menu

Oceniamy Podbeskidzie za mecz z Cracovią: Konieczny jak ściana, stuprocentowa skuteczność Paweli

26 kwietnia 2014, 15:02 | Przemysław Drewniak

W piątek piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała wygrali swój trzeci z rzędu mecz na wyjeździe, pokonując pod Wawelem Cracovię 1:0. Triumf zawdzięczają przede wszystkim dobrej organizacji gry w linii obronnej, z której każdy z zawodników zasłużył naszym zdaniem na wysoką notę. Zobacz, jak oceniliśmy indywidualne występy zawodników Leszka Ojrzyńskiego.

Richard Zajac - 7: Jak na zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki, jaką miała Cracovia, nie musiał się wiele napracować. "Pasy" oddały jedynie trzy celne strzały i z żadnym z nich Zajac nie miał większych problemów. Bezbłędnie grał również na przedpolu, gdzie ani razu nie pomylił się przy wyjściach do dośrodkowań.

Tomasz Górkiewicz - 6: Bardzo dobrze kontrolował to, co dzieje się po jego stronie boiska. Tym razem bardzo rzadko wychodził z piłką poza swoją połowę, ale dzięki temu nie zabrakło mu koncentracji w defensywie.

Bartłomiej Konieczny - 7: Znakomity występ stopera Podbeskidzia. Jeśli zawalił któryś z jego kolegów, zawsze stał na posterunku - tak jak w pierwszej połowie, gdy dwukrotnie w ostatniej chwili zatrzymywał w polu karnym rajdy Nowaka i Ntibazonkizy. Był jak ściana, której piłkarze Cracovii za nic nie potrafili skruszyć.

Błażej Telichowski - 6:
Nie był tak widoczny jak jego partner ze środka obrony, ale również spisywał się bez zarzutu. Bardzo dobrze współpracował z Koniecznym, dzięki czemu Dawid Nowak długimi momentami pozostawał zupełnie niewidoczny.

Frank Adu Kwame - 6: Pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego obrońca z Ghany zrobił duży postęp. Ostatnio regularnie spisuje się przyzwoicie, a przeciwko Cracovii rozegrał jedno z lepszych spotkań w barwach Podbeskidzia. Co prawda zgodnie z założeniami trenera nie angażował się w grę ofensywną, ale bardzo dobrze ustawiał się w obronie i toczył wyrównane boje z Ntibazonkizą.

Marek Sokołowski - 5: W ostatnich meczach był jednym z najlepszych zawodników drużyny, ale przy Kałuży zaliczył przeciętny występ. Dobre zagrania przeplatał ze słabymi, a kilka jego strat w środku pola mogło zakończyć się fatalnie dla "Górali".

Anton Sloboda - 6: Zaliczył kilka ważnych odbiorów i wprowadzał do gry bielszczan spokój w rozegraniu piłki. Czasami tego luzu miał chyba za dużo, bo nie uniknął też prostych, niebezpiecznych strat. Gdyby nie one, Słowaka z pewnością ocenilibyśmy wyżej. Przede wszystkim za idealne podanie do Fabiana Paweli, które napastnik Podbeskidzia zamienił na gola.

Maciej Iwański - 6: To nie był mecz, w którym doświadczony pomocnik Podbeskidzia mógł pokazać swój potencjał w ofensywie. Pod nieobecność Dariusza Łatki miał więcej zadań defensywnych i wywiązywał się z nich bardzo dobrze. Dobrze egzekwował też stałe fragmenty gry.

Dariusz Kołodziej - 4:
Powrotu do wyjściowego składu nie zaliczy do udanych - choćby dlatego, że trener zmienił go już w przerwie. Widać było u niego determinację i chęć do gry, ale zbyt wiele zagrań pomocnika Podbeskidzia było niedokładnych. W pierwszej połowie zmarnował niezłą okazję do zdobycia bramki, gdy w sytuacji sam na sam strzelił wprost w Pilarza.

Damian Chmiel - 5: Tym razem mniej widoczny niż w meczu z Wisłą, ale podobnie jak pozostali koledzy z zespołu imponował zaangażowaniem i dobrym przygotowaniem fizycznym. To jeszcze nie jest Damian Chmiel z poprzedniego sezonu, ale w porównaniu z początkiem rundy wiosennej widać już dużą poprawę.

Fabian Pawela - 6: Momentami można było nawet zapomnieć, że jest na boisku. Przez większość meczu częściej pełnił funkcję pierwszego obrońcy Podbeskidzia i biegał za piłką. Gdy jednak doszedł do swojej jedynej szansy na strzelenie gola, wykorzystał ją bezbłędnie. Trafił do siatki po raz czwarty w tym sezonie i jak zapewnia, wyrównanie osiągnięcia z poprzedniego sezonu jest możliwe (wówczas Pawela zdobył siedem bramek).

Piotr Malinowski - 6: Wszedł na boisko w drugiej połowie i dał znakomitą zmianę. Na śliskim boisku przy Kałuży obrońcy Cracovii nie mogli poradzić sobie z jego rajdami przeprowadzanymi lewym skrzydłem - prawie każdy kończył się rzutem wolnym dla Podbeskidzia. Malinowski zaliczył też asystę drugiego stopnia przy bramce Paweli, a w końcówce po jego znakomitym podaniu przed wymarzoną szansą stanął Bartlewski. Kolejny występ, który potwierdza, że "Malina" lepiej czuje się w roli zmiennika.

Mikołaj Lebedyński - 3: Po wejściu na boisko miał wygrywać pojedynki główkowe i jak najczęściej oddalać grę od połowy Podbeskidzia. Robił to jednak nieudolnie, a w dodatku w doliczonym czasie gry w koncertowy sposób zmarnował idealną okazję na podwyższenie prowadzenia, gdy fatalnie zagrał do stojącego na czystej pozycji Bartlewskiego.

Sebastian Bartlewski grał zbyt krótko, by go ocenić.


Polecamy