Bez prądu i wypłat dla piłkarzy. Okocimski o krok od wycofania się z 2. ligi
Nadzwyczajne walne zebranie Okocimskiego Brzesko zostało przerwane. Decyzji jeszcze nie ma, ale wszystko na to wskazuje, że Piwosze w tym sezonie nie zagrają już w II lidze. Dalszy ciąg w poniedziałek.
fot. Polska Press
Czytaj również: Agnieszka Radwańska w półfinale! Jej rywalką Serena Williams
Podczas zebrania miały zapaść decyzje dotyczące dalszego funkcjonowania brzeskiego klubu oraz II-ligowej piłkarskiej drużyny „Piwoszy”. Ostatecznie, po wystąpieniu prezesa Małopolskiego Związku Piłki Nożnej Ryszarda Niemca, na wniosek przewodniczącego zebrania, członkowie klubu jednomyślnie przegłosowali przerwanie obrad. Ustalono też, że zebranie zostanie dokończone w najbliższy poniedziałek, 1 lutego, w sali obrad Urzędu Miejskiego w Brzesku.
Podczas gorącej dyskusji, jaka toczyła się na zebraniu, bardzo ważne było wystąpienie prezesa Niemca. Szef MPZN w ubiegłym tygodniu z własnej inicjatywy spotkał się w Krakowie z wiceprezesem firmy Can-Pack SA Stanisławem Waśką. - To, czy firma Can-Pack w dalszym ciągu będzie finansowała brzeski klub, zależy w tej chwili od zaangażowania finansowego miasta - stwierdził prezes Niemiec.
Zapowiedział także swój udział w zaplanowanej na jutro sesji Rady Miejskiej w Brzesku. Poświęcona ona będzie m.in. głosowaniu nad budżetem gminy na 2016 rok, a działacz zamierza prosić radnych o wsparcie finansowe dla brzeskiego klubu.
W ubiegłym roku Okocimski otrzymał od miasta dotację w wysokości 124 tys. złotych. Teraz słychać głosy, że na 2016 rok klub może otrzymać nieco większe wsparcie. Nieoficjalnie mówi się o kwocie około 200 tys. złotych, która jednak nie jest tak duża, jak bywało to pięć lat temu (miasto przekazywało wtedy do klubu rocznie ok. 500 tys. złotych). Daje to jakąś nadzieję na uratowanie brzeskiego klubu przed upadkiem.
Sytuacja finansowa Okocimskiego nie wygląda w tej chwili zbyt dobrze. Poniedziałkowe zebranie w ostatniej chwili zostało przeniesione z budynku klubowego do sali obrad Urzędu Miejskiego w Brzesku, gdyż ze względu na zadłużenie zakład energetyczny wyłączył prąd w obiekcie klubowym. Klub ma także zaległości finansowe wobec instytucji państwowych, które spłaca ratalnie, oraz wobec piłkarzy, który występowali w II lidze. Zobowiązania względem zawodników to w zdecydowanej większości wypłaty za ostatnie trzy miesiące.
Niepokojąco wygląda sytuacja w zarządzie Okocimskiego. Prezes Marcin Jurkiewicz z pełnionej funkcji zrezygnował już 27 października ubiegłego roku. Od tego czasu klubem kierowała wiceprezes ds. finansowych Ewa Witkowska, jednak podczas poniedziałkowego zebrania także i ona złożyła rezygnację. - Nie chcę się wypowiadać o powodach mojej decyzji. Leżę w tej chwili chora i chcę odpocząć - stwierdziła Witkowska.
O wiele bardziej rozmowny był Jurkiewicz, który kierował brzeskim klubem przez blisko cztery miesiące. - Był to zbyt krótki czas, by zrobić w klubie coś wielkiego. Mimo wszystko starałem się wprowadzić oszczędną politykę finansową. Niestety, z przykrością muszę przyznać, że moje działania były torpedowane przez innych ludzi pracujących w zarządzie klubu. Funkcję prezesa, wiążącą się z dużą odpowiedzialnością, pełniłem społecznie. Gdy widziałem, że nie mogę wprowadzić w życie zbyt wielu swoich pomysłów, w październiku postanowiłem złożyć rezygnację. Na moją decyzję wpływ miały także problemy osobiste - wyjaśnił Jurkiewicz.
Decyzja dotycząca dalszych losów Okocimskiego Brzesko została odroczona do 1 lutego. Trudno się jednak spodziewać, by w klubie pozostał zespół II-ligowy. Aby ratować brzeską piłkę, trzeba utrzymać drużyny rezerw i juniorów starszych.