Oceniamy legionistów za mecz z Koroną: "Lado"! "Lado"! "Lado"!
Legia Warszawa urządziła sobie wczoraj w Kielcach prawdziwy festiwal strzelecki. Dlatego też najlepsze noty zbiorą oczywiście zawodnicy ofensywni, a wśród nich gruziński król Władimer Dwaliszwili. Oceniamy!
BRAMKA:
Wojciech Skaba (5) - zastąpić Dusana Kuciaka to niełatwe zadanie. Wojtek poradził sobie z nim całkiem nieźle. Przy bramkach nie miał zbyt wiele do powiedzenia, większa wina spoczywa na obrońcach. No, ale trzy puścił, więc za dużo dostać nie może.
OBRONA:
Tomasz Brzyski (8) - miodzio. Dwie asysty, godnie zastępuje Wawrzyniaka, od którego, śmiem twierdzić, jest w tym sezonie lepszy i powinien być podstawowym lewym obrońcą mistrzów kraju. Można mieć tylko pretensje, że czasami zapędza się za bardzo do akcji ofensywnych, gubiąc obowiązki z tyłu i, że jego forma nie przekłada się na europejskie puchary. Ale w Kielcach grał koncertowo.
Jakub Rzeźniczak (5) - bez rewelacji, ale też bez rażących błędów. "Rzeźnik" był niewidoczny, stąd ocena pośrednia.
Dossa Junior (4) - pewnie dla większości z was, którzy oglądali ten mecz, Dossa nie mógł przy bramkach nic zrobić. Ja pozostaję jednak bardziej krytyczny. Za duże rozluźnienie, może nie miał odpowiedniego wsparcia od Brozia, bo Sobolewski sobie wchodził w pole karne z prawej strony, ale sam także mógł się inteligentniej ustawić. No i czasami bez sensu wybija piłkę do przodu, kiedy mógłby ją spokojnie rozegrać.
Łukasz Broź (3) - najgorszy z czwórki obrońców. Przy dwóch bramkach, które padły po błędach pomocników Legii, nie było go nawet w pobliżu pola karnego. Zapędzał się gdzieś do przodu, powrót miał w ślimaczym tempie, a w ofensywie i tak nic nie dawał. Kiepsko.
POMOC:
Ivica Vrdoljak (4) - od kapitana wymaga się więcej, nieuważnie w defensywie, niewiele z przodu. A generalnie mało widoczny, co nieco martwi.
Dominik Furman (4) - podobnie jak kolega wyżej, stracił piłkę na rzecz Janoty, który później wbił Legii pierwszego gola w tym meczu. Ratują go tylko niezłe wrzutki z rzutów rożnych, bo poza tym mizernie było.
Michał Kucharczyk (8) - asysta i bramka, przed którymi wcześniej nic nie zapowiadało, że będzie tak dobrze. Troszkę przysypiał na prawej stronie, ale co zrobił, to jego.
Henrik Ojamaa (7) - takiego walczaka dawno w Legii nie było. Chłopakowi w zasadzie nie kończy się powietrze w płucach. Jest tylko jedno, wcale nie takie małe, zastrzeżenie... czasem chce mu się chyba za bardzo. Przez to nie myśli i zamiast podać, to obija nogi i tułowia obrońców. Chowa głowę między kolana i już wtedy niewiele widzi. Jak to poprawi, to będzie dla Wojskowych dużym wzmocnieniem.
Miroslav Radović (9) - stary, dobry Radović. Bramka, asysta i cały mecz te same zwody, na które wciąż ("Rado", jak!?) nabiera połowę Ekstraklasy. Czasem było ich za dużo, ale i tak bez niego Legia nie jest tym samym.
ATAK:
Władimer Dwaliszwili (10) - man of the match! Hat-trick załatwił mu pierwszą "10" jaką daliśmy legionistom kiedykolwiek. Ale nie tylko bramki są ważne. Gruzin w ostatnim czasie częściej irytował swoją grą, ale w Kielcach... pokazał dlaczego trafił do Legii. Siła, dynamika, świetne ustawianie się, poświęcenie i mało głupich gestykulacji rękoma. Tak ma być!
REZERWOWI:
Jakub Kosecki (6) - zagrał najdłużej z rezerwowych, zastąpił Ojamę i spisywał się nieźle. Jego rajd dał Legii okazję na strzelenie kolejnej bramkę, którą wykorzystał Kucharczyk. Poza tym, zaraz po wejściu, w krótkim czasie zdążył oddać ponad trzy strzały. Miał ciąg na bramkę.
Helio Pinto (3) - niektórzy mi pewnie zarzucą, że za surowo, bo gość wszedł na niecałe dwadzieścia minut, mecz wygrany i w ogóle. Ale ludzie, on miał być gwiazdą ligi, a jest pośmiewiskiem i jednym z najbardziej irytujących legionistów. Niby tylko dwadzieścia minut, ale ktoś kto ma "pure class" zrobi i z tego pożytek. A Helio stracił piłkę, poszła kontra i gol dla Korony.
Daniel Łukasik (-) - zagrał za krótko, by wystawić uczciwą notę.