mogło się skończyć golem samobójczym.
W 38. minucie po znakomitym podaniu Rockiego, Bajdur mógł się znaleźć oko w oko z Wróblem, był jednak na pozycji spalonej. Przed przerwą miejscowi piłkarze mieli jeszcze dwie znakomite sytuacje do objęcia prowadzenia. W 44. minucie znów po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, tym razem wysoko zagrana piłka minęła bramkarza i obrońców gości i wylądowała wprost pod nogami Kaliciaka. Ten jednak nie potrafił opanować piłki ani oddać strzału, szybko do piłki dopadli obrońcy i zażegnali niebezpieczeństwo.
W doliczonym czasie gry Bajdur przedarł się w pole karne prawą strona boiska, naciskany przez obrońcę zdołał jeszcze oddać strzał, który był co prawda groźny, ale wylądował tylko na górnej siatce bramki Michał Wróbla.
W drugiej połowie, po wskazówkach od trenera Kafarskiego, Olimpia zaczęła grać dużo spokojniej i dokładniej, szukając kombinacyjnych akcji. Gra jednak znacznie częściej była przerywana faulami, a piłkarze gospodarzy z czasem jakby opadali z sił. Ale po kolei...
W 55. minucie po źle wykonanym stałym fragmencie gry przez Rogalskiego, to ekipa gospodarzy wyszła z groźna kontrą. Po podaniu od Rockiego środkiem piłkę wyprowadził Kaliciak i dobrze zagrał do Bajdura, młody pomocnik Kolejarza zgubił jednak piłkę i cała akcja spaliła na panewce.
W 59. minucie ponownie groźnie strzelał Kowalczyk, Różalski był jednak na posterunku. Pięć minut później, Olimpia rozegrała krótki rzut rożny, piłkę otrzymał Rogalski, świetnie minął przeciwnika polu karnym i pewnym, precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce.
Około 70-tej minuty nastąpiła druga już w tym meczu przerwa dla zawodników na uzupełnienie płynów w organizmie, mecz rozgrywany był przy upalnej pogodzie. Po powrocie do gry gospodarze dwukrotnie oddawali groźne strzały na bramkę Olimpii, chybili jednak, najpierw Kaliciak później Rocki. Na dziesięć minut przed końcem spotkania goście z Grudziądza mieli okazję na podwyższenie wyniku. Po podaniu od Ruszkula strzał oddał wprowadzony wcześniej Cieśliński, bramkarz Kolejarza wykazał się jednak sporym refleksem. W 87 minucie czujny bramkarz Olimpii wybiegł z bramki i niemal na linii 16 metra wybił piłkę głową w aut, uprzedzając tym samym pomocnika Kolejarza Patryka Szymańskiego. W ostatnich sekundach spotkania po rzucie rożnym dla gospodarzy na bramkę rywali głową uderzał jeszcze Stefanik, jednak był to strzał niecelny i wynik spotkania nie uległ już zmianie.
Cenne trzy punkty pojechały więc do Grudziądza. Trener Kafarski obrazowo przedstawił to spotkanie na konferencji prasowej. Stwierdził że pierwszą połowę jego piłkarze toczyli pod górkę, a druga już z górki. Trudno się z tym nie zgodzić. Piłkarze z Grudziądza w drugiej połowie potwierdzili swoją wyższość nad rywalem, czego efektem była zdobyta bramka. Trener gospodarzy Przemysław Cecharz ubolewał nad tym że, pomimo iż uczulał na to swoich piłkarzy, ci po raz kolejny stracili gola w podobnych okolicznościach.
Tomasz Kafarski po meczu:
Przemysław Cecherz po meczu: