Opinie po meczu Górnik Łęczna - Odra Opole
W rozegranym awansem pierwszym meczu rundy rewanżowej Nice I ligi, Górnik Łęczna przegrał przed własną publicznością 0:3 z Odrą Opole. Oto, co mieli do powiedzenia po tym spotkaniu przedstawiciele obu drużyn.
fot. Fot. Łukasz Kaczanowski
Sławomir Nazaruk (trener Górnika Łęczna):
Rzeczywistość była dziś dla nas bardzo brutalna. Stworzyliśmy sobie mnóstwo sytuacji, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Natomiast Odra była wytrawniejszym graczem pod tym względem. Skończyło się naszą wysoką porażką, ale przed nami jeszcze jeden mecz w tym roku i postaramy się zdobyć punkty na obcym terenie skoro nie udało nam się tego uczynić w ostatnim spotkaniu w tym roku na naszym stadionie. Nie jesteśmy delikatnie mówiąc w komfortowej sytuacji, ale po meczu w szatni podziękowałem zawodnikom za walkę i zaangażowanie. W drugiej połowie udało nam się zamknąć rywala na jego połowie. Gol na 3:0 skończył emocje w tym spotkaniu, ale trudno się temu dziwić, skoro przez pełne 45 minut po przerwie staraliśmy się zdobyć gola, stwarza się sytuacje, ale trafia się w słupek czy poprzeczkę. Myślę jednak, że ten zespół stać na to, żeby w Sosnowcu powalczyć o korzystny wynik.
Trudno mówić o rewolucyjnych zmianach w tak krótkim okresie. Przede wszystkim staraliśmy się dotrzeć do głów zawodników po poprzedniej porażce. Niestety nie poprawiliśmy swojej sytuacji. Naszym problemem nadal jest brak skuteczności.
Mirosław Smyła (trener Odry Opole):
Ktoś może powiedzieć, że to dziwny, a wręcz kuriozalny mecz i że Górnik przegrał z nami z kretesem. Ja uważam, że to było ciekawe spotkanie i kibice mieli na co popatrzeć. Dodatkowo uważam, że miejsce łęcznian w tabeli jest zdecydowanie za niskie w stosunku do ich umiejętności i potencjału. Zespół, który bardzo napierał, nie potrafił strzelić bramki. Dlatego po tym spotkaniu będę trzymać kciuki za rywali, żeby poprawili swoją sytuację w tabeli. My wykorzystaliśmy kontrataki i to, że Górnik momentami mocno się odkrywał. Cieszą nas trzecia wygrana z rzędu i czyste konto. Za sześć dni czeka nas kolejne spotkanie i będziemy chcieli w dobrym stylu zakończyć granie w tym roku.
Paweł Sasin (zawodnik Górnika Łęczna):
Wyszliśmy na ten mecz naładowani, chcieliśmy grać swoją piłką, a dostajemy szybko bramkę. Później pada drugi gol dla rywali do szatni. Na drugą połowę wyszliśmy po to, żeby zdobyć bramkę kontaktową i odwrócić losy spotkania. Atakowaliśmy, mieliśmy sporo sytuacji, ale nic nie chciało wpaść. Przeciwnicy nas kontrowali, jedną z takich kontr wykorzystali. To nasza kolejna porażka u siebie i to boli. To nie jest problem mentalny. Mamy wielu doświadczonych zawodników, my nieraz potrafiliśmy wychodzić z tak trudnych sytuacji i się udawało. Chodzi raczej o brak wyciągania wniosków z tego, jak tracimy gole. A tracimy je podobnie. Niby prowadzimy grę, po czym zdarzają nam się dwie, trzy straty, co rywale skrzętnie wykorzystują. Później jest ciężko odwrócić losy meczu. Popełniamy te same błędy co spotkanie i zawodnikom na poziomie I ligi nie powinno się to zdarzać. Była już taka sytuacja, że trener Nazaruk prowadził nas w Ekstraklasie. Teraz przejął stery kilka dni temu, ale jak widać po wyniku z Odrą, jest to zbyt krótki okres, żeby coś zmienić. Chciałbym przy okazji podziękować w imieniu swoim i drużyny trenerowi Kafarskiemu. Trafił tu w trudnym okresie, drużyna była w przebudowie. Wiadomo, jak ta runda wyglądała w naszym wykonaniu i musimy stanąć przed lustrem i powiedzieć, że wszyscy zawaliliśmy. Trener był tu kilka miesięcy, jego warsztat stoi na wysokim poziomie i jako szkoleniowiec oraz człowiek jest wspaniałą osobą.