menu

Oceniamy Podbeskidzie za mecz z Piastem: wejście smoka i bramka życia Malinowskiego

5 marca 2015, 08:18 | Przemysław Drewniak

Bohaterem meczu Pucharu Polski pomiędzy Piastem Gliwice a Podbeskidziem został bez wątpienia Piotr Malinowski. Rezerwowy pomocnik bielskiego zespołu pojawił się na murawie w drugiej części spotkania i odmienił losy meczu, mając wkład w obu bramkach zdobytych przez podopiecznych Leszka Ojrzyńskiego. Nie może zatem dziwić, że to on otrzymał od nas najwyższą notę za środowy występ w Gliwicach.

Puchar Polski: Piast Gliwice - Podbeskidzie Bielsko-Biała
Puchar Polski: Piast Gliwice - Podbeskidzie Bielsko-Biała
fot. MACIEJ GAPIŃSKI/POLSKAPRESSE

Richard Zajac – 6: W meczach ligowych Michal Pesković zawalił dwie bramki, dlatego Zajac przystępował do spotkania w Gliwicach z nadzieją, że dobrym występem może sobie załatwić powrót do podstawowego składu. Kilkoma interwencjami Słowak uratował bielszczan, broniąc m.in. sytuacje jeden na jeden z Szeligą i Żivcem. Nieco lepiej mógł zachować się przy golu Ciechańskiego, choć piłka przed nim skozłowała, a obrońcy nie powinni byli pozwolić rywalowi na strzał z tak bliskiej odległości.

Tomasz Górkiewicz – 4: Miał duże problemy z szybkim i dobrze panującym nad piłką Sasą Żivcem. Słoweniec wielokrotnie go ogrywał, ale prawy obrońca „Górali” miał szczęście, że po jego błędach kończyło się tylko na strachu.

Gracjan Horoszkiewicz – 6: Zaliczał zarówno lepsze jak i gorsze interwencje, ale z przewagą tych pierwszych. Ustrzegł się poważniejszych błędów. Pokazał, że potrafi przewidywać i skutecznie przerywać akcje rywali. Mimo braku zgrania z Kolcakiem młody stoper nie zawiódł.

Kristian Kolcak – 5: Po raz pierwszy w barwach Podbeskidzia zagrał na środku obrony i do pewnego momentu był to jego najlepszy występ w tej rundzie. W drugiej połowie Słowak nie był już jednak tak pewnym punktem swojego zespołu i popełnił kilka błędów – jeden z nich zaważył na utracie gola.

Robert Mazan – 5: W Gliwicach zaliczył swój debiut w barwach Podbeskidzia i trudno go jednoznacznie ocenić. Z pewnością spisał się lepiej niż w niektórych przedsezonowych sparingach, z drugiej strony nie pokazał nic specjalnego. Zdarzało mu się kryć rywali „na radar”, często pozostawiał im zbyt dużo miejsca na dośrodkowania. Z drugiej strony potrafił powalczyć w odbiorze, co zapoczątkowało akcję na 2:0.

Wojciech Trochim – 3: Przebywał na boisku tylko w pierwszej połowie. W jego akcjach brakowało dokładności, pomysłu i zrozumienia z kolegami z drużyny. Jego zejście w przerwie chyba nikogo nie zdziwiło.

Dariusz Kołodziej – 6: Może nie błyszczał i nie brał na siebie ciężaru rozgrywania akcji Podbeskidzia bardzo często, ale gdy już to robił, to z pożytkiem dla zespołu. Popisał się dużym wyczuciem w kilku podaniach do przodu, był bliski strzelenia gola po strzale z dystansu w pierwszej połowie, a w drugiej bezbłędnie egzekwował rzut karny.

Artur Lenartowski – 5: Pierwsza połowa była chyba jego najlepszym fragmentem gry w barwach Podbeskidzia. Defensywny pomocnik zaliczył kilka odbiorów i ciekawych zagrań, ale później cofnął się zbyt głęboko we własne pole karne, po czym nie był już tak widoczny. Został współwinowajcą straconej bramki, źle kryjąc Ciechańskiego.

Adam Pazio – 6: Może i w jego poczynaniach było momentami trochę chaosu, ale przede wszystkim nie zabrakło również jakości. Pokazał, że potrafi dać Podbeskidziu pożytek grając na prawej stronie pomocy. Nie byłoby znakomitego rajdu Malinowskiego z 67. minuty, gdyby nie jego mądre i dokładne rozegranie piłki.

Robert Demjan – 4: Ambitnie walczył z obrońcami Piasta, ale bez większego pożytku. Widać, że na początku rundy wiosennej nie jest w optymalnej formie. Inna sprawa, że w kilku sytuacjach po otrzymaniu piłki po prostu nie miał z kim grać.

Maciej Korzym – 4: Nie błysnął w swoim pierwszym występie w wyjściowym składzie od momentu wyleczenia kontuzji. W niektórych momentach można było odnieść wrażenie, że brakuje mu odpowiedniego czucia piłki. Jego współpraca z Demjanem zdecydowanie się nie zazębiała.

Rezerwowi:

Piotr Malinowski – 7: Cóż to było za wejście na boisko! „Malina” przypomniał kibicom Podbeskidzia, że jeszcze w czasach gry w pierwszej lidze był znakomitym dżokerem. Teraz również wniósł sporo jakości do poczynań drużyny po wejściu z ławki – strzelił pięknego gola, po jego podaniu w pole karne rywal zagrał ręką w polu karnym, a oprócz tego przeprowadził jeszcze kilka ciekawych akcji. Jego pojawienie się na murawie było z pewnością jednym z kluczowych momentów tego meczu.

Idrissa Cisse – 3: Na boisku nie wyróżnił się niczym poza groźnym strzałem z dalekiej odległości w doliczonym czasie gry. Notorycznie przegrywał pojedynki główkowe z… niższym o 15 centymetrów Radosławem Murawskim.

Adam Deja grał zbyt krótko, by go ocenić.


Polecamy