menu

Oceniamy piłkarzy Śląska Wrocław za mecz z Podbeskidziem

23 sierpnia 2015, 09:55 | Maciek Jakubski

Trener Pawłowski po spotkaniu z Podbeskidziem powiedział, że to był bardzo dobry mecz jego drużyny i trzeba się z tym zgodzić. Bramkę dla wrocławian zdobył Pich, który wraz z Dudu był chyba najlepszym zawodnikiem gospodarzy. Beznadziejny mecz zaliczył wchodzący z ławki Kiełb, który zagrał jakby grał 1., a nie 150. mecz w Ekstraklasie.

Śląsk Wrocław - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1
Śląsk Wrocław - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1
fot. Tomasz Hołod / Polska Press

Mariusz Pawełek (5/10) - za wiele pracy nie miał bramkarz Śląska. Obronił strzał Chmiela i Kowalskiego pod koniec I połowy, a w drugiej po bramce wyrównującej był w zasadzie bezrobotny.

Mariusz Pawelec (6/10) - zagrał mecz numer 200 w barwach Śląska, ale nie był to zbyt udany występ. Ustawiony po raz kolejny na prawej obronie wyraźnie tam się męczył. Nie gra ofensywnie, więc za każdym razem, gdy przekraczał linię środkową, to zatrzymywał się i zastanawiał co zrobić dalej. Mimo to był bliski zdobycia gola, gdy nieco z konieczności oddał strzał, który po rykoszecie minimalnie minął bramkę Zubasa.

Piotr Celeban (6,5/10) - w drugiej połowie miał ciężkie życie. Demjan to zawodnik, który głównie leży na murawie. Zastawia się i pada jak rażony piorunem. Dziesięć minut przed końcem powstrzymał świetnie kontrę Górali, gdy wychodzili oni we trzech na niego.

Adam Kokoszka (6/10) - to byłby dobry mecz stopera, gdyby nie sytuacja z 48. minuty, gdy faulował Demjana. Oczywiście więcej tam było teatru napastnika niż faktycznie faulu, ale sędzia Stefański to gwizdnął. Pod koniec meczu Kokos kilka razy znalazł się w polu karnym gości, gdzie próbował odpokutować przewinienie. Raz jego strzał wybronił... Flavio.

Dudu Paraiba (7/10) - motor napędowy ataków Śląska. W pierwszej połowie niemiłosiernie wkręcał w ziemię Kowalskiego i Sokołowskiego, tego drugiego zresztą ośmieszając zakładając siatkę. W drugiej połowie również aktywny, robił więcej dla zespołu niż skrzydłowi i prawdę mówiąc był chyba najlepszy w zespole gospodarzy.

Flavio Paixao (5/10) - zaliczył piękną asystę przy bramce Picha, gdy przerzucił piłkę nad głowami obrońców, później świetnie też dograł na głowę Bilińskiemu. Ale w drugiej połowie zawalił Śląskowi wygraną. Zapytany na konferencji trener Pawłowski o to, czy do karnego był wyznaczony Hateley, a Flavio zabrał mu piłkę, odpowiedział, że "Flavio wziął na siebie odpowiedzialność, ale nie zamierzam go karać". Innymi słowy, Flavio nie zastosował się do wytycznych. I zawalił.

Tom Hateley (5/10) - pod nieobecność Grajciara, Anglik wykonywał stałe fragmenty gry i być może dlatego był bardziej widoczny niż w kilku poprzednich spotkaniach. Trzeba jednak przyznać, że wyjątkowo słabo wychodziły mu dogrania. Problemem Hateleya są również strzały z dystansu, a raczej ich brak.

Tomasz Hołota (6,5/10) - chyba trochę mniej widoczny niż Łęcznej, ale i tak kilka razy pokazał się w ofensywie. Jak chociażby w 69. minucie, gdy zagrał świetną, prostopadłą piłkę do Kiełba, który zmarnował sytuację sam na sam.

Krzysztof Danielewicz (6/10)- zagrał na pozycji Grajciara i już w pierwszych kilkunastu minutach mógł rozstrzygnąć wynik meczu. Najpierw przegrał pojedynek z Zubasem po podaniu Bilińskiego, potem huknął w poprzeczkę. W dalszej częsci meczu też spisywał się przynajmniej poprawnie, miał kilka ciekawych podań, choć też zdarzyły mu się niecelne zagrania. Mimo wszystko niezły występ, na pewno jest jakąś alternatywą dla Grajciara.

Robert Pich (6,5/10) - zdobył piękną bramkę, kilka razy zdrowo zakręcił obrońcami Górali, ale w drugiej połowie zmarnował idealną sytuację na zwycięską bramkę. Chwilę później trener Pawłowski zmienił go na Kiełba. Trochę dziwna decyzja, bo Słowak był wyróżniającym się zawodnikiem.

Kamil Biliński (6/10) - teoretycznie napastników rozlicza się ze strzelanych bramek, ale gra Bili musi się podobać. Wprawdzie w sobotę tylko dwa razy zagroził bramce Zubasa, najpierw jego strzał głową obronił bramkarz Podbeskidzia, później strzał zatrzymał się na poprzeczce, ale grał dobrze. Kilka razy zszedł na skrzydło, dwa razy wypracowując kolegom "setki". W pierwszej połowie zmarnował jego podanie Danielewicz, w drugiej Flavio został podcięty w polu karnym przez Adu.

Jacek Kiełb (1/10) - beznadziejny występ Ryby. Nie pamiętam, by jakiś zawodnik zagrał tak słabo. Przez 25 minut (łącznie z doliczonym czasem gry), Kiełb nie miał ani jednego udanego zagrania. Fatalne przyjęcia, nieudane dryblingi, niecelne podania. Kilkanaście sekund po wejściu na boisko mógł zdobyć bramkę na wagę trzech punktów, ale zamiast podać do Bilińskiego lub Flavio, strzelił obok bramki.

Paweł Zieliński (bez oceny) - wszedł za Pawelca, by stworzyć przewagę liczebną pod bramką gości, ale poza żółtą kartką niczym specjalnym się nie zapisał.

Michał Bartkowiak (bez oceny) - nastolatek dostał tym razem kilka minut i w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry miał okazję rozstrzygnąć losy meczu. Miał piłkę przy nodze na 18 metrze, ale zamiast strzelić mocno i celnie, uderzył lekko w sam środek bramki. Wielka szkoda, ale może następnym razem.


Polecamy