menu

Oceniamy piłkarzy Legii za mecz z Arką Gdynia. Boiskowa przewaga i zasłużone zwycięstwo

2 maja 2018, 22:24 | Kaja Krasnodębska

- Jesteśmy silniejszą drużyną, nasza forma rośnie z meczu na mecz. Jeśli tym razem zagramy na miarę naszych umiejętności, to wygramy - zapowiadał przed finałem Pucharu Polski Chris Philipps. Jak mówił, tak wraz z kolegami zrobił. Wojskowi zagrali solidne zawody, mając boiskową przewagę przez praktycznie całe spotkanie i zasłużenie zwyciężyli z Arką Gdynia 2:1. Bez względu na to jak potoczy się końcówka sezonu Lotto Ekstraklasy, warszawianie bilet do europejskich pucharów mają już zapewniony.


fot. Polska Press Grupa

Wyjściowa jedenastka:


Radosław Cierzniak (5)
Od początku tegorocznej edycji Pucharu Polski to ja stoję w bramce Legii i liczę, że na finał nie ulegnie to zmianie. Wiadomo, w tych wszystkich poprzednich meczach zdarzały mi się błędy. W niektórych sytuacjach mogłem zachować się lepiej - mówił przed piątkowym meczem. I tak jak w poprzednich spotkaniach, tak i w starciu z Arką miał lepsze i gorsze momenty. Podanie piłki do jednego z rywali czy niepotrzebne wybicia za linię końcową nie pozwalają na wysoką ocenę. Przy golu nawet nie próbował interweniować. Trzeba jednak docenić interwencje z końcówki spotkania, którymi uratował zespół przed koniecznością walki w dogrywce. Tutaj zaważyło doświadczenie - jego interwencje były bardzo instynktowne.

Marko Vesović (8)
Wśród wszystkich obrońców Legii, właśnie on okazał się być najaktywniejszym w ofensywie. Tak jak inni mniej lub bardziej pilnowali się własnej połowy, tak Vesovicia oglądać było można wszędzie. Sporo gry w środku pola, pędził również skrzydłem. Na boku prezentował sporo walki, nie zwykł tracić tam piłki. Spokojnie radził sobie z rywalami: nie przepuszczał ich pod swoją bramkę, ale też mijał pędząc pod bramkę gdynian. Próbował kontrować i wychodziło mu to całkiem nieźle.


William Remy (7)
Michał Nalepa nieco mu uciekał. aczkolwiek Macieja Jankowskiego pilnował znakomicie. W pierwszej połowy nie narzekał na nadmiar pracy w obronie, to też chętnie pojawiał się także na połowie przeciwnika. Tutaj starał się zdziałać jak najwięcej, fajnie rozgrywając piłkę z partnerami z pomocy. Nie zapominał o powrotach pod bramkę, gdzie dzielnie wspierał również Radosława Cierzniaka. Właśnie dzięki interwencjom Francuza golkiper Legii nie miał aż tyle pracy. W drugiej, znacznie słabszej w wykonaniu obu ekip połowie, nieco zniknął, lecz gdy tylko zachodziła taka potrzeba, odnajdywał się pod piłką. Kolejny solidny występ.

Michał Pazdan (6)
Asekurował Radosława Cierzniaka. Przy każdym groźniejszym ataku Arki cofał się pod linię bramkową, by być pewnym że futbolówka jej nie przekroczy. W jednej sytuacji jednak go zabrakło. A nawet nie tyle zabrakło, to przy bramce Dawida Sołdeckiego stoper Wojskowych po prostu popełnił błąd. Nie upilnował swojego rywala, dając tym samym gdynianom nadzieję na ostatnie minuty. Już wcześniej miewał problemy z rywalami, a szczególnie Rafałem Siemaszko. Tak jak w pierwszej połowie Maciej Jankowski praktycznie nie istniał, tak już w drugiej części spotkania zespół z Pomorza miewał już swoje sytuacje. W razie potrzeby Pazdan starał się schodzić na boki, lecz i tutaj zdarzały się pomyłki. Najsłabsze ogniwo linii defensywy Wojskowych.

Adam Hlousek (8)
“Ofensywny obrońca” - ten epitet idealnie opisuje poczynania Czecha w tym spotkaniu. Nie zapominając o swoich zadaniach w obronie, obrońca wciąż brał udział w atakach swojego zespołu. Robił różnicę i pod własną bramką i pod polem karnym przeciwnika. Nie do zatrzymania na boku. Często wychodził do przodu, a gdy już to robił gdynianie pozostawali bezradni. Nie zapominał cofać się do defensywy. Nie bez powodu Arka w pierwszej połowie miała kłopot z wykreowaniem groźniejszego ataku pod bramką Radosława Cierzniaka.

Cafu (8)
Bardzo się starał. Od pierwszej do ostatniej minuty udowadniał, że zależy mu na częstszych występach. Dla niego była to okazja, żeby przekonać do siebie trenera i wydaje się, że osiągnął cel. Wykonał sporo pracy. Chętnie cofał się do obrony, w miarę możliwości ruszał też do ataku. I choć dało się zauważyć kilka jego strat, a podania czasem mijały się z celem, to trzeba docenić go za ogromny wysiłek, który włożył w ten mecz. I oczywiście bramkę. Swoje pierwsze trafienie w Polsce zdobył właśnie w najważniejszym meczu: finale Pucharu Polski. Był w dobrym miejscu i dobrym czasie, dzięki czemu zdołał wykorzystać prosty błąd Fredrika Helstrupa.

