Oceniamy piłkarzy Górnika za mecz z Podbeskidziem: Totalna katastrofa
Pojedynek z Podbeskidziem był niezwykle istotny dla układu dołu tabeli. „Trójkolorowi” mogli zbliżyć się na punkt od bezpiecznego miejsca i dołączyć do reszty zespołów. Stało się jednak inaczej, piłkarze koncertowo zmarnowali tą okazję i w efekcie spadli na ostatnie miejsce w Ekstraklasie. Nie pomógł też trener, sadzając jednego z najlepszych zawodników Górnika na ławce.
fot. Maciej Gapiński/Polska Press
Oceniamy zabrzan za mecz z Podbeskidziem w skali od 1 do 10:
Grzegorz Kasprzik – 4 – Nie miał nic do powiedzenia przy pierwszej bramce, a przy drugim trafieniu dla rywali był chyba tak samo zaskoczony, jak jego strzelec. Oprócz tego interweniował pewnie, trudno wymagać aby co tydzień wybronił Górnikowi mecz. Irytowały jego wybicia, które wydawały się kompletnie nieprzemyślane, często kończyły się szybką stratą.
Paweł Widanow – 3 – Pierwszy słabszy mecz w jego wykonaniu od kiedy zaczął się regularnie pojawiać w wyjściowym składzie Górnika. Nie pokazał nic ciekawego w ofensywie, a w obronie nie nadążał z kryciem. Przy drugim golu zostawił hektary wolnego miejsca Mójcie, który wobec tego… zepsuł dośrodkowanie. Na nieszczęście dla gospodarzy zepsuł je tak, że piłka wpadła do bramki.
Bartosz Kopacz – 2 – Wskoczył do jedenastki za Szeweluchina, ale znów nie przybliżył się do wywalczenia tego miejsca na stałe. Wciąż tkwi w pierwszoligowych realiach, jest łatwy do ogrania (ależ Demjan jeszcze przy stanie 0:0 z łatwością położył go na murawie!) i ma tendencje do faulowania, gdy nie nadąża za rywalem.
Adam Danch – 3 – Kapitan Górnika nie zdołał uchronić kolegów przed golem Demjana, ale potem wykazywał największe zaangażowanie spośród wszystkich zawodników. Starał się grać do przodu, szczególnie w drugiej połowie. W końcówce meczu przeniósł się do ataku, ale wynikało to już z desperacji.
Rafał Kosznik – 2 – Od dłuższego czasu jest pod formą. Rozpoczął to spotkanie nieźle, ale z każdą minutą słabł i przestawał pomagać kolegom. Niemal kompletnie niewidoczny w ofensywie, w defensywie popełniał proste błędy. Sporo niedokładności w jego wykonaniu. Słusznie zmieniony.
Łukasz Madej – 6 – Najlepszy zawodnik Górnika w tym meczu i zarazem jedyny, który stanowił zagrożenie dla Zubasa. Oddał kilka groźnych celnych strzałów, ale za każdym razem na posterunku był litewski bramkarz. Ogromnie frustrował się, że koledzy nie są w stanie mu pomóc i często szukał rozwiązań indywidualnych.
Aleksander Kwiek – 2 – Dużo strat, kilka przechwytów i dwa zablokowane, obiecujące strzały. 67% celności podań chluby nie przynosi. Uważany za kreatywnego Kwiek musi wziąć na siebie większy ciężar rozgrywania piłki i próbować niekonwencjonalnych rozwiązań.
Mariusz Przybylski – 2 – Gdzie podziała się forma tego zawodnika? Kilka lat temu był być może najlepszym defensywnym pomocnikiem w lidze, ale od kiedy wrócił po ciężkiej kontuzji w ogóle nie przypomina samego siebie. Kłopoty z prostym przyjęciem piłki, niedokładność w grze, brak regulowania tempa gry… Coś, co kiedyś wyróżniało tego zawodnika dziś stanowi jego słabość.
Radosław Sobolewski – 3 – Wystawienie trójki defensywnych pomocników w meczu, gdzie Górnik zmuszony był do ataku pozycyjnego nie było najlepszą decyzją trenera Ojrzyńskiego. W środku pola zabrakło kreatywności, a „Sobol” – choć najlepszy z tercetu – również nie miał pomysłu, jak przedrzeć się przez defensywę „Górali”. Kilka razy zaimponował, skutecznie odbierając piłkę w wydawało się straconej sytuacji.
Robert Jeż – 1 – Niespodziewanie znalazł się w pierwszym składzie i kompletnie rozczarował. Nie pokazał nic z tego, co można w nim cenić – przegląd pola, technikę i prostopadłe podania. Słusznie zmieniony na początku drugiej połowy spotkania.
Maciej Korzym – 1 – Fatalny występ tego napastnika. Przegrane pojedynki główkowe jeszcze można mu wybaczyć, ale potykanie się na piłce i nie trafianie w nią w dobrych okazjach to wielkie problem tego zawodnika.
Rezerwowi:
Roman Gergel – 4 – Wydawało się, że jego wejście w 46 minucie rozruszało ekipę Ojrzyńskiego. Szybko złapał żółtą kartkę i oddał groźny strzał z dystansu. Z biegiem czasu wtapiał się jednak w tłum.
Mariusz Magiera, Szymon Skrzypczak – Grali zbyt krótko, aby ich ocenić.