menu

Okiem kibica. W Wiśle bez napastnika lepiej nie będzie

22 lipca 2013, 09:17 | Sebastian Kaniewski

Kibice Wisły Kraków z niecierpliwością czekali na pierwszą kolejkę nowego sezonu T-Mobile Ekstraklasy. Podopieczni Franciszka Smudy zmierzyli się w niej na własnym stadionie z Górnikiem Zabrze. Jak wnioski można wyciągnąć z tego spotkania?

Adamo Coulibaly zostanie napastnikiem Wisły Kraków?

Przez cały okres przygotowawaczy działacze Wisły nie zdołali zakontraktować żadnego napastnika. Testowany był Brazylijczyk Alessandro Celin, którego polecał Cleber, sprawdzano także rzekomo obiecującego Wenezuelczyka Jose Romo. Ostatecznie żaden z nich na Reymonta nie trafił. Efekt? Na mecz z Górnikiem Franciszek Smuda w ataku musiał wystawić nominalnego środkowego pomocnika Łukasza Gargułę. Jedyny nominalny napastnik "Białej Gwiazdy" Rafał Boguski znacznie częściej niż na murawie, pojawia się w gabinetach lekarskich. Problemy urodzonego w Ostrołęce piłkarza zaczęły się od feralnego starcia z Arielem Borysiukiem. Od tego czasu "Boguś" nie powrócił już na reprezentacyjny poziom.

Ławka rezerwowych Wisły również nie wyglądała najlepiej. Bieszczad, którego pozbyto się z Lecha, młodzi Lech i Kościelniak, ściągniety z czwartej ligi niemieckiej Burdenski, młody, obiecujący Kamiński, wciąż nieprzekonujący Burliga oraz Cezary Wilk, jedyny, który mógłby coś wnieść do gry.

W meczu z Górnikiem okazało się, że Wisła nie jest w stanie odnieść zwycięstwa bez posiadania w składzie nominalnego napastnika. Mimo dobrej postawy Miśkiewicza w bramce, trzymaniu obrony w ryzach przez Głowackiego i całkiem niezłych akcjach Chrapka z Sarkim brakowało kogoś, kto oddałby strzał na bramkę, znalazł się w dobrej sytuacji podbramkowej, dopełnił formalności. Niejednokrotnie była sytuacja, kiedy na skrzydle urywał się Sarki, jednak Nigeryjczyk nie miał komu zagrać, przez co najczęściej wdawał się w niepotrzebny drybling.

W drużynie było widać filozofię gry, którą chce przekazać piłkarzom Franciszek Smuda. Na pewno wiślakom nie brakowało zaangażowania, woli walki, próbowali też stosować pressing na połowie rywala. Martwią jednak pomeczowe wypowiedzi krakowskiech piłkarzy, których remis z Górnikiem na własnym boisku zupełnie zadowolił. Niegdyś taki rezultat byłby powodem do złości i sporego niedosytu. Mimo złej sytuacji finansowej klubu i niezbyt szerokiej kadry, nie tak powinni wypowiadać się gracze "Białej Gwiazdy".

W mediach słychać pogłoski o rzekomym sprowadzeniu na Reymonta Pawła Brożka. Mógłby być to strzał w dziesiątkę. Mimo że "Broziu" praktycznie od trzech lat zamiast graniem, zajmuje się zwiedzaniem trybun i ławek rezerwowych w Turcji, Szkocji czy też Hiszpanii, to jednak na pewno nie zapomniał jak się gra w piłkę. W naszej Ekstraklasie powinien być stanie zdobyć 8-10 bramek w sezonie. Alternatywą dla niego jest Adamo Coulibaly z węgierskiego Debreczyna, jednak na miejscu działaczy raczej "polowałbym" na pozyskanie sprawdzonego na Reymonta Brożka. Byłby to nie tylko dobry ruch nie tylko pod względem sportowym, ale też marketingowym. Z pewnością nazwisko byłego króla strzelców ligi przyciągnęłoby na stadion wielu kibiców.

Po tym co zobaczyłem w spotkaniu z Górnikiem, jestem całkowicie spokojny o utrzymanie. Młodzi piłkarze tacy jak: Nalepa, Stolarski czy też Chrapek zaprezentowali się z dobrej strony. Niejednokrotnie pokazywali, że drzemie w nich potencjał. Do tego doszła solidna gra formacji defensywnej. Ewentualna obecność Brożka w ataku dawałaby nadzieję na miejsce w mistrzowskiej ósemce.


Polecamy