Oceny piłkarzy Podbeskidzia za mecz z Górnikiem: zabrakło skuteczności
W sobotnim meczu z Górnikiem Zabrze piłkarze Podbeskidzia byli zmuszeni do gry atakiem pozycyjnym. I mimo kłopotów z płynnością gry zdołali stworzyć sobie kilka dogodnych okazji do zdobycia bramki, jednak przy każdej z nich zawiodła ich skuteczność. Poza Jozefem Piackiem, żaden z podopiecznych Roberta Podolińskiego nie wybił się ponad przeciętność.
fot. JAK
Oceny w skali 1-10:
Emilijus Zubas – 5: Nie popełnił żadnego błędu, choć piłkarze Górnika nie zmuszali go do trudnych interwencji. Przy każdym z czterech celnych strzałów piłka leciała prosto w kierunku Litwina.
Oleg Veretilo – 5: Mniej angażował się w grę ofensywną niż Mójta, ale z dobrym skutkiem skupiał się na defensywie. W żadnym z dotychczasowych spotkań w Ekstraklasie nie zawiódł.
Jozef Piacek – 6: Wiosną jak na razie jest jednym z najrówniej grających stoperów w Ekstraklasie. Dobrze się ustawiał, imponował spokojem. I odwagą, bo w drugiej połowie po ofensywnym wejściu i świetnym uderzeniu z dalekiego dystansu zmusił Kasprzika do parady meczu.
Paweł Baranowski – 5: Zaliczył sporo odbiorów (24 – najwięcej w drużynie), ale zdarzały mu się też słabsze momenty. Tak jak w końcówce, gdy pozwolił Josemu Kante dojść do stuprocentowej okazji.
Adam Mójta – 5: W pierwszej połowie dwa razy popisał się świetnym wyczuciem, rozpoczynając dwie akcje, po których Podbeskidzie miało okazje bramkowe. Później nie był już tak efektywny, w jego wrzutkach brakowało dokładności, ale częściowo tłumaczy go fakt, że grał z drobnym urazem.
Marek Sokołowski – 5: Trzyma solidny poziom. W swoim 300. meczu w Ekstraklasie niezmiennie był ważnym ogniwem swojego zespołu, walczył w defensywie, popisał się kilkoma niezłymi dośrodkowaniami, ale żadne z nich nie przełożyło się na sytuację bramkową „Górali”.
Kohei Kato – 5: Bardzo dobrze radził sobie w odbiorze, na początku meczu całkiem nieźle rozrzucał piłki w ataku pozycyjnym. Po zmianie stron radził sobie gorzej i notował straty, dlatego Podoliński zastąpił go Kowalskim.
Mateusz Możdżeń – 5: Najbardziej aktywny zawodnik Podbeskidzia – miał najwięcej kontaktów z piłką (81) i strzałów (9). I zasłużyłby na wyższą ocenę, gdyby wykazał się lepszą skutecznością. Tylko raz trafił w światło bramki, kilkakrotnie posyłał piłkę w trybuny. Stać go na więcej.
Samuel Stefanik – 6: W pierwszej połowie zagrał na lewym skrzydle i wypracował kolegom dwie dogodne sytuacje. Później trochę mniej widoczny, ale kiedy Podoliński przesunął go na jego nominalną pozycję w środku pola, Słowak rozkręcił nieco poczynania „Górali”. Efektu bramkowego jednak nie było.
Mateusz Szczepaniak – 5: Aktywny, na boisku cały czas szukał Demjana, a ich współpraca momentami wyglądała całkiem nieźle. Ale tak jak kolegom, brakowało mu precyzji w najważniejszych sytuacjach.
Robert Demjan – 5: W 15. minucie miał idealną dla siebie okazję do tego, by strzelić bramkę. Otrzymał podanie do nogi od Stefanika, na piątym metrze obrócił się z obrońcą na plecach i oddał strzał – trafił jednak prosto w Kasprzika. Jeśli Demjan nie zdobywa gola w takiej sytuacji, to nic dziwnego, że Podbeskidzie kończy mecz z zerem z przodu.
Rezerwowi:
Jakub Kowalski – 5: Po wejściu na boisko rozruszał nieco poczynania bielskiego zespołu, ale bezskutecznie.
Paweł Tarnowski i Adam Deja grali zbyt krótko, by ich ocenić.