menu

Oceniamy Podbeskidzie za mecz ze Śląskiem: Konieczny najmocniejszym ogniwem "Górali"

4 kwietnia 2015, 18:07 | Przemysław Drewniak

Po bezbramkowo zremisowanym meczu ze Śląskiem Wrocław, na pochwały zasługuje zwłaszcza gra defensywna Podbeskidzia. Z przodu bielszczanie stosowali skuteczny i utrudniający rywalom rozgrywanie piłki pressing, a z tyłu nie popełniali zbyt wielu błędów, skutecznie powstrzymując akcje gospodarzy. W tym drugim najbardziej wyróżnił się Bartłomiej Konieczny, który zasłużył naszym zdaniem na najwyższą notę wśród piłkarzy "Górali".

Defensywa była najmocniejszym ogniwem zespołu "Górali"
Defensywa była najmocniejszym ogniwem zespołu "Górali"
fot. Paweł Relikowski / Polska Press

Richard Zajac – 6: Otrząsnął się po nieudanym występie w meczu z Legią i zagrał solidne spotkanie. Pewnie poczynał sobie na przedpolu, wygrał sytuację sam na sam z Pichem, choć poza tym piłkarze Śląska nie zmuszali go do trudnych interwencji.

Tomasz Górkiewicz – 6: Cała linia obrony Podbeskidzia zasługuje po meczu ze Śląskiem na pochwały. Górkiewicz ustrzegł się poważniejszych błędów, dobrze się ustawiał i nie dał rozwinąć skrzydeł Pichowi. Chętnie włączał się też w akcje ofensywne, choć brakowało mu precyzji w dośrodkowaniach.

Bartłomiej Konieczny – 7: Najlepszy od dłuższego czasu występ doświadczonego stopera bielszczan. Właściwie wyłączył z gry Marco Paixao, kryjąc go krótko, dobrze się ustawiając i przewidując zagrania rywali. Potrafił również precyzyjnie wprowadzić piłkę do gry.

Pavol Stano – 6: Nie był tak widoczny jak jego kolega ze środka obrony, popełnił też jeden poważny błąd w kryciu, gdy pozwolił Lacnemu na uderzenie głową w słupek. Poza tym dobrze współpracował jednak z linią obrony, w swoim wzrostem sprawiał zagrożenie także pod bramką rywali.

Piotr Tomasik – 6: Mało było z jego strony akcji na połowie rywala, ale za to skutecznie grał w defensywie, a to z tego jest rozliczany w pierwszej kolejności. Wychodził zwycięsko z większości pojedynków z Flavio Paixao i innymi zawodnikami Śląska.

Marek Sokołowski – 5: W każdym meczu wykonuje ciężką, czasami mniej widoczną pracę i nie inaczej było we Wrocławiu. Udanie wspomagał w defensywie Górkiewicza, ale trochę zabrakło jego skutecznych akcji na połowie Śląska. Jedno groźne, zakończone dośrodkowaniem wejście z pierwszej połowy to trochę za mało.

Adam Deja – 5: Defensywny pomocnik „Górali” skupił się we Wrocławiu głównie na defensywie i wydaje się, że pod tym względem wywiązał się ze swoich zadań poprawnie. Dobrze asekurował obrońców, zaliczył kilka ważnych odbiorów. W pierwszej połowie oddał groźny strzał z 30 metrów, który nieznacznie minął bramkę Śląska.

Maciej Iwański – 5: Jego obecność na boisku dodaje „Góralom” pewności i spokoju w środku pola, co widać było w porównaniu chociażby do meczu z Legią. Włożył w to spotkanie dużo zaangażowania, choć zabrakło z jego strony nieco większej aktywności i dokładności w ataku.

Damian Chmiel – 5: W początkowej fazie meczu przeprowadził kilka ciekawych akcji, jednak później na długi fragment gry trochę zniknął, koncentrując się głównie na defensywie i pressingu. Pod tymi względami podobnie jak pozostali piłkarze Podbeskidzia zaliczył solidny występ. W drugiej połowie mógł popisać się przepięknym trafieniem z woleja, ale minimalnie się pomylił.

Bartosz Śpiączka – 5: W meczu z Jagiellonią dał się sponiewierać Tarasovsowi czy Pazdanowi, ale tym razem twardo stał na nogach w pojedynkach z piłkarzami Śląska. Potrafił utrzymać się przy piłce, wywalczyć stały fragment gry czy wygrać główkę. Brakowało mu jednak nici porozumienia z Korzymem i akcji, które zagroziłyby bramce Śląska.

Maciej Korzym – 4: Trener Leszek Ojrzyński konsekwentnie stawia na swojego byłego podopiecznego z Korony, choć ten jest w słabej formie. Jak na razie nie przynosi to rezultatu, bo we Wrocławiu Korzym znów był słabszym ogniwem bielskiego zespołu. Przez godzinę gry zdziałał niewiele i nic dziwnego, że jako pierwszy opuścił murawę.

Krzysztof Chrapek – 4: Zastąpił Korzyma, jednak nie dodał ofensywie Podbeskidzia nowej jakości. Zaliczył niewiele kontaktów z piłką i niczym szczególnym nie zaznaczył swojej obecności na boisku.

Robert Demjan – 5: Wywalczył kilka stałych fragmentów gry i był bliski strzelenia bramki po dośrodkowaniu Iwańskiego z rzutu rożnego. Na więcej zabrakło mu czasu.

Piotr Malinowski grał zbyt krótko, by go ocenić.


Polecamy