menu

Oceniamy piłkarzy Śląska Wrocław za mecz z Lechią

31 maja 2015, 13:29 | Oktawian Jurkiewicz

Śląsk Wrocław wygrał po raz trzeci w tym sezonie z Lechią Gdańsk i mocno przybliżył się do eliminacji Ligi Europy. Chociaż to goście przez większość meczu atakowali i stwarzali większe zagrożenie, to jednak WKS po golu Flavio Paixao zainkasował trzy punkty. Sprawdź jak zaprezentowali się wrocławscy piłkarze w tym starciu.

Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 1:0 po golu Flavio Paixao
Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 1:0 po golu Flavio Paixao
fot. TOMASZ HOLOD / POLSKA PRESS

Mariusz Pawełek: 7
Zdarzały mu się kiepskie wznowienia gry, ale bronił ogółem dobrze, nawet momentami bardzo dobrze. Lechia często w tym meczu zagrażała bramce Śląska Wrocław i bramkarz musiał pozostać maksymalnie skoncentrowany. Pawełkowi się to udało.

Paweł Zieliński: 3
Kiepsko zaprezentowała się defensywa Śląska dopuszczając Lechię tak często do strzałów. Czyste konto akurat tutaj nie usprawiedliwia defensorów, ponieważ bardziej wynikało to z bezradności Lechii i dobrej postawy Pawełka. Zieliński był najsłabszym punktem gospodarzy, często przegrywał ważne pojedynki.

Piotr Celeban: 6
Jak zwykle bardzo waleczny i zaangażowany w grę. Nie zawsze to wystarczało, bo Lechia wyprowadziła wiele groźnych ataków, ale każdy kibic Śląska, który narzeka pod nosem na zaangażowanie piłkarzy, nie ma prawa powiedzieć złego słowa o Piotrze Celebanie.

Mariusz Pawelec: 5
W pierwszej połowie gdańszczanie ograli go kilka razy, ale też zdarzało się, że ratował zespół w ostatniej chwili, kiedy Lechia atakowała z ogromnym naporem. Miewał błędy oczywiście, ale jego występ do zaakceptowania.

Dudu Paraiba: 4
Grał wysoko, nawet bardzo wysoko na lewej flance. Przy takim rozwiązaniu obrońca musi jednak zawsze kontrolować rywali, którzy mogą wbiegać w strefę, którą musi bronić. Dudu nie zawsze się to udawało. Musiał się wtedy uciekać do faulu, często w strefach, z których padały groźne dośrodkowania.

Tom Hateley: 6
Musiał szybko opuścić boisko ze względu na uraz, wcześniej jednak często widzieliśmy go na równi z linią defensywną. Dobrze wspomagał kolegów w tej strefie, gorzej było z wyprowadzaniem piłki, chociaż to po jego i Picha akcji padł jedyny strzał Śląska w pierwszej połowie, w dodatku w poprzeczkę.

Tomasz Hołota: 4
Słaby występ. W notatkach przy występie tego piłkarza mamy zapisane „kiepskie podania, jeszcze więcej kiepskich podań”. To była bolączka całego przodu Śląska Wrocław. Zagrożenie bramki Lechii zerowe, poza jedynym strzałem z doliczonego czasu. To wiele mówi o wyprowadzaniu futbolówki do ataku. W działach defensywnych często również bezsilny.

Robert Pich: 6
Z Pichem jest taki problem, że on przez większość czasu gry wygląda na piłkarza bezużytecznego, ale jednak ma na koncie dziewięć bramek i w meczu z Lechią dorzucił czwartą asystę. Bo to właśnie on wrzucał futbolówkę przy golu Flavio Paixao. Krótko mówiąc liczby bronią tego piłkarza.

Mateusz Machaj: 4
Być może Machaj miałby wyższą ocenę, gdyby został dłużej na boisku. Kiedy Lechia już trochę opadała z sił po kolejnych atakach i to Śląsk powoli dochodził do głosu, to tego piłkarza już nie było na boisku. Widzieliśmy go więc tylko, kiedy gospodarze „popisywali” się bezsilnością przy wyprowadzaniu ataków.

Flavio Paixao: 7
Stwarzał dzisiaj w Śląsku najwięcej zagrożenia i to on zdobył bramkę. Po wcześniejszej akcji Picha i Hateleya to również on trafił piłką w poprzeczkę. Nie wykorzystał kilku okazji. Gdyby był to jednak piłkarz, który wszystkie akcje zamienia na gola, oglądalibyśmy go dzisiaj w Bundeslidze, a nie T-Mobile Ekstraklasie.

Marco Paixao: 5
Niewidoczny. Od wielkiego dzwonu wrócił na swoją połowę i powalczył. Może brakuje już zaangażowania? Może Marco jest już myślami w nowym klubie?

Rezerwowi:

Krzysztof Danielewicz: 5
Zastąpił Mateusza Machaja, ale nie pokazał nic ciekawego. Przez pierwsze minuty bardzo słabo, z czasem jednak coraz lepiej. Ogółem jednak przeciętny mecz.

Peter Grajciar: 4
Miał wymarzoną okazję. Chwilę po wejściu na boisko stał sam na sam z bramkarzem Lechii, ale... wyglądało jakby spanikował, nie wiedział co zrobić. Nie wykorzystał wymarzonej szansy.

Obserwuj

Polecamy