menu

Oceniamy Podbeskidzie za mecz z Jagiellonią: wejście Malinowskiego odmieniło "Górali"

2 maja 2014, 17:25 | Przemysław Drewniak

Trzy zwycięstwa z rzędu i cztery w ostatnich pięciu meczach - tak prezentują się ostatnie dokonania piłkarzy Podbeskidzia Bielsko-Biała. W meczu z Jagiellonią Białystok podopieczni Leszka Ojrzyńskiego zaprezentowali się przeciętnie w pierwszej połowie, ale doskonała gra po zmianie stron wystarczyła, by zainkasować komplet punktów. Zobacz, jak oceniliśmy ich indywidualne występy.

Richard Zajac - 6: Poza kilkoma spokojnymi interwencjami właściwie bezrobotny. Przy golu w końcówce pechowo się poślizgnął, ale winę za jego utratę i tak ponosi jego kolega z zespołu.

Tomasz Górkiewicz - 4: Od początku spotkania wyglądał na nie do końca skoncentrowanego. Rozegrał się dopiero w drugiej połowie, miał nawet okazję na gola, ale to po jego błędzie Quintana strzelił honorową bramkę. I niewiele zabrakło, by to ambitny "Górek" został antybohaterem spotkania.

Błażej Telichowski - 7: Po meczu z Cracovią najbardziej chwalonym zawodnikiem Podbeskidzia był Konieczny, a teraz przyszedł czas na jego partnera ze środka obrony. "Telich" po raz kolejny zagrał bardzo pewnie pod swoją bramką, a dołożył do tego jeszcze gola otwierającego wynik meczu.

Bartłomiej Konieczny - 6:
Od momentu powrotu do wyjściowego składu prezentuje równą, bardzo solidną formę. Kto wie, czy nie posadził na ławce Pietrasiaka już do końca sezonu.

Frank Adu Kwame - 6: Widać, że z każdym kolejnym dobrym występem nabiera coraz więcej pewności siebie. W meczu z Jagiellonią kilka razy odważył się na ofensywne wejścia, i jeśli tylko poprawi trochę dokładność swoich zagrań, Podbeskidzie może mieć z nich sporo pożytku.

Marek Sokołowski - 7: Rory Delap Podbeskidzia. Jego dalekie wyrzuty z autu na wysokości pola karnego siały popłoch w defensywie Jagiellonii. Po jednym z nich padła pierwsza bramka dla "Górali", drugą Sokołowski wypracował do spółki z Malinowskim. Kolejny świetny występ 36-letniego wychowanka bielskiego klubu.

Maciej Iwański - 6: W pierwszych meczach w barwach Podbeskidzia był nieco niemrawy, ale gdy już zgrał się z partnerami, to w każdym meczu daje drużynie sporo jakości. Szczególnie w drugiej połowie wprowadził do drugiej linii bielszczan dużo ruchliwości, posłał także kilka niebezpiecznych, prostopadłych piłek do przodu.

Anton Sloboda - 6: Odkąd w 26. kolejce w meczu z Lechem wrócił do wyjściowego składu, gra Podbeskidzia wygląda znacznie lepiej. Tak jak w poprzednim sezonie Sloboda spisuje się znakomicie i znów pracuje na miano jednego z najbardziej niedocenianych zawodników Ekstraklasy. W drugiej połowie meczu z Jagiellonią panował wraz z Iwańskim w środku pola, dzięki czemu bielszczanie łatwo tworzyli sobie kolejne okazje do zdobycia bramki.

Damian Chmiel - 6:
Na początku rundy wiosennej pisaliśmy, że jeśli nie wróci do swojej optymalnej formy, Podbeskidziu może być ciężko o utrzymanie w Ekstraklasie. Ale od meczu z Wisłą Chmiel prezentuje się coraz lepiej i w tej chwili ma pewne miejsce w wyjściowym składzie. Z konieczności wystąpił tym razem w środku pola, ale wypadł korzystnie. Wziął kluczowy udział w akcji bramkowej na 1:0.

Przemysław Pietruszka - 4: W jego poczynaniach było widać brak rytmu meczowego, a co za tym idzie pewności siebie i dobrego zrozumienia z partnerami. W pierwszej połowie był na lewym skrzydle nieefektywny, dlatego Leszek Ojrzyński zmienił go już w przerwie.

Fabian Pawela - 6: Tym razem nie strzelił bramki, ale wykonał dużą pracę w walce z obrońcami Jagiellonii. Skupiał na nich swoją uwagę, a w dodatku asystował przy golu Telichowskiego.

Piotr Malinowski - 7: Kibice Podbeskidzia doskonale pamiętają ostatni sezon na zapleczu ekstraklasy, gdy "Malina" był najlepszym rezerwowym w pierwszej lidze. Po ostatnich dwóch meczach mogą poczuć, że wróciły stare, dobre czasy. Tak jak w meczu z Cracovią, Malinowski znów rozruszał grę Podbeskidzia po wejściu z ławki, popisał się też ładną asystą przy golu na 2:0.

Mikołaj Lebedyński - 4:
Kolejny raz pojawił się na boisku w końcówce spotkania, ale niczego szczególnego nie pokazał. W taki sposób ciężko mu będzie przekonać do siebie trenera Ojrzyńskiego. Jak na razie wyraźnie przegrywa rywalizację z Pawelą.

Dariusz Kołodziej grał zbyt krótko, by go ocenić.


Polecamy