Trener Odry Opole Mirosław Smyła oddał się do dyspozycji zarządu
Po tym jak Odra Opole nie wygrała 11. meczu z rzędu jej szkoleniowiec Mirosław Smyła oddał się do dyspozycji zarządu.
fot. Sławomir Jakubowski
- To nie tyle jakiś honorowy ruch, co logiczne działanie, by Odra wykorzystała jak najlepiej każdy najbliższy tydzień - nie krył sam zainteresowany na konferencji prasowej po spotkaniu.
- Można mówić, że po raz kolejny jesteśmy w miarę zadowoleni z gry, można bajki opowiadać, a trzeba powiedzieć szczerze, że coś trzeba zrobić - komentował Smyła. - Skoro różne rozwiązania zanikają, nie działają, nie dają pożądanego efektu, to trzeba publicznie powiedzieć, że oddaję się do dyspozycji zarządu, który musi przemyśleć całą tę sytuację. Musimy wspólnie usiąść i podjąć mądre decyzje - tłumaczył.
- Najbliższy sezon, który się zbliża, będzie bardzo trudny, bo przypomnę, że jesienią czeka drużynę 21 meczów plus Puchar Polski, a z taką mentalnością, z takim - jak zwał, tak zwał - „dołem”, ciężko będzie się podnieść - przedstawiał swój punkt widzenia szkoleniowiec opolan. - Trzeba solidnie popracować, a czasu jest bardzo mało. Myślę, że im wcześniej wspólnie wypracujemy pomysł na to wszystko, tym łatwiej będzie Odrze grać w przyszłych rozgrywkach.
- Piłka jest jak życie i czasami nas z różnych stron zaskakuje, w różnych sytuacjach - mówił Smyła. - Różnie życie się toczy. Czasem mamy na to wpływ, czasem nie. W piątek rozegraliśmy kolejny mecz, o którym można powiedzieć, że był przyzwoity. Nie był to jakiś wielki kunszt, ale wytrwale dążyliśmy do zdobycia bramki, jednak nie potrafiliśmy tego zrobić. Dostaliśmy „gonga” w postaci rzutu karnego, a rzutem na taśmę mieliśmy szansę to odrobić, mieć kilka minut na upragnione zwycięstwo, ale nie udało się.
W zupełnie innym nastroju był, co zrozumiałe, trener gospodarzy.
- Pierwsza odsłona była trochę senna z obu stron, brakowało klarownych sytuacji, w drugiej wykorzystaliśmy rzut karny, potem Odra nie wykorzystała swojego, ale przede wszystkim cieszy to, że po raz kolejny zachowaliśmy czyste konto w tyłach - oceniał Adrian Stawski. - Będziemy ciężko pracować, by w kolejnych meczach udowodnić, że jesteśmy dobrym zespołem i zasługujemy na miejsce wyższe niż obecnie zajmujemy.