menu

Oceniamy Podbeskidzie za mecz z Zagłębiem: Obrońcy zapomnieli o... defensywie

22 listopada 2015, 20:38 | Przemysław Drewniak

Dlaczego Podbeskidzie przegrało mecz z Zagłębiem Lubin? Przez nieskuteczność, a także fakt, że obrońcy bielskiej drużyny lepiej spisywali się w ataku, niż w defensywie. Widać to było na przykładach Adama Pazio i Adama Mójty, którzy byli bardzo aktywni na połowie rywala, ale nie ustrzegli się błędów pod własną bramką.

Podbeskidzie - Zagłębie Lubin
Podbeskidzie - Zagłębie Lubin
fot. Łukasz Klimaniec/Dziennik Zachodni

Emilijus Zubas – 5: Rozpoczął od wygrania pojedynku sam na sam z Janoszką. Niezmiennie był pewnym punktem Podbeskidzia, ale przy straconych golach nie miał nic do powiedzenia.

Adam Pazio – 3: Wszystko co dobre z jego strony, działo się w ofensywie. Bardzo aktywny, ale tyleż niedokładny i nieuważny w obronie. Zabrakło mu koncentracji pod koniec pierwszej połowy, co kosztowało bielszczan stratę gola. Podoliński ma kłopot, bo nawet jeśli Pazio obniży loty, to za bardzo nie ma kto go zastąpić.

Krystian Nowak – 3: Ostatnio zbierał zasłużone pochwały, ale w meczu z Zagłębiem znów przytrafiło mu się kilka poważnych błędów. Zwłaszcza przy golu na 1:2, gdy „na radar” krył Łukasza Janoszkę. Widać w nim potencjał, ale musi popracować nad stabilizacją w grze.

Kristian Kolcak – 3: Również nie zaliczy tego występu do udanych. Zbyt często przegrywał pojedynki z Papadopulosem, a w dodatku miał problemy w wyprowadzaniu piłki.

Adam Mójta – 4: Znów był przebojowy w ataku, co śmiało mógł podkreślić pięknym golem (strzał w słupek w pierwszej połowie) lub asystą (dośrodkowanie do Szczepaniaka w drugiej). Zbyt często dawał się jednak ogrywać w obronie, a przecież to powinno być dla niego priorytetem.

Kohei Kato – 4: Przeplatał dobre zagrania z gorszymi – pierwsze były zazwyczaj odbiorami, drugie nieudanymi podaniami do przodu. W defensywie nie był tak skuteczny jak do tego przyzwyczaił i momentami pozwalał piłkarzom Zagłębia na zbyt wiele.

Adam Deja – 4: Ostatnio znacznie lepiej spisywał się w roli stopera niż defensywnego pomocnika. Często brakowało go przed obrońcami, co też wpływało na niepewność w ich poczynaniach.

Jakub Kowalski – 6: Przed każdym meczem Podbeskidzia można być pewnym, że Kowalski będzie jednym z najaktywniejszych piłkarzy „Górali”. Efekt bywa różny, bo czasami w jego poczynaniach dominuje chaos, a innym razem urodzi się z tego taka piękna akcja, jak asysta przy golu Demjana. Było w tym trochę przypadku, ale takiego dryblingu nie powstydziłby się sam Arjen Robben.

Mateusz Możdżeń – 4: Widać, że jest innym piłkarzem niż na początku sezonu – walecznym, próbującym grać odważnie. Tym razem nie był jednak tak efektywny jak w poprzednich spotkaniach, bo dobrze kryty przez piłkarzy Zagłębia miał problem z dokonaniem czegoś szczególnego.

Mateusz Szczepaniak – 5: Walczył po obu stronach boiska, miał dużo kontaktów z piłką, ale tym razem brakowało mu podejmowania odpowiednich decyzji i dokładności. A także szczęścia, bo w drugiej połowie od gola po dośrodkowaniu Mójty dzieliły go centymetry.

Robert Demjan – 6: Pod koniec roku odzyskał optymalną formę. Strzelił bramkę, dochodził do sytuacji, utrzymywał się przy piłce… Do pełni szczęścia zabrakło mu drugiego trafienia, a był blisko, bo w drugiej połowie z trzech metrów przyłożył w słupek.

Rezerwowi:

Frank Adu Kwame – 5: Przeciętny występ. W drugiej połowie miał rozruszać grę Podbeskidzia, ale niczym się nie wyróżnił.

Kamil Jonkisz grał zbyt krótko, by go ocenić.

Więcej o PODBESKIDZIU


Polecamy