menu

Olimpijska forma w Elblągu. Gospodarze pokonali beniaminka

13 sierpnia 2017, 19:33 | Kaja Krasnodębska

Na zakończenie 3. kolejki II ligi Olimpia Elbląg podjęła grającą w roli beniaminka Gwardię Koszalin. Gospodarze zasłużenie zwyciężyli 2:0.

Za nami bardzo emocjonująca, trzecia już kolejka drugoligowych rozgrywek, a na jej zakończenie starcie w Elblągu. Tutaj, lokalna Olimpia podejmowała jednego z tegorocznych beniaminków – Gwardię Koszalin. Goście po mocnym wejściu do ligi i pokonaniu na wyjeździe spadkowicza z Lotto Ekstraklasy, Znicz Pruszków, przed tygodniem przegrali z ŁKS-em Łódź. Przed pierwszym niedzielnym gwizdkiem gospodarze mogli pochwalić się taką samą zdobyczą punktową, bo koszalinianie. A wszystko za sprawą wygranej z Legionovią Legionowo. Ambicje gospodarzy na ten sezon są niezwykle wysokie, w kuluarach mówi się, że podopieczni Adama Borosa w tym roku chcą zawalczyć o samą czołówkę. W tym celu latem dokonano wielu roszad w składzie. Drużyna dopiero się zgrywa i z każdym kolejnym spotkaniem powinno wyglądać to coraz lepiej. Czy było tak w niedzielę?

Gwardia na swoim Twitterowym profilu zapowiadała, że jedzie do Elbląga po wysokie zwycięstwo. Patrząc na przebieg spotkania można powiedzieć, że na zapowiedziach się zakończyło, bowiem od pierwszych minut boiskową przewagę mieli gospodarze. Dłużej utrzymywali się przy piłce oraz to oni kreowali sobie lepsze sytuacje. Szybko stworzyli sobie kilka optymalnych szans, by otworzyć wynik, lecz nieco brakowało im szczęścia a i Adrian Hartleb dobrze radził sobie między słupkami. I tak do przerwy piłkarze z Elbląga musieli obejść się smakiem. Bo w pierwszej połowie, nawet mimo rozkręcających się z upływem czasu gości, goli w tym spotkaniu nie można było oglądać. W końcówce tej części gry, obraz meczu nieco nam się wyrównał, więcej zaczęło dziać się w środku pola oraz na połowie Olimpii, lecz futbolówka nie wpadła do żadnej z siatek.

Na kolejne 45 minut zawodnicy obydwu drużyn wyszli więc jeszcze mocniej zmotywowani. Adam Boros szybko zdecydował się na pierwszą roszadę i już w przerwie puścił do boju Jakuba Bojasa. Czy przyniosło to efekt? Może nie od razu, ale w nie minęła godzina gry, a gospodarze prowadzili 1-0. A wszystko za sprawą Radosława Stępnia, który popisał się potężnym uderzeniem pod samą poprzeczkę, tym samym dając swojej drużynie zasłużone z przebiegu spotkania prowadzenie.
To trafienie jeszcze mocniej zmotywowało gospodarzy do kolejnych natarć. Ruszyli do przodu, kreując sobie więcej sytuacji. Zaradzić próbował temu szkoleniowiec gości, który dokonał kolejnych zmian, lecz obraz spotkania nie ulegał zmianie. Zmianie nie ulegała również skuteczność Stępnia. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem 26-latek ustalił końcowy wynik na 2-0.
Wykorzystał świetne podanie wpuszczonego po przerwie na boisko Piotra Kurbiela i uderzył w kierunku dalszego słupka.

W końcówce goli już nie było, ale też nie można narzekać na nudę. Goście rozbudzili się i ze wszystkich sił chcieli jeszcze uratować choć punkt. Efektowne uderzenie z woleja autorstwa Patryka Szabata czy próby z dystansu – jak ta Macieja Stańczyka z około 30. metra nie przyniosły już skutku. Gwardia, która przecież tak mocno przywitała się z rozgrywkami 2. ligi po raz drugi z rzędu opuszczała boisko pokonana. A Olimpia? Gospodarze po raz kolejny udowodnili, że rzeczywiście mają zamiar zawalczyć w tym sezonie o samą czołówkę.

Olimpia Elbląg – Gwardia Koszalin 2-0
1-0 Radosław Stępień (58 min.)
2-0 Radosław Stępień (75 min.)

Olimpia Elbląg: Wojciech Daniel - Michał Kiełtyka, Krzysztof Iwanowski, Kamil Wenger, Filip Kop-Ostrowski - Mateusz Szmydt (46. Jakub Bojas), Bartosz Danowski (72. Maciej Rozumowski), Michał Ressel, Radosław Stępień, Damian Szuprytowski (65. Rafał Lisiecki) - Anton Kołosow (68. Piotr Kurbiel)


Gwardia Koszalin:
Adrian Hartleb - Aleksander Januszkiewicz, Daniel Wojciechowski, Maciej Stańczyk, Bartosz Maciąg - Aleksander Karbowiak (70. Patryk Szabat), Junpei Shimmura, Wojciech Zyska (74. Paweł Łysiak), Radosław Mikołajczak (66. Krystian Przyborowski), Adrian Kwiatkowski (87. Rafał Majtyka) - Przemysław Brzeziański


Polecamy