menu

Oceny piłkarzy Lechii za mecz z Łęczną. Haraslin odpalił, lecz zespół ciągle skrzypi

21 sierpnia 2015, 23:39 | jac

Niby wynik (3:1) sugeruje, że Lechia Gdańsk z Górnikiem Łęczna to się przyjemnie zabawiła. Ale tak raczej nie było. Długimi minutami oglądaliśmy walenie w mur. Na szczęście zlitował się nastoletni Lukas Haraslin, który zdobył swoją drugą i trzecią bramkę w Ekstraklasie. Oto oceny, jakie wystawiliśmy biało-zielonym za to spotkanie.

Lechia Gdańsk - Górnik Łęczna 3:1
Lechia Gdańsk - Górnik Łęczna 3:1
fot. Karolina Misztal / Polska Press

Marko Marić (5) – Nie miał praktycznie nic do roboty. Dwa, góra trzy strzały. Stracona bramka? Nie z jego winy. Grzegorzowi Piesio po prostu wyszło fantastyczne uderzenie poprzedzone katastrofalnym kiksem. Takie rzeczy tylko w Ekstraklasie!

Paweł Stolarski (5) – Zastąpił kontuzjowanego Grzegorza Wojtkowiaka. Całkiem nieźle sobie poradził. Owszem, w paru sytuacjach mógł zachować się lepiej, ale zrzucamy to na karb niedoświadczenia i braku ogrania.

Rafał Janicki (5) – Występ jak tysiąc innych: bez historii. „Kazek” przebywał na boisku tylko do 41 minuty. Zszedł z powodu kontuzji. Niestety nawarstwiły się problemy, których początków należałoby szukać w meczu z Wisłą Kraków. Oby wrócił jak najszybciej. Trudno wyobrazić sobie obronę bez Gersona, a jeszcze bez Janickiego… No, kryminał gotowy.

Mario Maloca (5) – Ciągle nie potrafimy mu wystawić wyższej noty. Po prostu nas nie przekonuje. Nie robi nic ekstra. Albo inaczej: jeżeli już robi coś ekstra (gol w Krakowie z Wisłą), to wcześniej lub później coś także spektakularnie psuje. Dzisiaj miał zarówno udane, jak i nieudane interwencje.

Jakub Wawrzyniak
(6) – Wreszcie zagrał na swoim poziomie. To znaczy nie dało się go przejść, a i trudno było mu odebrać piłkę. Parę razy fajnie zrobił przewagę na połowie Łęcznej. O to właśnie chodziło.

Maciej Makuszewski
(4) – Słaby występ! Nie przypominamy sobie żadnej interesującej akcji z jego udziałem, co po prostu źle o nim świadczy. Niech coś w końcu zagra, no bo ile można dołować.

Ariel Borysiuk (6) – Wypadł solidnie. W pierwszej połowie chętnie brał na siebie odpowiedzialność (raz nawet niemal wyprowadził Lechię na prowadzenie). W drugiej jakby mniej czarował, no ale był Sebastian Mila, był Stojan Vranjes, więc to zrozumiałe, że cofnął się i ich ubezpieczał.

Daniel Łukasik (6) – Był najlepszy tydzień temu z Wisłą Kraków. Teraz natomiast ustawiamy go w czołówce wyróżniających się. Raz próbował uderzyć wolejem, później natomiast dał asystę przy pierwszym trafieniu Lukasa Haraslina.

Sebastian Mila (5) – Ciągle nie prezentuje zbyt wysokiej formy. To prawda, że sędzia zabrał mu asystę. Z drugiej strony co „Milowy” dał poza tą asystą? Walkę, parę podań w poprzek, parę do przodu, lecz żadnego na wolne pole. To mało jak na lidera drużyny, o reprezentacji nie wspominając.

Lukas Haraslin (8) – Kto by przed sezonem sądził, że to akurat 19-letni Słowak zapewni pierwsze zwycięstwo i po sześciu kolejkach będzie najlepszym strzelcem... Bądźmy poważni – nikt. Nawet sam zainteresowany. Mile zaskoczenie. Ale jednocześnie pokazujące, jak niewiele logicznego dzieje się w Lechii.

Grzegorz Kuświk (5) – Nie wypadł aż tak nieciekawie, jak niektórzy próbują przedstawiać. Szkoda, że sędzia boczny okradł go z debiutanckiego gola. Wcale przecież nie był na pozycji spalonej, wręcz idealnie wyczuł linię i sieknął jak wypadało.

Weszli z ławki:
Stojan Vranjes
(6) – Wszedł jeszcze w pierwszej połowie. Pomógł w rozegraniu. No i w końcówce ustalił wynik. Naturalnie z karnego. W ten sposób już po raz dziesiąty zdobył dla Lechii bramkę. 10 prób, 10 bramek. Co za fachowiec!
Piotr Wiśniewski (5) – Wszedł na całą drugą połowę. Wypadł przyzwoicie. Miał jedną szansę, ale jej nie wykorzystał.
Bruno Nazario grał zbyt krótko, by go ocenić.