Olimpia lepsza od GieKSy. Awans grudziądzan coraz bardziej realny
Podopieczni Dariusza Kubickiego odnieśli kolejne ważne zwycięstwo i cały czas liczą się w walce o awans. Bramkę na wagę zwycięstwa strzelił pod koniec pierwszej połowy Robert Szczot, a Olimpia wygrała 1:0 z GKS Katowice. Goście pomimo gry w przewadze nie potrafili wyrównać, tym samym zaliczyli kolejną porażkę.
fot. Dawid Gus
Mecz zapowiadał się bardzo ciekawie ze względu na pozycje w tabeli obu drużyn oraz stratę punktową do czołówki, która pozwalała zachować matematyczne szansę na awans dla obu ekip. Oczywiście bliżej tego była Olimpia z trzy punktową przewagą nad ekipą z Katowic. Przed meczem nastroje nieco popsuła pogoda, na szczęście z godziną rozpoczęcia meczu deszcz przestał padać, a nad Grudziądzem pojawiło się słońce.
GKS Katowice już z pierwszym gwizdkiem arbitra próbowali przejąć inicjatywę wychodząc wysokim pressingiem, na co gospodarze odpowiadali groźnymi kontrami, a z upływem minut spotkanie nam się wyrównało.
Olimpia największe zagrożenie tworzyła ze stałych fragmentów, gdzie podopieczni Kazimierza Moskala zupełnie sobie z tym elementem wykonywanym przez Marcina Smolińskiego nie radzili, a przykładem tego był pierwszy rzut rożny i główka Dariusza Kłusa, kiedy fantastyczną interwencją popisał się Łukasz Budziłek.
Na boisku obserwowaliśmy dużo sportowej walki i zaangażowania obu zespołów. Do końca pierwszej połowy została minuta, kiedy fantastyczną akcją popisał się Łukasz Suchocki, który posłał piłkę w pole karne, a całą akcję zamknął Robert Szczot strzelając bramkę do szatni.
Po gwizdku kończącym pierwsze 45 minut bardziej zadowoleni byli kibice i piłkarze z Grudziądza, zaś katowiczanie pełni sportowej złości i chęci zwycięstwa opuszczali murawę, co zapowiadało nam jeszcze bardziej interesującą drugą część spotkania.
Początek drugiej połowy należał jednak do grudziądzan, a już pierwszą okazję do podwyższenia wyniku miał w 47. minucie Łukasz Suchocki, który dostał idealną piłkę od Kowalczyka. Na szczęście gości spudłował.
Na boisku było coraz więcej nerwowości co zaczęło objawiać się żółtymi kartkami, w większości dla zawodników GieKSy. Olimpia nie chciała dać zepchnąć się na własną połowę, a GKS nacierał, lecz dochodząc do szesnastki można było odnieść wrażenie, że piłkarzom Kazimierza Moskala brakowało pomysłu, gdzie tę piłkę posłać.
Czym bliżej końca, tym bardziej goście atakowali, dwoili się i troili, by strzelić wyrównującą bramkę. W 77. minucie czerwień obejrzał kapitan biało-zielonych Dariusz Kłus, przez co osłabił swój zespół, a trener Dariusz Kubicki był zmuszony ściągnąć napastnika i w jego miejsce posłać do boju obrońcę.
Od tego czasu Olimpia broniła się niemal całą "dziesiątką", ale rezultatu w postaci bramki dla Katowic brakowało. Najlepszą sytuacją miał w 88. minucie Janusz Gancarczyk, lecz jego strzał minął słupek. Ostatecznie po końcowym gwizdku „Twierdza Grudziądz” pozostała niezdobyta. Gości natomiast gości czeka smutna długa podróż do domu.