Odra Opole gra w Krakowie z Garbarnią. Zwycięstwo przybliży do utrzymania
Dziś kolejny odcinek wiosennego cyklu "niezwykle ważny mecz Odry". Tym razem opolanie realizować go będą w Krakowie, gdzie ugości ich ostatnia w stawce Garbarnia.
Będzie to bój ważny o tyle, że podopieczni Mariusza Rumaka cały czas nie mogą być pewni utrzymania. Tym bardziej, że w czwartek swoje mecze awansem rozegrały cztery goniące ich zespoły (z sześciu) i trzy zapunktowały, z czego dwa dość niespodziewanie.
Bytovia Bytów bowiem zremisowała z Rakowem Częstochowa, który swoją drogą przypieczętował tym awans do elity, a Wigry Suwałki w Bielsku-Białej urwały punkt Podbeskidziu. Swojego dorobku nie powiększył jedynie Stomil, ale ten zespół w Olsztynie przegrał z Chrobrym Głogów 0-2.
Tym samym tylko ta ostatnia z drużyn zbliżyła się poważniej do opolan, ale niebiesko-czerwoni mają sporą szansę na to by znowu zwiększyć dystans. Wszak dziś o godz. 13 zagrają z ostatnią drużyną w tabeli, która w dodatku lepiej spisuje się na wyjazdach, aniżeli u siebie.
Do tego Garbarnia ma najgorszą defensywę w całej lidze. Aczkolwiek to nie jest szczególnie wymierne w kontekście Odry gdyż nasz team w tym mało chwalebnym zestawieniu „ustępuje” właśnie tylko krakowianom. Do tej pory beniaminek w 28. meczach stracił 53 gole, niebiesko-czerwoni pięć mniej.
- Zawsze trzeba patrzeć troszeczkę szerzej na to co się dzieje, bo dużo tracimy, ale też dużo strzelamy - mówił nieco z przekąsem szkoleniowiec opolan. - Tak czy inaczej nie przewiduje jakichś bardziej wzmożonych zajęć w defensywie, bo od 7 stycznia tego roku 90 procent naszych treningów to usprawnienie obrony, a i tak wciąż to nie wygląda tak jak powinno. Jeszcze mnóstwo pracy przed nami - zdradza Rumak. - Drugi sezon beniaminka zawsze jest ciężki. Bo i zespół jest przeobrażany i z tego co rozmawiam z innymi trenerami to my też jesteśmy inaczej postrzegani w lidze w związku z czym o każdy punkt jest bardzo trudno.
To wszystko widać było jak na dłoni choćby w ostatnim pojedynku w Opolu, gdy miejscowi ze Stomilem stracili dwa gole po stałych fragmentach gry.
- To był mecz pełen emocji, ale też pokazał, jak długa droga przed nami i ile mankamentów jest w grze, ile pracy przed tym zespołem, by takie spotkania kontrolować. I grać tak, jak trenujemy - bo w treningu wygląda to zdecydowanie lepiej niż w meczu - zauważa Rumak. - Wiadomo jednak, że to głowa kieruje tym, co dzieje się na boisku. Emocje w czasie spotkań ligowych są zupełnie inne od tych treningowych .
Garbarnia z kolei przegrała trzy ostatnie mecze i można powiedzieć, że jej piłkarze chyba pogodzili się ze spadkiem o czym może świadczyć fakt, iż w ostatnim swoim spotkaniu zostali rozbici w Chojnicach przez Chojniczankę 1-5, jednak do 60. minuty trzymali się dzielnie, a wynik był „na styku”.
- Może i są już pogodzeni z degradacją, ale nikt przed nami się przecież nie położy - zauważa Piotr Żemło defensor Odry, który co prawda pochodzi z Giżycka, ale przez blisko dziewięć lat mieszkał w Krakowie reprezentując barwy Wisły. - To może być ciężki mecz, bo rywale praktycznie o nic nie walczą, mogą zagrać „na fantazji i bez spiny”, tak żeby się jak najlepiej pokazać. Musimy wybiegać swoje, wywalczyć, tak żeby przywieźć trzy punkty.
Tym bardziej, że jego drużyna również nie może świecić przykładem jeśli chodzi o zdobywanie punktów. Wszak w czterech swoich ostatnich meczach poza wspomnianym remisem ze Stomilem, raz wygrała w Głogowie z Chrobrym, ale też i dwa razy dostała ciężkie lekcje futbolu od GKS-u Katowice u siebie (0-4) i Bruk-Bet Termaliki w Niecieczy (0-3)
- Też nie jesteśmy zadowoleni z tego, że gramy w kratkę - nie kryje Żemło. - Pracujemy ciężko na treningach, tym bardziej szkoda, że potem wychodzimy na boisko, dajemy z siebie wszystko i ta forma wciąż nie jest stabilna. My w każdym meczu chcemy wygrywać,nie ma zakładania, że skupiamy się np. na remisie. Zawsze walczymy o trzy punkty - podkreśla rosły defensor.