Oceniamy piłkarzy Górnika Łęczna za mecz z Legią: w cieniu mistrza Polski
Mimo bezbramkowego rezultatu do przerwy, Górnik popełnił zbyt dużo błędów w drugiej połowie i pozwolił Legii na rozstrzelanie się. Wymierne ocenienie zielono-czarnych nie było łatwe m.in. ze względu na narzucone zadania taktyczne, które ograniczały ich możliwości ofensywne.
fot. sylwester wojtas
Silvio Rodić (5) - po pierwszych 45 minutach był bohaterem, ratując zespół Górnika dwukrotnie przed stratą bramki w bardzo groźnych sytuacjach. Bagaż 5 goli jest jednak na prawdę ciężkim krzyżem, który obciąża barki Chorwata. Jedyna sytuacja, w której mógł zachować się nieco lepiej, to pierwsza bramka Vrdoljaka. Poza tym wyczuł intencje kapitana Legii przy rzucie karnym, który na nieszczęście Rodicia został wykonany bardzo dobrze.
Patrik Mraz (3) - znany ze zdolności ofensywnych obrońca w sobotę musiał skupić się w większej mierze na defensywie. Nie stworzył wrzutkami żadnej sytuacji dla partnerów, jego próby strzałów były blokowane. Spośród ogromu sytuacji Legii raz nie upilnował Vrdoljaka, co skończyło się katastrofalnie. Przy rozgrywaniu bez większych błędów, co było trudne przy ciągłym pressingu gospodarzy.
Maciej Szmatiuk (4) - również po jego stronie leży wina za tracone bramki, gdyż przegrywał pojedynki w powietrzu, w tym to z Orlando Sa po którym Portugalczyk podwyższył na 4:0.
Tomislav Bożić (5) - w porównaniu z partnerami z obrony wygrywał kluczowe pojedynki we własnym polu karnym, co kilkukrotnie uchroniło Górnika od "setek" skierowanych przeciwko nim. Bez błędów w rozgrywaniu, zaistniał także osamotnionym rajdem od obrony do ataku w pierwszej połowie spotkania. Czerwona kartka była skutkiem złego zagrania Bielaka, Chorwat próbował jedynie uratować całą sytuację.
Łukasz Mierzejewski (4) - powstrzymywał jak mógł Tomasza Brzyskiego i spółkę. Czwórkę otrzymuje za zdeterminowaną walkę.
Lukas Bielak (3) - na jego ocenę największy wpływ ma niepotrzebne strata przed polem karnym, która skończyła się rzutem karnym dla Legii i czerwoną kartką dla Bożicia. Poza tym mógł lepiej zachować się przy dwóch ostatnich bramkach Wojskowych.
Przemysław Kaźmierczak (4) - solidna walka i skutecznie wybijanie piłki z własnej szesnastki. Bez błędów, a także fajerwerków przy wyprowadzaniu nielicznych akcji Górnika.
Tomasz Nowak (5) - jak w każdym meczu rozprowadzał piłkę, co przy pressingu gospodarzy nie było łatwym zadaniem. Gdyby nie jego dłuższe przytrzymywanie piłki w środku pola, linia defensywna gości mogłaby w tym meczu zejść na zawał. W drugiej połowie próbował strzału, po którym nagimnastykować musiał się Konrad Jałocha.
Grzegorz Bonin (4) - dobre wyjścia z własnej połowy przeplatał z szybkimi stratami bądź holowaniem piłki za linię boczną.
Miroslav Bożok (4) - dobrze współpracował z Mrazem na lewej stronie przy wyprowadzaniu futbolówki, jednak przewaga liczebna Legii w obronie nie pozwalała mu poszaleć. Swoją postawą udowadnia jednak, że ma spore pokłady cech wybitnego piłkarza.
Fedor Cernych (3) - sprawiał wrażenie przestraszonego i rozkojarzonego. Miał problemy z przytrzymaniem piłki z przodu. W pierwszej połowie miał jedną sytuację, po której oddał lekki strzał w boczną siatkę. Setka w drugiej połowie po pięknej, składnej akcji i podaniu Hasaniego wymagała jednak zakończenia golem, a Litwin fatalnie przestrzelił z najbliższej odległości.
Rezerwowi:
Shpetim Hasani (3) - dobre zachowanie przy wspomnianej wyżej akcji kończonej przez Cernycha to za mało. Pod koniec miał świetną okazję na strzał po podaniu Bonina, jednak nie przyłożył się do przyjęcia futbolówki. Dołóżmy do tego jeszcze brak umiejętności utrzymania się przy piłce, kiedy był osamotniony.
Sebastian Szałachowski (4) - w sentymentalnym spotkaniu przy Łazienkowskiej zostawił trochę serca na boisku. W krótkim czasie zdążył oddać strzał na bramkę rywali i wywalczyć parę stałych fragmentów gry.
Veljko Nikitović (4) - przejął w końcówce obowiązki Kaźmierczaka i rozgrywał tak, jak nakazał mu sztab. Występ krótki, ale bezbłędny.