menu

Oceniamy Podbeskidzie za mecz z Górnikiem Łęczna: Słowacy uratowali Górali

19 października 2014, 14:57 | Przemysław Drewniak

W meczu z Górnikiem Łęczna piłkarze Podbeskidzia nie grali najlepiej, ale dzięki znakomitym występom Michala Peskovicia i Roberta Demjana zdołali zachować czyste konto i zadać rywalom decydujący cios, który przesądził o ich zwycięstwie. Właśnie dwaj Słowacy zasłużyli naszym zdaniem na najwyższe oceny za sobotni występ.

Michal Pesković – 7: Momentami był to mecz Górnik Łęczna kontra słowacki bramkarz Podbeskidzia. Goście oddali na bramkę „Górali” 23 strzały, w tym 10 celnych, ale nie potrafili pokonać bardzo dobrze dysponowanego Peskovicia, który potrafił m.in. dwukrotnie wygrać pojedynki sam na sam z Hasanim.

Marek Sokołowski – 5: Kibice Podbeskidzia mieli prawo do obaw, bo gdy „Sokół” po raz ostatni grał na pozycji obrońcy, „Górale” przegrali na wyjeździe ze Śląskiem 0:4. Tym razem kapitan drużyny spisał się znacznie lepiej niż w tamtym spotkaniu, choć kilka razy zdarzyło mu się zgubić krycie. Zaliczył też jednak kilka odbiorów, włączał się w akcje ofensywne i pokazał, że Górkiewicz nie musi być jedyną opcją Ojrzyńskiego na tej pozycji.

Dariusz Pietrasiak – 4: „Elektryczny” – to słowo najlepiej oddaje jego dyspozycję w meczu z Górnikiem. Zwłaszcza w pierwszej połowie popełnił kilka fatalnych błędów, które kończyły się niebezpiecznymi sytuacjami pod bramką Peskovicia. Ostatecznie bielszczanom udało się zachować czyste konto, ale bardzo możliwe, że w następnym spotkaniu z Wisłą niepewnego Pietrasiaka zastąpi Konieczny.

Pavol Stano – 5: Komplet punktów Podbeskidzie może zawdzięczać między innymi jego spokojnym, pewnym interwencjom w drugiej połowie. Wypadł lepiej niż jego kolega ze środka obrony, ale też nie ustrzegł się pomyłek. Tą największą było dopuszczenie do sytuacji sam na sam Hasaniego w pierwszej połowie.

Piotr Tomasik – 6: Najlepszy zawodnik formacji obronnej „Górali”. Bardzo pewnie, skutecznie interweniował, utrudniając rywalom możliwość ataku prawą flanką i asekurując środkowych obrońców. Trochę gorzej wyglądały jego próby pomagania w akcjach ofensywnych, ale jeśli utrzyma taką formę i poprawi dokładność podań, może być pewien miejsca w wyjściowym składzie.

Bartosz Śpiączka – 3: „To fajny, utalentowany chłopak, ale dziś się nam trochę spalił” – mówił po meczu o Śpiączce trener Ojrzyński, który najlepiej podsumował występ pomocnika Podbeskidzia. Starał się, nie unikał gry, ale zaliczył sporo niecelnych podań i nieudanych dryblingów. Po raz pierwszy wystąpił w wyjściowym składzie „Górali” i z pewnością zebrał cenne doświadczenie.

Adam Deja – 5: Został ustawiony jako typowa „szóstka”, przez co często pomagał w defensywie, a przy rozgrywaniu piłki cofał się na własną połowę i rozpoczynał ataki Podbeskidzia. Oba elementy wychodziły mu z różnym skutkiem. Brakowało jego współpracy w środku pola ze Slobodą. Zbyt często zagrywał do boku, wszerz boiska, nie ryzykując podań zdobywających teren.

Anton Sloboda – 5: Bardzo waleczny, dzięki wysokiemu zaangażowaniu wyłuskał rywalom kilka piłek, ale w ofensywie często pozostawał niewidoczny. Ustawiał się zbyt wysoko, przez co brakowało go przy rozgrywaniu w ataku pozycyjnym. Pod względem kreatywności z pewnością stać go na znacznie więcej.

Damian Chmiel – 5: Zanim w drugiej połowie został przesunięty na pozycję rozgrywającego, grał jako boczny pomocnik. Często jednak schodził do środka i pomagał w rozegraniu, robiąc więcej miejsca Tomasikowi. Dodawał „Góralom” większej ruchliwości, był aktywny, ale tym razem niczym nie błysnął.

Maciej Korzym – 3: Napastnik Podbeskidzia po dobrym wejściu do zespołu przeżywa obniżkę formy. Nie jest tak dynamiczny i nie wygrywa pojedynków z obrońcami rywali, jak potrafił to robić jeszcze na początku sezonu. Inna sprawa, że w meczu z Górnikiem często bywał osamotniony i brakowało mu wsparcia kolegów przed polem karnym.

Krzysztof Chrapek – 3: Tym razem wystąpił w podstawowym składzie i od początku był aktywny. Cofał się, pomagając w rozgrywaniu piłki, ale po niezłych pierwszych minutach szybko zgasł. Słabo wyglądała jego współpraca z Korzymem, przez co przed przerwą w ofensywie Podbeskidzia brakowało jakości.

Robert Demjan – 7: Tę jakość wniósł do zespołu były król strzelców Ekstraklasy. Słowak znów pokazał, że wrócił do dobrej formy i zasługuje na miejsce w pierwszym składzie. Strzelił gola, umiejętnie przepychał się z obrońcami Górnika, dzięki czemu doszedł jeszcze do dwóch niezłych sytuacji. Leszek Ojrzyński nie może sobie pozwolić na to, by trzymać tak dysponowanego Demjana na ławce rezerwowych.

Piotr Malinowski – 4: Ile to już razy wchodził na boisko w drugiej połowie, przeprowadzał kilka dynamicznych rajdów i ożywiał grę zespołu, po czym marnował stuprocentowe okazje do zdobycia bramki. Dokładnie tak było również tym razem - Malinowski dwukrotnie przegrał pojedynek sam na sam z Sergiuszem Prusakiem. Gdyby Podbeskidzie nie dowiozło prowadzenia do końca, czekałaby go w tym tygodniu niejedna bezsenna noc.

Adam Pazio – 6: Trener bielszczan miał nosa, wprowadzając go w drugiej połowie na pozycję bocznego pomocnika. Już kilkadziesiąt sekund później Pazio zaliczył asystę przy trafieniu Demjana. Był aktywny i dał drużynie potrzebny impuls.


Polecamy