Oceniamy Podbeskidzie za mecz z Jagiellonią: Kołodziej talizmanem bielszczan
W drugim meczu rundy wiosennej Podbeskidzie Bielsko-Biała zremisowało w wyjazdowym meczu z Jagiellonią Białystok 2:2. Choć w grze drużyny Leszka Ojrzyńskiego zdecydowanie zabrakło jakości, to dzięki nieustępliwej walce do końca i dużej dozie szczęścia "Górale" ostatecznie wywalczyli jeden punkt. Zobacz, jak oceniliśmy ich indywidualne występy.
Oceny w skali 0-10:
Richard Zajac - 4: Choć za obie bramki większą winę ponoszą jego koledzy z obrony, to zarówno przy trafieniu Balaja jak i Quintany słowacki bramkarz mógł ustawić się lepiej. W końcówce meczu kilkoma interwencjami uratował jednak nadzieje bielszczan na korzystny rezultat, w efekcie czego udało się wywalczyć cenny punkt.
Marek Sokołowski - 2: Ostatnio kapitan Podbeskidzia występował w pomocy, więc byliśmy pełni obaw, jak 35-letni weteran poradzi sobie w obronie. Z kilku pojedynków "Sokół" wyszedł zwycięsko, ale wszyscy i tak zapamiętają jego fatalne zagranie głową do Zajaca, które okazało się wymarzoną asystą dla Quintany. Dla dobra samego zawodnika apelujemy do Leszka Ojrzyńskiego: trenerze, nie ustawiaj go w obronie!
Adam Deja - 3: Nieoczekiwanie rozpoczął mecz w wyjściowym składzie jako jeden z trzech środkowych obrońców i zaspał przy bramce Balaja. Od tamtego momentu grał w środku pola, gdzie niczym szczególnym się nie wyróżnił.
Dariusz Pietrasiak - 4: Dobrze współpracował z Telichowskim i ogólnie zaliczył poprawny występ. Choć Balaj zdołał się raz urwać i strzelić bramkę, to głównie za sprawą Pietrasiaka był przez większość spotkania mało widoczny.
Błażej Telichowski - 4: Trzyma poziom z poprzednich spotkań. Wraz z Pietrasiakiem udanie łapał w pułapki ofsajdowe piłkarzy Jagiellonii.
Frank Adu Kwame - 3: W meczu z Widzewem dał całkiem dobrą zmianę - może dlatego, że nie miał zbyt wielu okazji do popełnienia błędów w obronie. W Białymstoku poprzeczka była ustawiona wyżej i piłkarz z Ghany dopuszczał się wręcz juniorskich pomyłek. Miał też udział w pierwszej straconej bramce. Kolejny występ, który potwierdza, że Adu w obronie to bomba zegarowa, która w każdej chwili może eksplodować.
Damian Chmiel - 2: Cień zawodnika z wiosny zeszłego roku. Przeciwko Jagiellonii skrzydłowy "Górali" nie brał na siebie ciężaru gry, był niewidoczny i został zmieniony już po godzinie gry, co kiedyś w jego przypadku byłoby niewyobrażalne. W dodatku w ostatnich sekundach pierwszej połowy w głupi sposób otrzymał czwartą żółtą kartkę i osłabił swój zespół w następnym meczu. To dopiero sam początek rundy, ale jeśli w którymś momencie Chmiel nie wróci do optymalnej formy, Podbeskidzie może nie utrzymać się w Ekstraklasie.
Dariusz Łatka - 3: Miał trudne zadanie, bo rywalizował o środek pola z rewelacyjnie grającymi Quintaną i Dzalamidze. Braki techniczne jak zwykle nadrabiał zaangażowaniem, ale to nie wystarczyło, bo "Górale" wyglądali w drugiej linii słabo. Były zawodnik Jagiellonii popełnił też fatalny błąd w końcówce, gdy za krótko podał do Zajaca i tylko czujność bramkarza uratowała Podbeskidzie przed stratą trzeciej bramki.
Maciej Iwański - 4: Zaczął bardzo dobrze - od dośrodkowania do Stąporskiego, po którym padła pierwsza bramka dla Podbeskidzia. Później jednak w posiadaniu piłki przeważnie byli rywale i "Ajwen" musiał skupiać się na zadaniach defensywnych. Wybity z rytmu popełniał proste błędy, choć na tle swoich kolegów i tak wnosił trochę jakości.
Piotr Malinowski - 4: Gdy w 4. minucie Podbeskidzie objęło w Białymstoku prowadzenie, wszyscy byli w szoku. Nie dlatego, że bielszczanie jako pierwsi strzelili bramkę, ale przede wszystkim ze względu na nazwisko jej strzelca. Malinowski w swoim 96. meczu w Ekstraklasie strzelił dopiero drugą bramkę i w przypadku jego występu właśnie to jest najważniejsze. Bo patrząc na całość jego poczynań, wcale nie zagrał lepiej niż w poprzednich spotkaniach.
Mateusz Stąporski - 3: W wyjściowym składzie wyszedł jako jedyny napastnik Podbeskidzia. Na początku nieźle się poruszał, aktywnie wychodził do piłek zagranych z głębi pola, dzięki czemu miał bezpośredni udział przy bramce na 1:0. Później wyróżniało go już tylko duże zaangażowanie i nieustępliwa walka.
Charles Nwaogu - 3: Wszedł na boisko na ostatnie pół godziny gry i miał dwie okazje do wyrównania. W pierwszej z nich piłkę spod nóg w ostatniej chwili wybił mu Ukah, zaś później nowy napastnik Podbeskidzia fatalnie spudłował.
Fabian Pawela - 3: Podobnie jak Nwaogu miał dwie szanse na wyrównanie - jedną spektakularnie zmarnował, a w drugim przypadku piłka po główce przeleciała minimalnie nad poprzeczką. Napastnik Podbeskidzia ma za sobą kontuzję i kilkunastodniową przerwę w treningach, więc dopiero teraz będzie wracał do formy.
Dariusz Kołodziej - 6: Prawdziwy talizman Leszka Ojrzyńskiego i całej drużyny z Bielska-Białej. Wchodząc z ławki rozstrzygnął losy meczu z Widzewem i także jako rezerwowy uratował Podbeskidzie przed porażką w Białymstoku. Zrobił to z dużą dozą szczęścia, ale spośród wszystkich kolegów z drużyny zasłużył na to najbardziej, bo od momentu wejścia na boisko chciał brać udział w każdej akcji i rozruszał ofensywę "Górali". Bardzo prawdopodobne, że mecz z Pogonią Kołodziej rozpocznie już w pierwszym składzie.