menu

Oceniamy piłkarzy Górnika za mecz z Zawiszą: Wynik lepszy niż gra

10 listopada 2014, 09:24 | Sebastian Gladysz

Choć przez większość czasu spotkania Górnik prezentował się beznadziejnie, dając się zepchnąć do defensywy równie słabym gospodarzom, to wystarczyły dwa błyski, aby zwyciężyć w Bydgoszczy. Końca kryzysu w grze zabrzan nie widać, a poprawę przyniosło dopiero przejście na czwórkę obrońców, ale zdobyte trzy punkty pozwalają na chwilę oddechu.

Oceniamy zabrzan za mecz z Zawiszą w skali 1-10:

Pavels Steinbors – 6 – Bardzo solidny mecz w jego wykonaniu. Koledzy z obrony nie ułatwiali mu życia i kilka razy musiał interweniować. Był dziś nawet aktywny na przedpolu, co rzadko mu się zdarza.

Adam Danch – 4 – Pierwsza połowa w roli półprawego środkowego obrońcy bardzo słaba w jego wykonaniu. Kompletnie zagubiony, nie przypominał niczym trudnego do ogrania i twardego zawodnika, jakim jest na co dzień. W drugiej połowie o niebo lepiej, pomógł Sobolewskiemu uporządkować szyki w środkowej strefie boiska.

Oleksandr Szeweluchin – 5 – Niezły, naprawdę niezły występ. Był dziś najpewniejszym obrońcą Górnika, kilka razy popisał się ważnymi interwencjami (jak na przykład ofiarny wślizg i zablokowanie strzału po głupiej stracie Gancarczyka). Widać jednak, że lepiej się czuje, gdy obrona zbudowana jest z czterech zawodników.

Seweryn Gancarczyk – 4 – Poprawnie w defensywie, ale kilka fatalnych podań do przodu, tak niecelnych, że lądowały pod nogami graczy Zawiszy. Wrzutki z rzutów wolnych (kornerów dla Górnika nie odnotowano) także do poprawki. Oprócz jednego, gdy świetnie dośrodkował na głowę Zachary.

Roman Gergel – 6 – W pierwszej połowie kompletnie osamotniony w defensywie, brak współpracy między nim a Danchem, duże problemy z Luisem Carlosem i mała aktywność w ofensywie. W drugiej części spotkania kilka niecelnych podań i zmarnotrawionych szans, ale co najważniejsze – zdobył piękną bramkę, która dała jego zespołowi trzy punkty.

Bartosz Iwan – 6 – Drugi bardzo dobry mecz w jego wykonaniu po kontuzji. Imponował penetrującymi podaniami, a poczuł się jeszcze lepiej, gdy został przesunięty bardziej do przodu po przerwie. Jego żywiołem nie jest walka na pozycji defensywnego pomocnika. Strzelił swoją pierwszą bramkę w tym sezonie.

Radosław Sobolewski – 4 – Weteran w kadrze Górnika nie jest ostatnio w najwyższej dyspozycji. Dużo strat, trochę mało przechwytów, ale walka i zaangażowanie jak zawsze na miejscu. W drugiej połowie nieco lepiej.

Rafał Kosznik – 4 – Jego forma wciąż nie zwyżkuje. Trzeba jednak przyznać, że w roli lewego obrońcy spisał się przyzwoicie, lecz pierwsza połowa w jego wykonaniu przyniosła jedynie zgrzytanie zębów. Zbyt rzadko pomaga w defensywie a gdy już to robi, to zdarza mu się łamać linię spalonego.

Łukasz Madej – 7 – Ten zawodnik ewidentnie ciągnie Górnika za uszy. Ciężko sobie wyobrazić zabrzańską jedenastkę bez niego, bo spisuje się bez zarzutu. Owszem, nie miał samych dobrych zagrań, ale mimo wszystko znajdował się zawsze tam, gdzie powinien. Zaliczył dwie asysty i to do niego wędruje tytuł zawodnika meczu.

Armin Cerimagić – 2 – Nie wyszedł na drugą połowę i ciężko mieć do trenera o to pretensje. Był kompletnie zagubiony, grał bez pomysłu, jakby nie potrafił sobie znaleźć miejsca na boisku. Wyróżnił się tylko głupią żółtą kartką. Występ do zapomnienia.

Mateusz Zachara – 4 – Był w tym spotkaniu o krok od czerwonej kartki. Najpierw dość agresywnie wykłócał się z sędzią, a potem grał na pograniczu faulu. Zmarnował jedną dobrą sytuację do strzelenia gola, poza tym był niewidoczny.

Rezerwowi:

Dominik Sadzawicki – 6 – Zagrał całą drugą połowę i wniósł mnóstwo spokoju w szeregi zabrzańskiej drużyny. Zamknął prawy korytarz, którym w pierwszej połowie biegał często nieatakowany Luis Carlos. To dzięki niemu Gergel mógł skupić większą uwagę na ofensywie.

Mariusz Magiera, Konrad Nowak – grali zbyt krótko, aby ich ocenić.