menu

Oceniamy piłkarzy Śląska za mecz z Lechem. Beznadziejny Lacny i słabi bracia Paixao

20 maja 2015, 22:08 | Maciek Jakubski

W Poznaniu Śląsk po bardzo słabym meczu został zdeklasowany przez Lecha 0:3. W drużynie wrocławian ciężko było się dopatrzeć plusów, czy graczy, którzy potrafili nawiązać walkę z poznańską lokomotywą. Na siłę można uznać, że najlepsi byli Pich, Dudu i wprowadzony po przerwie Angielski. Najsłabsi tradycyjnie już bracia Paixao i Zieliński, choć miano najsłabszego na boisku można śmiało przyznać Lacnemu.

Lech Poznań - Śląsk Wrocław 3:0
Lech Poznań - Śląsk Wrocław 3:0
fot. GRZEGORZ DEMBINSKI/POLSKA PRESS

Mariusz Pawełek - tym razem niezbyt dobry mecz bramkarza Śląska. Popełnił duży błąd przy pierwszej bramce, mniejszy przy trzeciej, gdy wyszedł za daleko od bramki. W drugiej połowie obronił dobrze dwa strzały Formelli i to w zasadzie wszystko. 3/10

Paweł Zieliński - co robił Zieliński przy bramce Kownackiego na 1:0? Jak to często bywa, ślizgał się. Najwyraźniej niedawny trzecioligowiec ma problemy z dobraniem sobie obuwia na deszcz. Z tyłu łątwo go ogrywał Pawłowski, z przodu praktycznie niewidoczny, bo Śląsk atakował stroną Dudu i Picha. 3/10

Piotr Celeban - zawinił przy drugiej bramce dla Lecha, gdy spóźnił się do Pawłowskiego. Zresztą przez cały mecz był wyjątkowo niepewny. 4/10

Tomasz Hołota - tak słabego i zagubionego Hołoty, trudno sobie przypomnieć. Zaspał przy bramce Kownackiego, później miał problemy z Sadajevem. Bardzo słaby mecz. 3/10

Dudu Paraiba - w przodu najlepszy w ekipie wrocławian, bo strzelał z dystansu, dorzucał też mnóstwo piłek w pole karne. Szkoda tylko, że strzały bronił Burić, a w powietrzu górą były "poznańskie wieże". Jeśli chodzi o grę w obronie, to wielkich błędów nie było, ale Śląsk stracił 3 bramki więc... 5/10

Flavio Paixao - w pierwszych minutach mógł ustawić mecz, ale przegrał pojedynek sam na sam z Buriciem. Później było już tylko gorzej, czyli dużo strat, dużo teatru, dużo przestojów. Słowem beznadziejnie. 3/10

Tom Hateley - zanotował świetną asystę przy... drugiej bramce Pawłowskiego. Zamiast do Hołoty zagrał wprost do skrzydłowego Lecha. Niewiele dobrego mógłm zrobić w środku pola z Marco Paixao, a potem z Grajciarem. Inna sprawa, że zagrał słabiej niż ostatnio nas przyzwyczaił. 4/10

Mateusz Machaj - zagrał tylko 45 minut, i zdjęcie Machaja trochę mogło dziwić. Nie grał w końcu najgorzej, to on wykreował najlepszą sytuację Śląska w pierwszej połowie. 4/10

Robert Pich - z graczy ofensywnych chyba najlepszy w Śląsku. Starał się przynajmniej stworzyć jakieś zagrożenie, próbował również zaskoczyć Buricia z dystansu. 5/10

Milos Lacny - po raz pierwszy wyszedł od początku i kompletnie zawiódł. Przez 45 minut nie pokazał się tylko raz, gdy piętą odegrał do Marco Paixao. Poza tym nie biegał, nie wracał, nie wywierał nawet presji na obrońcach Kolejarza. 1/10

Marco Paixao - trener Pawłowski zaskoczył wszystkich wystawiając Marco na pozycji "8", ale najbardziej chyba zaskoczył siebie. Portugalczyk był beznadziejny w środku pola: wolny, niezwrotny, podejmujący złe decyzje. Po przerwie został przesunięty do przodu, ale tu także się nie odnalazł. Być może nie chciał za bardzo skrzywdzić swojego potencjalnego przyszłego pracodawcy. 2/10

Karol Angielski - zagrał 45 minut i trzeba przyznać, że całkiem przyzwoicie. Walczył, starał się jak mógł, często podejmował lepsze decyzje niż jego starsi koledzy. Zmarnował jedną dobrą sytuację, gdy zamiast strzelać głową, zgrywał ją do Flavio. 5/10

Peter Grajciar - wszedł za Machaja, zagrał na pozycji numer 8 i trochę tą grę wrocławian poukładał. Nie znaczy to, że Słowak zagrał jakiś dobry mecz, raczej przeciętny. 4/10

Konrad Kaczmarek - po dobrym występie przeciwko Legii, tym razem dostał ledwie kilka minut na swojej nominalnej pozycji, czyli z przodu. Grał za krótko, by ocenić.


Polecamy