Olimpia Elbląg zremisowała z Pelikanem na zakończenie rundy
W meczu grupy wschodniej drugiej ligi Olimpia Elbląg zremisowała 1:1 z Pelikanem Łowicz. Bramkę dla gospodarzy strzelił Lubomir Lubenow, a dla gości Damian Kosiarek.

fot. Tomasz Bołt / Polskapresse
Rundę jesienną w Elblągu kończył meczu Olimpii z Pelikanem Łowicz. Nie zmobilizowało to elbląskiej publiczności do tłumnego przyjścia na stadion, chociaż miejscowi od kilku meczów pokazują niezłą piłkę. Na trybunach było zaledwie około 300 kibiców.
W pierwszej połowie piłkarze niczym nie rozgrzali elblążan. Gospodarze głównie bronili się przed atakami Pelikana, irytując nieporadnością w ofensywie. Wszyscy mogli jedynie fascynować się pojedynkiem Renata Taibowa z Mikołą Dremliukiem, byłym obrońcą elbląskiego klubu. Obydwaj grali bardzo agresywnie, a napastnik gospodarzy miał nawet rozcięty łuk brwiowy. Sentymentów było więcej, bo na ławce trenerskiej siedział były szkoleniowiec Olimpii, Grzegorz Wesołowski.
Drużyna Pelikana miała więcej sytuacji. Wiele razy goście dośrodkowywali piłkę w pole karne Krzysztofa Hrynowieckiego, który jednak wyłapywał piłki. Olimpia również mogła zdobyć bramkę, ale niecelnie główkował Taibow, po wrzutce z rzutu wolnego Lubenowa.
Podopieczni Olega Raduszko musieli dostać solidną burę od swojego trenera w szatni, ponieważ od pierwszych minut drugiej połowy zaatakowali zdecydowanie. Podawali do siebie piłkę dokładniej i szybciej, co przyniosło bramkę. Po dośrodkowaniu, piłkę głową do bramki strzelił w 55. minucie Lubenow.
Pelikan po straconej bramce nie miał w ogóle pomysłu na rozegranie składnej akcji i bronił się przed naporem gospodarzy. Jednak potem Olimpia zaczęła bronić się na własnej połowie, wybijając piłki, co wykorzystali gracze Pelikana. Konkretnie Damian Kosiarek, który przejął prostopadłe podanie między obrońców i strzelił bramkę w sytuacji sam na sam.
Olimpia mogła jeszcze wygrać, jednak strzał z dystansu Piotra Skokowskiego uderzył w poprzeczkę.
Oleg Raduszko (Olimpia Elbląg): W tym meczu graliśmy bez trzech podstawowych piłkarzy czyli Rogaczowa, Lewandowskiego i Scherfchena. W pierwszej Połowie Pelikan grał lepiej. My w drugiej połowie zaatakowaliśmy i to przyniosło efekt. Jednak błąd w obronie spowodował, że padła bramka dla gości. Pozdrawiam kibiców, dziennikarzy, telewizję, radio i wszystkich którzy sprzyjają klubowi. Szacunek dla prezesa Konończuka za to, że jest takim entuzjastą piłki.
Dawid Ługowski (Pelikan Łowicz): To co zakładaliśmy, udało się nam zrealizować. Rywale strzelili szybko bramkę w drugiej połowie, jednak zmiany, które zrobiliśmy dały sporą jakość. Remis jest zasłużonym rezultatem dla obydwu drużyn.








