menu

Oceniamy Podbeskidzie za mecz z Górnikiem Zabrze: nowe ustawienie zdało egzamin

29 października 2014, 17:50 | Przemysław Drewniak

W wygranym 4:2 wyjazdowym meczu 1/8 finału Pucharu Polski z Górnikiem Zabrze Podbeskidzie zagrało w nowym dla siebie ustawieniu 5-4-1. Szczególnie pierwsza połowa pokazała, że eksperyment trenera Leszka Ojrzyńskiego był strzałem w dziesiątkę. "Górale" zaprezentowali się przy Roosevelta bardzo dobrze, a wśród nich na najlepsze noty naszym zdaniem zasłużyli Pavol Stano i Gracjan Horoszkiewicz.

Richard Zajac – 6: Bardzo pewny na przedpolu, miał do obrony dwa groźne strzały. W pierwszej połowie „wyciągnął” piłkę zmierzającą w okienko po uderzeniu Dancha, a w drugiej mimo gęstej mgły poradził sobie z kąśliwą próbą Magiery z rzutu wolnego. Pokazał, że można na niego liczyć nawet mimo braku rytmu meczowego.

Tomasz Górkiewicz – 5: Bardzo solidnie spisywał się w obronie, choć od „wahadła” w ustawieniu 5-4-1 wymaga się większej jakości w grze ofensywnej. Na połowie rywala Górkiewicz rzadko był efektywny, choć wyjątkiem była sytuacja z 38. minuty, gdy zgraniem głową do Chmiela walnie przyczynił się do zdobycia bramki.

Dariusz Pietrasiak – 6: Widać było dużą poprawę w porównaniu do ostatnich, słabych w jego wykonaniu ligowych spotkań. W Zabrzu nie popełnił żadnych rażących błędów.

Gracjan Horoszkiewicz – 7: Kibice już od jakiegoś czasu domagali się, by 19-latek otrzymywał więcej szans na grę w pierwszej drużynie. I mieli rację, bo w debiucie w wyjściowym składzie Podbeskidzia spisał się znakomicie. Zachował zimną krew w 7. minucie, strzelając bardzo ważnego gola, a przy bramce na 4:1 naciskał Magierę, który zaliczył samobójcze trafienie. W defensywie też poczynał sobie z zaskakująco dużą pewnością siebie.

Bartłomiej Konieczny – 6: Zaliczył asystę przy golu Horoszkiewicza, był także bliski strzelenia bramki głową pod koniec pierwszej połowy. W obronie świetnie asekurował kolegów, w wielu sytuacjach stanowiąc zaporę nie do przejścia. Mecz w Zabrzu był dla niego szczególny, bo to jego nowonarodzonemu dziecku była dedykowana "kołyska".

Adam Pazio – 4: Chyba nie do końca pasowała mu rola „wahadła” w nowym ustawieniu „Górali”. Duży rozrzut między zadaniami ofensywnymi a defensywnymi powodował, że szczególnie w obronie często się gubił, notował straty i przegrywał pojedynki z rywalami. Po jednym z nich rozpoczęła się chociażby akcja Cerimagicia przy bramce na 1:1. Nieco pewniejszy był w drugiej połowie, ale tego występu z pewnością nie zaliczy do indywidualnie udanych.

Damian Chmiel – 6: Aż trudno uwierzyć, że zakończył ten mecz bez gola czy asysty. W pierwszej połowie był bardzo aktywny, był bliski gola już po kilkudziesięciu sekundach, a jego próba podania do Cisse zmusiła Mańkę do samobójczego trafienia. Po raz kolejny potwierdził, że w tym sezonie nie schodzi poniżej pewnego poziomu.

Pavol Stano – 7: Przesunięcie go do środka pola na pozycję defensywnego pomocnika było sporym zaskoczeniem. Jeszcze większy szok wzbudziła jednak jego znakomita postawa. Na boisku robił dosłownie wszystko: asekurował obrońców, odbierał piłki, rozpoczynał akcje ofensywne, rozrzucał akcje na skrzydła i zaliczał kluczowe podania (np. asysta przy golu Korzyma). Poruszał się dynamicznie, jakby był młodszy o dobre kilka lat. Eksperyment wypalił i trudno uwierzyć, by w kolejnych meczach Ojrzyński z niego zrezygnował.

Artur Lenartowski – 5: Nie był tak aktywny jak Stano, ale również miał swoje niezłe momenty. Dobrym ustawieniem uniemożliwiał rywalom rozgrywanie akcji środkiem pola. Na minus zachowanie przy pierwszym golu dla zabrzan – to jego zadaniem było upilnowanie w polu karnym Cerimagicia, który miał za dużo miejsca na wykończenie akcji.

Sylwester Patejuk – 6: Ostatnio bardzo mało grał w pierwszej drużynie i było widać, że za wszelką cenę chce zaprezentować się z jak najlepszej strony. Zwłaszcza w pierwszej połowie jego akcje na lewym skrzydle sprawiały rywalom spore kłopoty. Gdyby miał odrobinę więcej precyzji, podkreśliłby swój dobry występ dwoma golami. Przegrał jednak pojedynek sam na sam z Kuchtą, a z rzutu wolnego huknął w poprzeczkę.

Idrissa Cisse – 5: Trudno o jednoznaczną ocenę jego występu. Senegalczyk potrafił swoimi ruchami ułatwiać grę partnerom, cofając się w celu rozegrania czy wychodząc na prostopadłe podania. Tak było chociażby przy samobójczym golu Mańki – gdyby obrońca Górnika nie trafił do siatki, zapewne zrobiłby to czyhający na piłkę tuż za nim Cisse. Z kolei w pojedynkach, gdzie trzeba było użyć do walki warunków fizycznych, napastnik Podbeskidzia mocno odstawał od przeciwników.

Maciej Korzym – 6: Po wejściu na boisko nie miał wielu kontaktów z piłką, ale zrobił swoje. Strzelił gola, który właściwie rozstrzygnął już o losach meczu.

Maciej Iwański – 5: Pojawił się na murawie, by wprowadzić doświadczenie i uspokoić grę w środku pola. Wykonał swoje zadanie, choć w ostatnich 20 minutach Podbeskidzie czekało już tylko na końcowy gwizdek.

Piotr Malinowski grał zbyt krótko, by go ocenić.


Polecamy