menu

Trener Odry Opole Mirosław Smyła oddał się do dyspozycji zarządu

5 maja 2018, 12:48 | Łukasz Baliński

Po tym jak Odra Opole nie wygrała 11. meczu z rzędu jej szkoleniowiec Mirosław Smyła oddał się do dyspozycji zarządu.

Jesień podopieczni Mirosława Smyły mieli bardzo dobrą, wiosnę już wręcz przeciwnie.
Jesień podopieczni Mirosława Smyły mieli bardzo dobrą, wiosnę już wręcz przeciwnie.
fot. Sławomir Jakubowski

- To nie tyle jakiś honorowy ruch, co logiczne działanie, by Odra wykorzystała jak najlepiej każdy najbliższy tydzień - nie krył sam zainteresowany na konferencji prasowej po spotkaniu.

- Można mówić, że po raz kolejny jesteśmy w miarę zadowoleni z gry, można bajki opowiadać, a trzeba powiedzieć szczerze, że coś trzeba zrobić - komentował Smyła. - Skoro różne rozwiązania zanikają, nie działają, nie dają pożądanego efektu, to trzeba publicznie powiedzieć, że oddaję się do dyspozycji zarządu, który musi przemyśleć całą tę sytuację. Musimy wspólnie usiąść i podjąć mądre decyzje - tłumaczył.

- Najbliższy sezon, który się zbliża, będzie bardzo trudny, bo przypomnę, że jesienią czeka drużynę 21 meczów plus Puchar Polski, a z taką mentalnością, z takim - jak zwał, tak zwał - „dołem”, ciężko będzie się podnieść - przedstawiał swój punkt widzenia szkoleniowiec opolan. - Trzeba solidnie popracować, a czasu jest bardzo mało. Myślę, że im wcześniej wspólnie wypracujemy pomysł na to wszystko, tym łatwiej będzie Odrze grać w przyszłych rozgrywkach.

- Piłka jest jak życie i czasami nas z różnych stron zaskakuje, w różnych sytuacjach - mówił Smyła. - Różnie życie się toczy. Czasem mamy na to wpływ, czasem nie. W piątek rozegraliśmy kolejny mecz, o którym można powiedzieć, że był przyzwoity. Nie był to jakiś wielki kunszt, ale wytrwale dążyliśmy do zdobycia bramki, jednak nie potrafiliśmy tego zrobić. Dostaliśmy „gonga” w postaci rzutu karnego, a rzutem na taśmę mieliśmy szansę to odrobić, mieć kilka minut na upragnione zwycięstwo, ale nie udało się.

W zupełnie innym nastroju był, co zrozumiałe, trener gospodarzy.
- Pierwsza odsłona była trochę senna z obu stron, brakowało klarownych sytuacji, w drugiej wykorzystaliśmy rzut karny, potem Odra nie wykorzystała swojego, ale przede wszystkim cieszy to, że po raz kolejny zachowaliśmy czyste konto w tyłach - oceniał Adrian Stawski. - Będziemy ciężko pracować, by w kolejnych meczach udowodnić, że jesteśmy dobrym zespołem i zasługujemy na miejsce wyższe niż obecnie zajmujemy.


Polecamy