Oceniamy Podbeskidzie za mecz z Wisłą: przełamanie Iwańskiego i kolejny słaby występ w obronie
Błędy w obronie i słabsza gra w drugiej połowie kosztowały Podbeskidzie utratę dwubramkowego prowadzenia i porażkę w wyjazdowym spotkaniu z Wisłą Kraków. Wśród "Górali" najniżej oceniliśmy postawę defensywy, a z kolei na najlepszą ocenę zapracowali Robert Demjan i Maciej Iwański, który zaliczył swoje pierwsze trafienia w barwach klubu z Bielska-Białej.
Michal Pesković – 5: Z trzech puszczonych goli wszystkie były dla niego niczym egzekucja. Wcześniej wybronił kilka trudnych uderzeń, robił co mógł, ale przy tylu stuprocentowych sytuacjach wiślaków musiał w końcu skapitulować.
Marek Sokołowski – 4: W pierwszej połowie znakomicie radził sobie ze Stępińskim, któremu udzielił kilku lekcji futbolu. Po zmianie stron miał znacznie trudniejsze zadanie, bo jego stroną hasał Guerrier. Braki w szybkości starał się nadrabiać sercem do gry, ale mimo tego nie stanowił zapory nie do przejścia i jego stroną atakowało się Wiśle najłatwiej.
Pavol Stano – 4: Grał twardo, wygrywał pojedynki główkowe i często agresywnie doskakiwał do rywali, z czym Wisła miała momentami problemy. Nie ustrzegł się jednak błędów, dopuszczając do kilku groźnych sytuacji pod bramką Peskovicia.
Dariusz Pietrasiak – 3: W Krakowie grał nie tylko przeciwko publiczności gospodarzy, ale także i… spikerowi, który w drugiej połowie z niewyjaśnionych przyczyn zaczął z niego szydzić. Widać było, że zależy mu na dobrym występie, ale najpierw miał pecha, wbijając samobójczego gola (nawet gdyby tego nie zrobił, piłkę do bramki wepchnąłby zapewne któryś z wiślaków), a przy bramce 2:2 złamał linię spalonego.
Piotr Tomasik – 3: Lepsze interwencje przeplatał z tymi gorszymi. Na jego nieszczęście te drugie miały duży wpływ na ostateczny wynik. To on przegrał walkę o pozycję z Sarkim i sfaulował go w polu karnym. Wydaje się, że nieco więcej mógł również zrobić przy pierwszym golu dla rywali. Gdy sobie nie radził, zatrzymywał przeciwników nieprzepisowo i w efekcie obejrzał przy Reymonta dwie żółte kartki.
Damian Chmiel – 5: Bardzo dużo nabiegał się w defensywie, wprowadzał do drugiej linii „Górali” ruchliwość i często wcielał się w rolę rozgrywającego przy kontratakach. W jego poczynaniach brakowało jednak dokładniejszego ostatniego podania.
Adam Deja – 4: Wciąż ma na swoim koncie niewiele minut rozegranych w Ekstraklasie, co tłumaczy jego błędy w defensywie. Może nie decydował się na jakieś błyskotliwe podania, ale zwłaszcza w pierwszej połowie chwilami potrafił wprowadzić spokój w rozegraniu piłki. Zniknął jednak w drugiej połowie, gdy skupił się już niemal wyłącznie na obronie.
Maciej Iwański – 6: Długo kazał czekać na swojego pierwszego gola w barwach Podbeskidzia, ale jak już trafił do siatki, to od razu dwukrotnie. Na dodatek dobrze dyrygował poczynaniami „Górali” w środku pola i udanie wykonywał stałe fragmenty gry. Widać, że posadzenie go na trybunach w meczu z Górnikiem Łęczna podziałało na niego pozytywnie.
Anton Sloboda – 5: Tym razem zagrał na swojej ulubionej pozycji nr 10 i w jego postawie widać było poprawę w porównaniu do poprzedniego spotkania. Szukał gry na jeden kontakt, aktywnie pomagał także w defensywie. Gdyby nie spanikował i dokładnie przymierzył po błędzie Buchalika, gdy miał przed sobą całkowicie pustą bramkę, „Górale” znów mogliby wyjeżdżać z Krakowa z kompletem punktów.
Adam Pazio – 4: Po raz pierwszy w tym sezonie wyszedł w podstawowym składzie jako boczny pomocnik. Miał ogromną ochotę do gry, energia z niego wręcz kipiała. Chyba za bardzo chciał się pokazać, bo zepsuł trzy dobrze zapowiadające się kontrataki Podbeskidzia, których nie potrafił zakończyć strzałem lub celnym podaniem.
Robert Demjan – 6: Mecz w Krakowie pokazał, jak ogromny wpływ na poczynania Podbeskidzia ma postawa Słowaka.\, który brał udział właściwie w każdej akcji ofensywnej swojej drużyny. Walczył z obrońcami, ściągał ich uwagę, zastawiał się, zgrywał do partnerów. Zaliczył asystę przy pierwszym golu, a miałby i drugą, gdyby Pietrasiak nie zmarnował w końcówce pierwszej połowy znakomitej okazji.
Piotr Malinowski – 3: Po wejściu na boisko nie wniósł do gry bielszczan żadnej świeżości. Wiślacy bez problemów kasowali jego próby akcji na lewym skrzydle.
Maciej Korzym i Tomasz Górkiewicz grali zbyt krótko, by ich ocenić.