menu

Ogromna dawka emocji w Kielcach. Korona podzieliła się punktami z Zawiszą

22 listopada 2014, 19:49 | Wojciech Adamczak

Czternasta z szesnastą drużyną Ekstraklasy stworzyły bardzo ciekawe widowisko. Kibice na stadionie w Kielcach zobaczyli cztery gole i dwie czerwone kartki. Ostatecznie Korona zremisowała z Zawiszą 2:2.

Pierwsze 10 minut meczu było bardzo emocjonujące, obie drużyny miały swoje szanse, najlepszą zmarnował Michał Janota. Skrzydłowy Korony otrzymał dobre podanie od Malarczyka, ale fatalnie przestrzelił z 5 metrów. Jednak już po chwili gospodarze cieszyli się z prowadzenia. W 11. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Malarczyk i ładnym uderzeniem przy słupku pokonał Grzegorza Sandomierskiego. Bramkarz bydgoszczan był zasłonięty, jednak w tej sytuacji mógł się lepiej zachować.

Po stracie bramki inicjatywę przejął Zawisza. Najlepszą szansę miał Kamil Drygas, który powinien wykorzystać prezent od Cerniauskasa, jednak jego strzał był za słaby. Już po chwili po kapitalnym podaniu od Jovanovica oko w oko z Sandomierskim stanął Trytko. Tym razem bramkarz gości dobrze się zachował i uratował swój zespół. Pod koniec pierwszej połowy tempo nieco spadło, lecz gdy wszyscy już powoli szykowali się do przerwy, Michał Masłowski popisał się ładnym wolejem z 20 metrów i doprowadził do wyrównania. „Asystę” zaliczył strzelec pierwszej bramki dla kielczan Piotr Malarczyk, który zbyt krótko wybił futbolówkę.

Zawisza zazwyczaj przesypia początki połów, jednak dziś było inaczej. Już w 48. minucie Wagner świetnie dośrodkował z prawej strony w stronę Porcellisa, którego ubiegł Dejmek. Obrońca Korony miał pecha i wpakował piłkę do własnej bramki. Gdy wydawało się, że Zawisza ma spore szansę na trzecie zwycięstwo w sezonie, Sebastian Ziajka został ukarany drugą żółtą kartką za przytrzymywanie Malarczyka. Tak doświadczonemu obrońcy nie przystoi takie zachowanie. Korona od razu ruszyła do ataku, ale świetnie bronił Sandomierski. Zawiszy udawało się bronić tylko 8 minut. W 62. minucie bardzo ładną akcję gospodarzy wykończył Olivier Kapo. Korona miała kolejne szanse i powinna wyjść na prowadzenie. Największe pretensje trener Tarasiewicz może mieć właśnie do Francuza, który miał jeszcze dwie „setki”, ale jego licznik bramek ani drgnął.

W 77. minucie siły na boisku się wyrównały za sprawą drugiej żółtej kartki dla Kiryło Pietrowa. Po jego faulu Zawisza miał dobrą szansę z rzutu wolnego. O dziwo Masłowski zostawił piłkę Samuelowi Araujo, który kapitalnie uderzył, jednak minimalnie za wysoko i trafił w poprzeczkę. Obie drużyny ambitnie walczyły o 3 punkty, jednak Kapo i Kadu zmarnowali swoje szanse i mecz zakończył się remisem 2:2, który zapewne najbardziej cieszy kibiców Ruchu Chorzów.

Obie drużyny pokazały dziś, że mają potencjał aby zajmować wyższe miejsca w lidze. Korona przedłużyła passę meczów bez porażki do 5, natomiast Zawisza zdobył pierwszy punkt na wyjeździe, o jego grze w tym sezonie najlepiej świadczy fakt, że dokładnie połowę punktów zdobył w meczach z Koroną.


Polecamy