Chris Philipps (7)
Nie mogę doczekać się środy. Dla mnie będzie to pierwsza okazja na zdobycie tytułu w seniorskiej piłce. Długo na to czekam, więc byłoby to jedno z ważniejszych wydarzeń w moim życiu - mówił podczas przedmeczowych wywiadów. Raczej się nie rozczarował, tak jak nie rozczarował kibiców swoim występem. Odpowiedzialna gra w środku pola, praktycznie stuprocentowa celność podań. Miał spory udział w miażdżącej przewadze Legii jeśli chodzi o posiadanie piłki. Przerywał akcje rywali, rozpoczynał te swojej drużyny. Wykonawca czarnej roboty, nie popełniał większych błędów.

Domagoj Antolić (9)
Świetnie wszedł w to spotkanie, idealnie podając do Jarosława Niezgody. Otwierający ten mecz gol to w dużej mierze jego udział. Swój udział miał też w kolejnych sytuacjach. Jego celne podania sprawiały, że obrońcy Arki nie mogli czuć się bezpiecznie. Podobnie jak przy stałych fragmentach gry. Bardzo dobrze pokazywał się w ofensywie i choć zdarzały mu się straty, to bez niego o tą wygraną mogłoby być trudno. Zwłaszcza, że wracał również do obrony, gdzie starał się wspomóc linię defensywy. Po raz kolejny udowodnił, że sprowadzenie go zimą do Warszawy było trafionym ruchem.

Michał Kucharczyk (5)
Otrzymana z rąk Miroslava Radovicia kapitańska opaska nieco go przytłoczyła. Gdy ją otrzymał, praktycznie całkowicie znikł. Z dala od piłki, ruszał za kolejnymi akcjami, ale nie miał w nich większego udziału. Jego zejście z boiska mogło pozostać niezauważonym, bowiem już wcześniej ciężko było go dojrzeć. Znacznie lepiej wyglądał jeszcze przed przerwą. Razem z Radoviciem rozpoczął atak prowadzący do pierwszej bramki, kilkukrotnie urwał się rywalom na skrzydle. Dobrze wyglądała jego współpraca zwłaszcza z Jarosławem Niezgodą, którego szukał wrzutkami w pole karne.

Jarosław Niezgoda(8)
Zrobił to co do niego należało i już przed czasem mógł opuścić boisko. Choć przez całe spotkanie minę miał raczej niewyraźną, to jego występ w finale Pucharu Polski należał do tych znaczących. Nie tylko strzałem głową szybko otworzył wynik tego spotkania, praktycznie ustawiając to spotkanie, ale też miał swój udział w kilku kolejnych groźniejszych sytuacjach Wojskowych. Ciągnęło go w pole karne, a on robił z tego użytek. Piłka szukała go po dośrodkowaniach Domagoja Antolicia czy Miroslava Radovicia.

Miroslav Radović (6)
Choć nie wyzbył się błędów, jego występ okazał się kluczowy dla zwycięstwa Legii. Rozpoczął obie bramkowe sytuacje. W środku boiska przejmował piłkę, by inteligentnie podać do przodu, co potem już wykorzystywali jego partnerzy. Sam bramce rywali nie zagroził, dawał się złapać na pozycji spalonej. Czasem podejmował też słabe decyzje w kwestii podań.Jego piłki nie zawsze trafiały do adresatów, jednak trzeba pamiętać że za grającym z kapitańską opaską pomocnikiem ciężka kontuzja. Z każdym meczem coraz lepiej rozumie się z partnerami.

Piłkarze rezerwowi:


Sebastian Szymański (9)
Ledwo zdołał wejść na boisko, a już Grzegorz Piesio targnął się na jego nogę. Brutalny faul kosztował gdynian utratę zawodnika, natomiast młody Legionista utykając zdołał wrócić na boisko. Widać, że koledzy z zespołu mają do niego coraz większe zaufanie. Miał okazję wykonywać stałe fragmenty gry i do wpisania się na listę strzelców brakowało jedynie szczęścia. Bardzo aktywny, praktycznie cały czas pod piłką. Biegał z jednej na drugiej strony boiska. Starał się pomóc partnerom z defensywy, groźny również pod bramką przeciwnika. Takich występów chcemy oglądać zdecydowanie więcej.

Kasper Hamalainen (7)
Solidna zmiana. Wchodząc na boisko, wniósł wartość dodaną. Nowe siły pozwoliły Legii na dalsze próby w ataku. I choć po przerwie Wojskowi bramki już nie zdobyli, a w końcówce grająca w dziesiątkę Arka wręcz przycisnęła, to Finowi trzeba oddać, że zaprezentował się dobrze. Wykonywał sporo pracy w środku pola i dołożył swoje trzy grosze do tak dużej przewagi warszawian w posiadaniu piłki.

Eduardo da Silva (bez oceny)
Mimo że w statystykach będzie miał celny strzał na bramkę, to bardzo ciężko go ocenić. Na murawie pojawił się dopiero w samej końcówce, gdy właściwie było już po meczu. Nie otrzymał wielu szans na pokazanie się - po jego wejściu na murawie Arka nieco odżyła i przycisnęła, a warszawianie zamiast na ataku musieli skupić się na powrocie do obrony.

PUCHAR POLSKI w GOL24


Więcej o PUCHARZE POLSKI - newsy, wyniki, terminarz, drabinka

Oprawy, flagi i doping. Kibice na finale Pucharu Polski [DUŻO ZDJĘĆ]

Grzegorz Piesio poniesie konsekwencje za faul na Szymańskim? Jaką karę powinien dostać skrzydłowy Arki?


Polecamy