menu

Oceniamy Podbeskidzie za mecz z Legią: "Górale" bez słabych punktów

1 września 2014, 14:39 | Przemysław Drewniak

Wygrany mecz z Legią Warszawa był najlepszym w tym sezonie występem piłkarzy Podbeskidzia. Choć w niedzielnym meczu mistrzowie Polski stworzyli sobie kilka okazji do strzelenia bramki, to "Górale" rozegrali znakomite zawody i momentami przeważali w starciu z uczestnikiem fazy grupowej Ligi Europy. Nie ma wątpliwości, że podopieczni Leszka Ojrzyńskiego zasłużyli więc na wysokie noty.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Legia Warszawa 2:1
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Legia Warszawa 2:1
fot. Łukasz Łabędzki

Michal Pesković – 6: W całym meczu Legia oddała tylko trzy celne strzały, które nie sprawiły mu większych problemów. Bardziej efektowne były jego parady po strzałach głową Dossy Juniora, ale Cypryjczyk był wówczas łapany na spalonym. Potwierdził, że jest w bardzo dobrej formie i stanowi mocny punkt zespołu.

Tomasz Górkiewicz – 6: Zazwyczaj najlepiej wypada w meczach, w których teoretycznie powinien mieć trudniej. Tak było i tym razem, dzięki czemu boczny obrońca Podbeskidzia zmazał plamę po błędach w spotkaniu z Cracovią. Leszek Ojrzyński na potrzeby starcia z Legią przesunął go na lewą stronę, gdzie w pierwszej połowie dawał surową lekcję Mateuszowi Szwochowi, a później nie odstawał w pojedynkach z Michałem Żyrą.

Bartłomiej Konieczny – 6: Skoncentrowany od pierwszej do ostatniej minuty. Do spółki z Pavolem Staňo bardzo dobrze pilnował Saganowskiego i Sa, przez co napastnikom Legii zupełnie nie układała się współpraca. Ocena byłaby wyższa, gdyby nie ogromne problemy „Górali” przy bronieniu stałych fragmentów gry, choć ten zarzut dotyczy nie tylko Koniecznego.

Pavol Stano – 7: Otrzymuje wyższą ocenę, bo skala trudności była dla niego w tym meczu nieco większa, niż dla pozostałych zawodników Podbeskidzia. Z niektórymi kolegami z drużyny pewnie jeszcze nie zamienił nawet słowa, bo przed starciem z Legią odbył z nimi zaledwie dwa treningi. Na boisku kompletnie nie było tego jednak widać – wygrywał pojedynki główkowe, interweniował z dużym spokojem i nawet pod presją nie wybijał piłki na oślep.

Adam Pazio – 6: Dla Wołomianina ten mecz był szczególny nie tylko ze względu na rywala, ale także z powodu pierwszej na spotkaniu w Bielsku-Białej wizyty taty. Nie był to występ bezbłędny, ale dobry – Pazio rzadko dawał się ogrywać Koseckiemu i chętnie podłączał się do akcji ofensywnych.

Marek Sokołowski – 6: Pokazał, że nawet w wieku 36 lat nie odstaje w walce zawodnikami najlepszej drużyny w Polsce. Trener darzy go wielkim zaufaniem, bo choć w wyjściowym składzie Podbeskidzia znalazło się trzech skrzydłowych, to Ojrzyński nie posadził na ławce Sokołowskiego i przesunął do środka Chmiela. Kapitan „Górali” rozegrał bardzo solidne spotkanie, zarówno w ataku jak i w defensywie.

Anton Sloboda – 7: Często jest wyróżniającą się postacią drużyny, choć strzela mało bramek. Tym razem udało mu się trafić do siatki rywala, co podkreśla jego znakomity występ przeciwko Legii. Mądrym ustawieniem i agresją w środku pola często zmuszał pomocników rywali do popełniania prostych błędów.

Maciej Iwański – 6: Wraz z Slobodą rządził w środku pola. Na tle Vrdoljaka i Jodłowca defensywni pomocnicy Podbeskidzia wypadli znacznie lepiej, a różnice w umiejętnościach zniwelowali zaangażowaniem i sercem do gry. Iwański dobrze rozgrywał piłkę, potrafił nadać akcjom „Górali” szybkości, a w dodatku sprawiał zagrożenie solidnie wykonywanymi stałymi fragmentami.

Damian Chmiel – 6: Asysta przy golu Slobody była już jego trzecią w tym sezonie. Pokazał, że w roli rozgrywającego czuje się równie dobrze jak wtedy, gdy jest ustawiony na skrzydle. Dzięki temu Podbeskidzie w meczu z Legią bardzo szybko potrafiło rozegrać piłkę po odbiorze w środku pola. Chmiel może jedynie żałować, że w drugiej połowie nie wykorzystał okazji sam na sam, po tym, jak zabawił się w polu karnym Dossą Juniorem.

Sylwester Patejuk – 5: Ostatnio wnosił do gry Podbeskidzia więcej pożytku wchodząc z ławki. Tym razem rodowity warszawiak znalazł się wyjściowym składzie, ale niczym szczególnym się nie wyróżnił. Starań i zaangażowania z pewnością nie można mu jednak odmówić.

Maciej Korzym – 7: Po odejściu z Legii strzela jej bramki niemal w każdym spotkaniu. Tak też było i tym razem, choć statystyki nie mówią wszystkiego o jego występie. Korzym znakomicie poruszał się po boisku, wiedział kiedy pomóc w rozegraniu, a kiedy zejść do boku, by stworzyć przewagę w danym sektorze boiska. Dzięki sile i dobrym panowaniu nad piłką sprawił ogromne problemy obrońcom mistrzów Polski. Zszedł z boiska wcześniej, bo jak przyznaje Ojrzyński, nie jest jeszcze przygotowany na grę przez 90 minut.

Frank Adu Kwame – 6: W drugiej połowie pojawił się na boisku w miejsce Patejuka, od którego jest lepiej dysponowany w defensywie. Wykonał swoje zadanie, bo prawą stroną Legionistom nie było łatwo przedostać się w pole karne „Górali”.

Krzysztof Chrapek – 4: Wszedł na boisko, by w końcówce meczu zrobić dla Podbeskidzia użytek z długich piłek zagrywanych z własnej połowy i był o krok od wykonania swojego zadania. W sytuacji sam na sam z Kuciakiem zachował się jednak fatalnie, strzelając wprost w wyciągniętą nogę słowackiego bramkarza. A wystarczyło dograć do mającego przed sobą pustą bramkę Malinowskiego.

Piotr Malinowski grał zbyt krótko, by go ocenić.


Polecamy