Oceniamy Podbeskidzie za mecz z Cracovią: bezzębni z przodu, bezbronni w defensywie
W meczu z Cracovią piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała zaprezentowali się bardzo słabo i ponieśli porażkę w trzecim kolejnym spotkaniu. Po piątkowym występie żaden z nich nie zasłużył na pozytywne wyróżnienie.
fot. Arkadiusz Gola/Polskapresse
Michal Pesković – 3: Nie pomógł drużynie w akcjach, po których Cracovia strzelała bramki. Z czterech celnych strzałów oddanych przez gości przepuścił trzy. Przy trafieniach na 0:1 i 0:2 mógł się zachować lepiej, choć trzeba przyznać, że koledzy z pola pozostawiali go w beznadziejnych sytuacjach.
Adam Pazio – 2: Jeszcze w 70. minucie stwierdzilibyśmy, że zalicza całkiem niezły powrót do wyjściowego składu Podbeskidzia. Jego dyspozycję zweryfikowało dopiero wejście Boubacara Dialiby. Senegalczyk z wielką łatwością dwa razy urwał się obrońcy „Górali” i dzięki temu miał już przed sobą tylko bramkarza rywali.
Pavol Stano – 3: Ten mecz pokazał, że przy szybko grającym przeciwniku doświadczenie i dobre warunki fizyczne to za mało. W ostatnich akcjach, po których Cracovia strzelała bramki, Stano nie nadążał za przeciwnikami i był źle ustawiony.
Bartłomiej Konieczny – 4: Również on nie potrafił dotrzymać kroku Zjawińskiemu czy Wdowiakowi, którzy asystowali przy golach Dialiby. W pierwszej połowie zaimponował efektownym wślizgiem, blokując tuż przed bramką Budzińskiego, ale była to jego jedyna godna uwagi akcja w defensywie.
Piotr Tomasik – 5: Przez większość meczu dobrze zabezpieczał swoją stronę boiska i starał się brać czynny udział w akcjach ofensywnych. Choć w końcówce przy stanie 0:2 degrengolada w defensywie Podbeskidzia dotyczyła także jego, to do tego momentu był on najsolidniej grającym zawodnikiem gospodarzy.
Damian Chmiel – 4: Nie można mu odmówić chęci i ambicji, ale widać, że jego forma jest daleka od optymalnej. W grze najlepszego strzelca bielszczan brakuje tej precyzji i iskry, które oglądaliśmy jesienią. W każdym meczu biega za dwóch i nie ma się co dziwić, że w drugich połowach brakuje mu sił.
Adam Deja – 2: To nie był jego dzień. Od początku notował dużo strat i nie sprawdzał się w roli rozgrywającego akcje Podbeskidzia. Przy kontratakach Cracovii w drugiej połowie wiele do życzenia pozostawiało tempo, w jakim wracał do defensywy.
Maciej Iwański – 4: Dobrze wykonywał stałe fragmenty gry i niewiele brakowało, by po jednym z nich zaliczył asystę (strzał w słupek Demjana). W rozegraniu piłki nie był jednak tak aktywny, jak oczekiwaliby tego kibice „Górali”. Po nim również widać wysiłek włożony w cały dotychczasowy sezon.
Bartosz Śpiączka – 2: Kompletnie nieudany występ. Trudno powiedzieć, na ile to wina zawodnika, a na ile taktyki Podbeskidzia, ale długimi momentami był odcięty od gry i pozostawał kompletnie niewidoczny. A gdy już dochodził do piłki, to najczęściej raził jakimś niedokładnym zagraniem. Nawet podanie do Demjana, po którym Słowak miał jedyną okazję w drugiej połowie, było efektem przypadku, a nie starannie zaplanowanej akcji.
Robert Demjan – 4: Starał się, walczył, ale ostatecznie nie zdobył bramki – raz trafił w słupek, w drugiej sytuacji wymierzył prosto w bramkarza. Niczym szczególnym się nie wyróżnił, ale kibice docenili wykonaną przez niego pracę i skandowali jego nazwisko po końcowym gwizdku.
Dariusz Kołodziej, Piotr Malinowski i Idrissa Cisse grali zbyt krótko, by ich ocenić.