menu

Ojrzyński przed meczem z Legią: Od początku marzyliśmy o finale

30 marca 2015, 23:34 | Przemysław Drewniak

- Od początku przygody w Pucharze Polski mówiliśmy sobie, że fajnie by było na początku maja wystąpić na Stadionie Narodowym. Do tej pory ta sztuka Podbeskidziu się nie udała i spróbujemy wykorzystać szansę, przed jaką stoimy – mówi przed pierwszym półfinałowym meczem Pucharu Polski z Legią Warszawa trener Podbeskidzia Bielsko-Biała, Leszek Ojrzyński.

W środę bielszczanie rozegrają u siebie pierwsze z dwóch spotkań, które zadecydują o tym, która z drużyn wystąpi 2 maja w wielkim finale na Stadionie Narodowym. Choć zdecydowanym faworytem dwumeczu jest mistrz Polski, trener Podbeskidzia wierzy w możliwość sprawienia niespodzianki. - Piłkarze chcą zagrać w finale, to jest ich marzenie. Od początku przygody w Pucharze Polski mówiliśmy sobie, że fajnie by było na początku maja wystąpić na Stadionie Narodowym. Do tej pory ta sztuka Podbeskidziu się nie udała i spróbujemy wykorzystać szansę, przed jaką stoimy. W piłce jest piękne właśnie to, że kopciuszek w jednym meczu może wygrać z krezusem i zdecydowanym faworytem – przestrzega Legię Ojrzyński.

W Bielsku-Białej Legia spróbuje przełamać niekorzystną passę w wyjazdowych spotkaniach z Podbeskidziem. Ostatnie dwa takie mecze zakończyły się sensacyjnymi porażkami stołecznej drużyny, a ostatnia z nich miała miejsce w sierpniu ubiegłego roku (1:2). Właśnie atut gry na własnym boisku, na którym „Górale” jeszcze w tym roku nie przegrali, może przemawiać za gospodarzami środowego spotkania. - To tylko statystyki, ale na pewno mogą dodać nam trochę wiary we własne umiejętności. Oby udało nam się pokonać u siebie Legię trzeci raz z rzędu, wtedy będziemy jechać na rewanż do Warszawy z większym spokojem – dodaje Ojrzyński.

Trener Podbeskidzia przyznał, że wyjściową jedenastkę na pierwszy mecz z Legią ma już poukładaną. Co może zaskakiwać, wszystko wskazuje na to, że bielszczanie tak jak w poprzednich spotkaniach Pucharu Polski nie wystąpią w teoretycznie najsilniejszym składzie. - U nas nie ma rezerwowych. Reprezentują nas ci, którzy najlepiej prezentują się w danym momencie. Jak dotąd w Pucharze Polski grali piłkarze rzadziej występujący w lidze i podobnie będzie w meczu z Legią. Wcześniej spisywali się oni na tyle dobrze, że wygraliśmy wszystkie spotkania i jesteśmy w półfinale. Ta szansa im się należy – przekonuje trener. Jedyną niewiadomą pozostaje dla niego obsada bramki. Wcześniej w Pucharze Polski występował Richard Zajac, który jednak wywalczył miejsce w podstawowym składzie. Możliwe zatem, że w dwumeczu z Legią strzały mistrzów Polski będzie bronił Michal Pesković. - Zastanawiamy się nad tym, a ostateczną decyzję podejmiemy dzień przed meczem. Będziemy ich obserwować i naradzimy się.

Władze klubu z Bielsku-Białej spodziewają się, że środowy mecz obejrzy komplet publiczności, czyli niespełna siedmiu tysięcy widzów. W poniedziałek w kasach pozostało już tylko 400 wolnych wejściówek. - Powiedzenie, że kibice mogą być dwunastym zawodnikiem drużyny, jest trafne. W kluczowych momentach doping jest w stanie dać drużynie moc, ale dobrze by było, żebyśmy sami też czymś kibiców rozgrzali. Jeśli sprawdzą się prognozy, na stadionie zasiądzie komplet kibiców, dzięki czemu będzie nam się grało jeszcze lepiej – mówi Ojrzyński, który ucina wątek walki Podbeskidzia o udział w europejskich pucharach. – Nie zawracamy sobie tym głowy. To górnolotne plany, a my jeszcze nawet nie utrzymaliśmy się w Ekstraklasie, dlatego podchodzimy do tego z pokorą – kończy trener „Górali”.


Polecamy