Polityczna i stadionowa telenowela z Elbląga. Co ze stadionem Olimpii?
Elbląg stał się stolicą Polski. Oczywiście pod względem politycznym. Nawał polityków z pierwszych stron gazet i cały kraj przypomniał sobie, że jest gdzieś takie miasto. Walka o prezydenturę pomiędzy kandydatami z dwóch największych partii znów wywlekła problem stadionu dla miejscowej Olimpii.
fot. Michał Libuda
Paweł Janas trenerem drugoligowej Bytovii Bytów?!
Stadion spędza sen z powiek kibicom, radnym prezydentowi Elbląga. Wszystkim. Jedni go chcą, inni nie. Są argumenty za i przeciw. Ten serial trwa od kampanii wyborczej Grzegorza Nowaczyka, którego odwołali mieszkańcy w legendarnym już referendum.
Wyborcze obietnice
Nowaczyk obiecał sympatykom Olimpii stadion. To miała być arena, która swoją nowoczesną architekturą, odpowiednią pojemnością, standardami, przysporzy nowy blask klubowi. Jednak miłość wyborców do obietnic prezydenta zaczęła się niwelować. Wpływ na to miało przede wszystkim podniesienie czynszów o 100%, co w biednym mieście, gdzie bezrobocie sięga 20%, było dla prezydenta strzałem w stopę.
Kiedy odbywała się kampania przed odwołaniem Nowaczyka, to prezydent spotkał się z kibicami. Słychać było, że kibice są bardzo zaangażowani w budowę, przygotowywali pytania i głosowanie w poprzednich wyborach na jego kandydaturę, było w pewnej części podyktowane wybudowaniem stadionu. Po ostatnich zawodach z Pelikanem Łowicz w rundzie jesiennej w poprzednim sezonie, czyli 17 listopada, miała rozpocząć się budowa. Jednak do tej pory nie zrobiono nic w tym temacie.
Mały lifting
Stadion zmienił się, gdy Olimpia awansowała na zaplecze Ekstraklasy. Trzeba było dostawić krytą trybunę wzdłuż boiska. To sprawiło, że stadion zaczął wyglądać lepiej. Wcześniej znajdowały się tam rusztowania ewentualnych trybun i budka dla spikerów. Dostawiano również coraz więcej krzesełek na drugiej prostej. Teraz zajmują już całą trybunę. To w zasadzie komplet, jeżeli chodzi o temat modernizacji. Stadion nie zmienił się pod względem architektonicznym, trochę raczej przybyło mu w sensie estetycznym.
Olimpia, to główny klub sportowy w Elblągu. Sympatyzuje z nią najwięcej mieszkańców. Zatem trudno się dziwić, że słychać było apele o wybudowanie areny. Jednak to piłka ręczna ma najlepszy obiekt sportowy. To hala zwana Centrum Sportowo-Biznesowe, gdzie występuje Start Elbląg. Tej klasy infrastrukturę chciałby klub rywalizujący w 2. lidze.
Region nie jest bogaty w nowoczesne stadiony, oprócz Ostródy, gdzie rozgrywa spotkania Stomil Olsztyn. To właśnie tam miała grać Olimpia na czas budowy. To był szalony pomysł, który jednak nie został zrealizowany. Koszty ogromne, co przy dysponującej niedużymi finansami Olimpii, byłoby brnięciem w następne zadłużenia. Ta alternatywa zrodziła się, gdy nie udało się zorganizować boiska w mieście. Znajdują się tam kilka boisk, jednak nie na wszystkich można grać w 2. lidze. Stadion na Skrzydlatej, który nadałby się do występów w lidze, musi zostać przebudowany, ponieważ posiada tylko jedną trybunę. Inwestor, który miał modernizować obiekt, jednak się wycofał, co przysporzyło dodatkowych emocji. Na dodatek mieszkańcy pobliskiego osiedla protestowali w sprawie spotkań piłkarskich w ich okolicach.
Mieszkańcy wybudują
Stadion ma mieć pojemność 4 500 i kosztować ok. 35 milionów złotych. To fundusze z miasta i Unii Europejskiej. Koszt przedsięwzięcia wydaje się spory, zwłaszcza, że miasto jest zadłużone na ponad 200 milionów! Jeszcze w planach jest modernizacja największego niekrytego basenu w Europie. Jak na to wszystko wziąć pieniądze? Do budowy stadionu dokłada Unią Europejska, która daje 17,5 miliona. Skąd miasto bierze pieniądze na swój wkład? Oczywiście… pożycza. Wysyła obligacje.
Wybory wygrał Jarzy Wilk z PiS. Nowa władza inaczej przygląda się budowie, a słychać, że prezydent elekt nie jest wybitnym sportowym sympatykiem. Dlatego jest wyważony w swoich deklaracjach dotyczących przedsięwzięcia. – Nigdy nie składaliśmy deklaracji, że ten stadion wybudujemy – mówił Wilk.
Nowy prezydent jest raczej zwolennikiem rozsądnego wydawania pieniędzy. Budowa jednak kosztuje więcej niż wcześniej opisywano. Firmy, które przystąpiły do konkursu zaprezentowały ceny na pułapie ok. 50 milionów. To zbyt dużo, jak na możliwości miasta. Dodajmy, że stadion to tylko część inwestycji w obiekty sportowe. Miasto zatem potrzebuje dodatkowych milionów na rozpoczęcie budowy. Jak wiadomo, zamierzało pozyskać fundusze z miejskich obligacji. Więc mieszkańcy sami musieliby się dołożyć do wybudowania areny.
Polityczna arena
Budowa tego stadionu, to serial politycznych obietnic. Prezydent Wilk nie chce spowodować, by zadłużenie miasta było powyżej 60%. Wtedy rządziłby komisarz. – W mieście są inne, równie potrzebne inwestycje dla mieszkańców Elbląga – mówi.
Opozycja z PO wykorzystuje sytuację. - Gdyby nie było nas stać na ten stadion, to przez ostatnie dwa lata nic byśmy nie robili, a przygotowaliśmy nową dokumentację projektową, wyłoniliśmy inżyniera kontraktu, przeprowadziliśmy procedurę przetargową – mówi radny Robert Turlej.
Prezydent Wilk dał do zrozumienia, że nie będzie zadłużał miasta, by „sprawić satysfakcję kibicom”. Stadion jest areną politycznej walki. Jednak na tym wszystkim najbardziej tracą kibice. Najpierw zaufali Nowaczykowi, który raczej przecenił możliwości finansowe miasta, potem Wilkowi, że zrobi coś z niczego. W biznesie potrzeba wyrachowania, a nie emocji, jakie obserwowaliśmy przy obietnicach budowy. Wtedy projekt stadionu byłby bardziej dostosowany do finansów.