Oceniamy Podbeskidzie za mecz ze Śląskiem: Konieczny najmocniejszym ogniwem "Górali"
Po bezbramkowo zremisowanym meczu ze Śląskiem Wrocław, na pochwały zasługuje zwłaszcza gra defensywna Podbeskidzia. Z przodu bielszczanie stosowali skuteczny i utrudniający rywalom rozgrywanie piłki pressing, a z tyłu nie popełniali zbyt wielu błędów, skutecznie powstrzymując akcje gospodarzy. W tym drugim najbardziej wyróżnił się Bartłomiej Konieczny, który zasłużył naszym zdaniem na najwyższą notę wśród piłkarzy "Górali".
fot. Paweł Relikowski / Polska Press
Richard Zajac – 6: Otrząsnął się po nieudanym występie w meczu z Legią i zagrał solidne spotkanie. Pewnie poczynał sobie na przedpolu, wygrał sytuację sam na sam z Pichem, choć poza tym piłkarze Śląska nie zmuszali go do trudnych interwencji.
Tomasz Górkiewicz – 6: Cała linia obrony Podbeskidzia zasługuje po meczu ze Śląskiem na pochwały. Górkiewicz ustrzegł się poważniejszych błędów, dobrze się ustawiał i nie dał rozwinąć skrzydeł Pichowi. Chętnie włączał się też w akcje ofensywne, choć brakowało mu precyzji w dośrodkowaniach.
Bartłomiej Konieczny – 7: Najlepszy od dłuższego czasu występ doświadczonego stopera bielszczan. Właściwie wyłączył z gry Marco Paixao, kryjąc go krótko, dobrze się ustawiając i przewidując zagrania rywali. Potrafił również precyzyjnie wprowadzić piłkę do gry.
Pavol Stano – 6: Nie był tak widoczny jak jego kolega ze środka obrony, popełnił też jeden poważny błąd w kryciu, gdy pozwolił Lacnemu na uderzenie głową w słupek. Poza tym dobrze współpracował jednak z linią obrony, w swoim wzrostem sprawiał zagrożenie także pod bramką rywali.
Piotr Tomasik – 6: Mało było z jego strony akcji na połowie rywala, ale za to skutecznie grał w defensywie, a to z tego jest rozliczany w pierwszej kolejności. Wychodził zwycięsko z większości pojedynków z Flavio Paixao i innymi zawodnikami Śląska.
Marek Sokołowski – 5: W każdym meczu wykonuje ciężką, czasami mniej widoczną pracę i nie inaczej było we Wrocławiu. Udanie wspomagał w defensywie Górkiewicza, ale trochę zabrakło jego skutecznych akcji na połowie Śląska. Jedno groźne, zakończone dośrodkowaniem wejście z pierwszej połowy to trochę za mało.
Adam Deja – 5: Defensywny pomocnik „Górali” skupił się we Wrocławiu głównie na defensywie i wydaje się, że pod tym względem wywiązał się ze swoich zadań poprawnie. Dobrze asekurował obrońców, zaliczył kilka ważnych odbiorów. W pierwszej połowie oddał groźny strzał z 30 metrów, który nieznacznie minął bramkę Śląska.
Maciej Iwański – 5: Jego obecność na boisku dodaje „Góralom” pewności i spokoju w środku pola, co widać było w porównaniu chociażby do meczu z Legią. Włożył w to spotkanie dużo zaangażowania, choć zabrakło z jego strony nieco większej aktywności i dokładności w ataku.
Damian Chmiel – 5: W początkowej fazie meczu przeprowadził kilka ciekawych akcji, jednak później na długi fragment gry trochę zniknął, koncentrując się głównie na defensywie i pressingu. Pod tymi względami podobnie jak pozostali piłkarze Podbeskidzia zaliczył solidny występ. W drugiej połowie mógł popisać się przepięknym trafieniem z woleja, ale minimalnie się pomylił.
Bartosz Śpiączka – 5: W meczu z Jagiellonią dał się sponiewierać Tarasovsowi czy Pazdanowi, ale tym razem twardo stał na nogach w pojedynkach z piłkarzami Śląska. Potrafił utrzymać się przy piłce, wywalczyć stały fragment gry czy wygrać główkę. Brakowało mu jednak nici porozumienia z Korzymem i akcji, które zagroziłyby bramce Śląska.
Maciej Korzym – 4: Trener Leszek Ojrzyński konsekwentnie stawia na swojego byłego podopiecznego z Korony, choć ten jest w słabej formie. Jak na razie nie przynosi to rezultatu, bo we Wrocławiu Korzym znów był słabszym ogniwem bielskiego zespołu. Przez godzinę gry zdziałał niewiele i nic dziwnego, że jako pierwszy opuścił murawę.
Krzysztof Chrapek – 4: Zastąpił Korzyma, jednak nie dodał ofensywie Podbeskidzia nowej jakości. Zaliczył niewiele kontaktów z piłką i niczym szczególnym nie zaznaczył swojej obecności na boisku.
Robert Demjan – 5: Wywalczył kilka stałych fragmentów gry i był bliski strzelenia bramki po dośrodkowaniu Iwańskiego z rzutu rożnego. Na więcej zabrakło mu czasu.
Piotr Malinowski grał zbyt krótko, by go ocenić.