Jakub Łukowski - gole w Olimpii Grudziądz (znów) okażą się przepustką do Ekstraklasy?
- Ja tu tylko na chwilę - zdaje się myśleć Jakub Łukowski, nowy napastnik Olimpii Grudziądz. Właśnie z tego klubu 23-latek wypromował się do ekstraklasy, w której przez dwa sezony reprezentował barwy Wisły Płock. I ma nadzieję, że sytuacja się powtórzy. To znaczy: dzięki golom w Fortuna 1 Lidze upomni się o niego zespół z najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce.
fot. Lukasz Capar Polska Press
Wisła Płock - Olimpia Grudziądz - Wisła Płock - Wisła - ponownie Olimpia - tak w telegraficznym skrócie prezentuje się kariera Jakuba Łukowskiego w ostatnich sezonach. 23-letni wychowanek Zawiszy Bydgoszcz po dwóch latach przerwy wraca do Grudziądza. Poprzedniego razu spisywał się w ekipie biało-zielonych dość dobrze. W 22 meczach strzelił pięć goli. Wspomniane występy sprawiły, że dostał szansę w płockiej Wiśle.
- Mam sporo wspomnień związanych z Olimpią i są one jak najbardziej pozytywne. Mieliśmy bardzo młody zespół. Do tego w składzie było kilku doświadczonych zawodników, co dało niezły efekt, bo walczyliśmy o awans. Stworzyliśmy mocny kolektyw. Być może właśnie przez to, że dobrze wspominam poprzedni raz w Olimpii, znów tu jestem. Dobre wspomnienia przygnały mnie do Grudziądza - mówi Łukowski.
Tą Olimpię od "tamtej" różnie wiele. Przede wszystkim fakt, że obecna Olimpia jest beniaminkiem Fortuna 1 Ligi. Tamta miała wyrobioną markę na pierwszoligowym froncie. - Brak doświadczonych zawodników w obecnej Olimpii rzeczywiście mocno rzuca się w oczy. Nie ma kogoś takiego jak chociażby Marcin Kaczmarek. Podoba mi się, że trener Mariusz Pawlak ma pomysł na ten zespół. Po cichu liczę, że sprawimy jakąś niespodziankę. Ale cel numer jeden to utrzymanie, chociaż chciałoby się zrobić coś więcej - podkreśla nowy zawodnik zespołu Mariusza Pawlaka.
- Chcę pomóc drużynie na tyle, na ile będę potrafił. Czy to strzelając gole, czy notując asysty. Liczę, że się utrzymamy. Jako ofensywny zawodnik celuję w określoną liczbę goli i asyst. A na mojej pozycji liczby są bardzo ważne, bo trenerzy oceniają grę pomocnika m.in. poprzez pryzmat statystyk. Nie wyznaczam sobie żadnej granicy, jeśli chodzi o gole, bo to tylko niepotrzebna, sztuczna presja - dodaje Łukowski.
Różnice między potencjałem Olimpii z sezonu 2016/17, a tego, który niedługo się zaczyna, to niejedyna zmiana, której uczestnikiem jest 23-latek. - Wtedy oczekiwania wobec mnie były dużo mniejsze. Byłem młodzieżowcem, grałem na wypożyczeniu, za moją grę Olimpia dostawała punkty do Pro Junior System. Teraz takiego komfortu nie mam. Wracam do 1 ligi bardziej doświadczony. Bogaty w przeżycia związane z 5. miejscem na koniec sezonu 2017/18 i doświadczeniem walki o utrzymanie w następnym sezonie. Dzięki takiemu doświadczeniu mogę być wartościowym wsparciem dla Olimpii - przekonuje pomocnik.
Rozdział "Wisła Płock" wychowanek Zawiszy zamknął na 32 meczach w ekstraklasie. Apetyt był jednak większy. - Głód ekstraklasy nie został zaspokojony, dlatego moim celem jest powrót do ekstraklasy i pokazanie, że mogę grać na najwyższym poziomie w Polsce, być może nawet jeszcze gdzieś wyżej. Kto wie, co by było gdyby nie kontuzja, której doznałem w pierwszym meczu za trenera Kibu Vicuny. Z Zagłębiem Lubin strzeliłem dwa gole. W ostatniej minucie złamałem kość śródstopia, wypadłem na trzy miesiące. Niefortunne zdarzenie - wspomina piłkarz sezon 2018/19.
W jeszcze wcześniejszych rozgrywkach pracował z selekcjonerem reprezentacji Polski Jerzym Brzęczkiem. - Super czas. Nie grałem wprawdzie za dużo, w większości spotkań byłem zmiennikiem. Za to byliśmy bliscy gry w pucharach. Z Olimpią otarłem się o awans, z Wisłą otarłem się o podium. Minione rozgrywki były już dla mnie gorsze. Nie doszliśmy do porozumienia w sprawie nowego kontraktu. Trener Ojrzyński miał inny plan na drużynę. Znalazłem szczęście w Olimpii. Odwracając cyfry w liczbie 32, które określoną ilość meczów w ekstraklasie w Wiśle Płock, wychodzi 23, czyli mój wiek. W sumie tych występów mam 42 - kończy wątek ekstraklasy Łukowski, który przyznaje, że po rozwiązaniu kontraktu z Wisłą prowadził rozmowy z kilkoma klubami z polskiej elity.
- Ale moje statystyki z poprzedniego sezonu nie zrobiły na nikim większego wrażenia. Dlatego razem z menedżerem uznaliśmy, że dobrze będzie zejść o jeden poziom rozgrywkowy niżej, gdzie można regularniej grać. Wiem, że w Olimpii też nikt mi tego nie zagwarantuje, przynajmniej szanse na to dużo większe. Teraz dla mnie najważniejsza jest regularność. Każdy zawodnik, który tak jak ja notuje zjazd z wyższej ligi do niższej, planuje wrócić do tej wyższej - zaznacza pomocnik beniaminka Fortuna 1 Ligi.
Łukowski ma nadzieję, że jego plan się powiedzie, zwłaszcza, że do tej pory kariera rozwijała się dość harmonijnie. - Od samego początku wszystko podporządkowałem piłce. Już za dzieciaka myślałem, aby zostać piłkarzem. Wiadomo: dużo chłopaków chce, nie zawsze się udaje. Jedni łączą grę w piłkę z czymś innym i nagle się okazuje, że stają piłkarzami. Ja o tym marzyłem. Spełniam więc marzenie. Mam już kolejne - snuje optymistyczne wizje Łukowski.
Jedno z postanowień na najbliższą przyszłość zakłada wizytę na obiekcie Zawiszy. - Zawisza powoli się odbudowuje. Rok po roku awansował, teraz jest w IV lidze. Wiem, że wracają na stadion przy ul. Gdańskiej. Zmierza to w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że będzie mi jeszcze kiedyś dane zagrać w barwach Zawiszy. Z Grudziądza do Bydgoszczy jest blisko. To godzinka drogi samochodem. Wsiadam i jadę na mecz, gdy tylko będzie wolne - podkreśla 23-letni zawodnik Olimpii.
1. LIGA w GOL24
Więcej o 1. LIDZE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy
[xlink]d9555314-06f0-212e-b32d-f09651580e8f,08a3d6f7-e2f6-d6f7-285b-c414eecb66d1[/xlink]