Olimpia Elbląg - Górnik Łęczna 2:0. Zadecydowały stałe fragmenty gry
Górnik Łęczna nie może wyjść z kryzysu, nawet pomimo zmiany trenera. Zielono-czarni zanotowali piąty z rzędu mecz bez zwycięstwa. W spotkaniu 27. kolejki sezonu 2018/19 w Elblągu, łęcznianie przegrali z tamtejszą Olimpią 0:2.
fot. fot. KK
Po zaledwie dwóch punktach zdobytych w czterech kolejkach, w trakcie mijającego tygodnia w Górniku doszło do zmiany szkoleniowca. Miejsce doświadczonego Franciszka Smudy zajął jego dotychczasowy asystent, Marcin Broniszewski. Ten wstrząs miał sprawić, że "Górnicy" wyjdą z dołka.
Trener Broniszewski dokonał kilku zmian w składzie względem poprzednich spotkań. Po raz pierwszy od październikowego starcia ze Stalą Stalowa Wola w wyjściowej jedenastce znalazł się Dawid Dzięgielewski, który wystąpił w roli wysuniętego napastnika. Natomiast debiut w pierwszym składzie zaliczył Szymon Klepacki, a rolę kapitana premierowo pełnił Litwin Donatas Nakrošius. W meczowej osiemnastce nie znaleźli się zaś m.in. Paweł Sasin, Aron Stasiak czy Krystian Wójcik, którzy mogli liczyć na grę u Franciszka Smudy.
Kibice z Łęcznej liczyli na to, że te roszady w składzie przyniosą skutek w postaci trzech punktów. Górnik pojechał bowiem na spotkanie z ostatnią drużyną tabeli, nad którą miał przed tą serią spotkań 16 punktów przewagi. Jak się okazało, w przypadku zielono-czarnych nie zadziałał tzw. efekt "nowej miotły".
Pierwsza połowa potyczki w Elblągu była dość wyrównana, a na boisku przeważały niedokładność i chaos. Gdy wydawało się, że do przerwy będzie bezbramkowy remis, Olimpia zdobyła gola do szatni. Po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu gry Damiana Szuprytowskiego, piłkę do siatki skierował głową Michał Kuczałek, który zgubił w polu karnym krycie Macieja Orłowskiego.
Po zmianie stron "Górnicy" mieli przewagę w posiadaniu piłki, prowadzili grę i starali się doprowadzić do wyrównania, ale bezskutecznie. Swoje szanse mieli chociażby Jakub Kowalski, który uderzał z dystansu w 54. minucie czy Nakrošius strzelający głową po wrzutce z rzutu rożnego.
Z każdą kolejną minutą, ekipa prowadzona przez Marcina Broniszewskiego coraz mocniej naciskała skoncentrowanych na obronie gospodarzy. Górnik miał przy tym dużo stałych fragmentów gry, choć nie stwarzały one dużego zagrożenia bramce rywali.
Ostatecznie, przyjezdni zakończyli sobotnie spotkanie bez gola, natomiast z drugiego trafienia cieszyli się "Olimpijczycy". Pierwsze ostrzeżenie dla łęcznian miało miejsce w 83. minucie. Wówczas, po jednym z nielicznych ataków elblążan w drugiej połowie, Adrian Kostrzewski w ostatniej chwili "zdjął" w groźnej sytuacji piłkę z głowy Michała Fidziukiewicza.
Bramkarz zielono-czarnych nie miał jednak nic do powiedzenia w samej końcówce, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego na listę strzelców wpisał się Krzysztof Zaremba i zespół z Północy Polski przypieczętował swoje zwycięstwo.
Porażka w Elblągu była dla łęcznian ósmą stratą kompletu punktów w obecnych rozgrywkach, w tym trzecią w trakcie rundy wiosennej. Pomimo niekorzystnego rezultatu, "Górnicy" nadal mają szanse na wywalczenie awansu do wyższej klasy rozgrywkowej, ponieważ inne zespoły z czołówki także gubią punkty. Nie zmienia to jednak faktu, że w trakcie drugiej części sezonu drużyna z Łęcznej gra zdecydowanie poniżej oczekiwań i jak dotąd zanotowała zaledwie pięć punktów w sześciu meczach.
Olimpia Elbląg - Górnik Łęczna 2:0 (1:0)
Bramki: Kuczałek 45, Zaremba 90
Olimpia: Madejski – Jurek, Lewandowski, Wenger, Balewski, Zaremba, Nowicki, Kuczałek, Szuprytowski (82 Prytulak), Bojas, Fidziukiewicz (88 Demianiuk). Trener: Adam Nocoń
Górnik: Kostrzewski – Orłowski, Borodai, Midzierski, Szewczyk, Kowalski (71 Mroczek), Łuszkiewicz, Nakrosius, Klepacki (46 Korczakowski), Cetnarski (57 Pisarczuk), Dzięgielewski. Trener: Marcin Broniszewski
Żółte kartki: Jurek, Nowicki, Lewandowski - Midzierski, Borodai
Sędziował: Sebastian Załęski (Ostrołęka)