Olimpia Grudziądz wróciła do gry o awans. Chojniczanka raczej z niej wypadła
Każda kolejka w Nice I lidze przynosi przetasowania w tabeli. Raz jeden, raz drugi zespół jest bliższy awansu do Lotto Ekstraklasy.
fot. Piotr Bilski
Zawodnicy Olimpii Grudziądz po porażce u siebie z Chojniczanką 0:1 spadli z pozycji wicelidera i przestali być zależni tylko od siebie w kwestii walki o promocję. Jednak grudziądzanie nie spuścili głów, tylko ponownie postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. W Olsztynie pokazali, że jeszcze nie należy ich skreślać i do końca trzeba ich traktować poważnie.
Pozytywna reakcja
Przeciwko Stomilowi zagrali tak jak w większości spotkań w rundzie wiosennej. Od pierwszych minut zaatakowali rywala, wymuszając straty. Przyniosło to efekt w postaci szybko strzelonego gola. Potem kontrolowali przebieg wydarzeń i dwukrotnie podwyższali wynik. Nawet strata gola kwadrans przed końcem nie spowodowała zmiany w obrazie spotkania, które biało-zieloni zasłużenie wygrali 3:1.
Więcej wiadomości sportowych, zdjęcia, wideo, relacje live na www.pomorska.pl/sport
- Piłkarze pozytywnie zareagowali po nieudanym meczu z Chojniczanką - chwalił swoich podopiecznych trener Jacek Paszulewicz. - Każdy z zespołów czołówki boryka się z problemem mentalnym. Nie każdy zachowuje spokój. Nam się to udało. W Olsztynie narzuciliśmy swoje warunki gry i zmusiliśmy gospodarzy do ciężkiej pracy. Mieliśmy mecz pod kontrolą i mogliśmy wygrać wyżej, ale zabrakło trochę skuteczności pod bramką. Po stracie gola może nie było zbytnio nerwowo, ale znowu niepotrzebnie się cofnęliśmy i oddaliśmy pole rywalom. Jesteśmy takim zespołem, który lepiej się czuje gdy ma piłkę przy nodze. W sumie zagraliśmy dobry mecz i nie mogę mieć większych pretensji do zespołu, bo nie da się zdominować rywala przez całe spotkanie. Wygraliśmy i dalej liczymy się w grze o najwyższe cele, a to jest najważniejsze - podsumował szkoleniowiec.
Biało-zieloni awansowali na 3. miejsce w tabeli, a do drugiego Zagłębia Sosnowiec tracą tylko punkt, to oznacza, że walka trwać będzie do ostatniej kolejki. Grudziądzanie zmierzą się u siebie z GKS Katowice i na wyjeździe ze Zniczem Pruszków.
Czują rozczarowanie
Zremisowanym 1:1 meczem z Bytovią piłkarze Chojniczanki przedłużyli już do 710 minut fatalną serię gier bez wygranej na własnym boisku. To oznacza, że drużyna Artura Derbina raczej definitywnie wyeliminowała się z walki o drugie miejsce, premiowane awansem.
Wydawało się, że po niedawnym, cennym zwycięstwie w Grudziądzu wszystko - no prawie wszystko - wróciło do normy i zespół z ul. Mickiewicza będzie się liczył nadal w walce o awans. Chojniczanie przeciwko Olimpii zagrali na „zero z tyłu”, a żelazna dyscyplina taktyczna przyniosła wreszcie owoc w postaci prestiżowej wygranej.
Niestety, już w niedzielnym meczu u siebie z Bytovią jedenastka z Chojnic nie pokazała piłkarskiego pazura.
- Na boisku wszystko funkcjonuje jak należy, dobrze ustawialiśmy się w defensywie i nagle ta feralna minuta, w której straciliśmy bramkę. Wynik jest dla nas dużym rozczarowaniem. Od meczu z Olimpią jesteśmy dobrze poukładani, poustawiani, zmotywowani – stwierdził Andrzej Rybski na klubowej stronie.
A trener „Chojny” na pomeczowej konferencji powiedział: - Mam szacunek do drużyny. Po feralnym meczu w Zabrzu „złapaliśmy się” wszyscy razem. Pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną. Każdy harował, zawodnicy pomagali sobie, wspierali się. Niestety, dziś spotkało nas nieszczęście w postaci straconej bramki. To był jedyny moment, kiedy zabrakło koncentracji.
Piłkarzom z Chojnic pozostaje jeszcze powalczyć ambitnie o jak najlepszą pozycję na koniec rozgrywek. Mecze, w Suwałkach z Wigrami i Chrobrym Głogów u siebie, trzeba wygrać, by dać satysfakcję sobie i wiernym kibicom.
Przypomnijmy, że do końca sezonu pozostały dwie kolejki, które rozegrane zostaną 28 maja i 4 czerwca. Kto prócz Sandecji Nowy Sącz będzie cieszył się z awansu i czy będzie to jakiś zespół z regionu?
DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU