menu

Oceniamy Legię za mecz z Wisłą - kolejny słaby mecz Astiza, Bereszyński na plus

15 marca 2015, 23:27 | Kaja Krasnodębska

Dzisiejsze spotkanie miało być dla mistrzów Polski "spacerem". Ogranie słabo spisującej się w tej rundzie krakowskiej Wisły wydawało się być prostym zadaniem. Dodatkowymi atutami miały być gra przy własnej publiczności i powrót do gry raz na tydzień. Zacięcie i motywacja gości sprawiły jednak, że spotkanie okazało się dla warszawiaków wyczerpującym wyścigiem o punkty, aż do ostatniego gwizdka.

Legia - Wisła
Legia - Wisła
fot. Polskapresse

Wyjściowa jedenastka:
Arkadiusz Malarz (5) – wystawienie go w dzisiejszym spotkaniu wydawało się całkiem dobrym posunięciem. Przez całą pierwszą połowę miał sporo pracy. Wisła tworzyła wiele akcji, z których padło kilka strzałów na bramkę. Z większością poradził sobie całkiem nieźle – zarówno przy strzałach Mariusza Stępińskiego, jak i próbie Sarki’ego nie miał żadnych problemów. Przy pierwszym trafieniu gości, został uprzedzony przez obrońcę rywali Łukasza Burligę. Drugą połowę, bramkarz Legii zaczął od wpuszczenia gola z rzutu karnego Pawła Brożka.

Bartosz Bereszyński (7) – prawy obrońca warszawskiej drużyny oprócz wykonywania zadań charakterystycznych dla swojej pozycji, jak zwykle sporo angażował się w ofensywie. Wiele razy próbował rozpoczynać akcje długimi podaniami, nie wszystkie piłki trafiały jednak do adresatów. Dopiero pod koniec pierwszej połowy udało mu się zrobić to co w ofensywie wychodzi mu chyba najlepiej, czyli zagrać na jeden kontakt z partnerującymi mu na prawej stronie Michałem Żyro i Ondrejem Dudą. Bez problemu odczytywał zamiary wiślaków i blokował podania. W 32. minucie uciekł mu Łukasz Burliga, jednak bez konsekwencji. Przed zejściem do szatni we znaki dawał mu się Sarki, przez co Bereszyński musiał uciekać się do wybicia piłki na aut. To za co na pewno zostanie zapamiętany po dzisiejszym spotkaniu to uratowanie całej drużyny przed stratą trzeciej bramki i tym samym przyczynienie się do wywalczenia jednego punktu.

Inaki Astiz (5) – hiszpański defensor gospodarzy miał dzisiaj lepsze i gorsze momenty. Po szybkich odbiorach rozpoczął parę ofensywnych akcji, podając między innymi do Marka Saganowskiego. Przytomnie odczytywał akcje Białej Gwiazdy dzięki czemu udało mu się zatrzymać je samemu. Dobrze ustawiał się zarówno przy rożnym Semira Stilica czy wolnym Łukasza Garguły. Kilka razy dał się jednak oszukać Pawłowi Brożkowi, czy Rafałowi Boguskiemu. Na minus stoperowi gospodarzy trzeba zapisać nieobecność przy pierwszej bramce Wisły czy fatalny błąd, który przed samą linią bramkową zdążył uratować Bartosz Bereszyński.

Jakub Rzeźniczak (5) – w odróżnieniu do poprzednich spotkań, stoper warszawskiej Legii nie opuszczał dzisiaj swojej połowy. Zajmował się tylko defensywą, w akcję do przodu zaangażował się dopiero w ostatniej minucie. Dobrze ustawiał się w obronie, dzięki czemu mógł zablokować kilka akcji gości w pierwszej połowie. Niewielkie problemy sprawiali mu jedynie Paweł Brożek i Mariusz Stępiński.

Guilherme (5) – brał udział w grze do przodu warszawskiego zespołu, czasem zapominając o powrotach do obrony. Szczególny kłopot sprawiali mu Mariusz Stępiński i jego zmiennik Jean Barrientos. Niespełna 20-letni wiślak minął go kilkakrotnie w pierwszej połowie, wywołując spore zamieszanie pod bramką Legii. Nie bał się rozgrywać akcji na połowie przeciwnika czy też wchodzić z piłką w pole karne Michała Buchalika.

Ivica Vrdoljak (5) – mecz rozpoczął od fauli na Sarkim i Gargule. W 17. minucie, przy bramce Łukasza Burligi był odrobinę zbyt pasywny, trochę spóźniony, tylko przyglądał się jak piłka zmierza do siatki. Świetnie grający Semir Stilić dawał mu się we znaki. To właśnie za faul na pomocniku Wisły, pod koniec spotkania, Vrdoljak obejrzał żółty kartonik. Chorwat często pomagał trochę ospałym dzisiaj defensorom.

Tomasz Jodłowiec (5) – wobec słabszego występu Ondreja Dudy, defensywny pomocnik gospodarzy próbował swoich sił w kreowaniu ofensywnych akcji. W 19. minucie bardzo ładnie podał w pole karne do Michała Żyro, przed zejściem do szatni nieźle dośrodkował do Bartosza Bereszyńskiego, a pod koniec meczu lobem zaskoczył obrońców Wisły, zagrywając do Orlando Sa. Sam próbował zaskoczyć Buchalika w 37. minucie strzałem z dystansu, jednak bramkarz gości stał na posterunku. Jak w każdym spotkaniu, Jodłowiec walczył również w defensywie.

Michał Kucharczyk (4) – słaby mecz w jego wykonaniu. Totalnie nie radził sobie z Bobanem Joviciem, który bez problemu zatrzymywał jego ataki. Parę razy dał się też jemu, a także Mariuszowi Stępińskiemu, oszukać przez co tracił piłkę. Rzuty rożne w jego wykonaniu nie przyniosły zagrożenia. Na plus trzeba mu zaliczyć ładne podanie głową do Marka Saganowskiego w polu karnym w pierwszej połowie. Ogólnie jednak nie tworzył większego zagrożenia pod bramką rywali i pewnie z tego powodu dosyć szybko, bo już w 68. minucie, opuścił boisko.

Ondrej Duda (6) – po kolorze, jaki pod koniec tego spotkania przybrała biała koszulka Słowaka, można śmiało powiedzieć, że nie miał dzisiaj łatwo. To on był najczęściej faulowanym piłkarzem gospodarzy, wiślacy wiele razy musieli uciec się to nieregulaminowego zachowania, aby zatrzymać jego zagrania. Kilka razy popisał się tym, czym wciąż zadziwia niektórych kibiców – pięknymi podaniami piętą. Duda sporo się namęczył z młodym Alanem Urygą. W 50. minucie piłkarz gości skutecznie zabrał mu piłkę a pod koniec zatrzymał kontratak, zakwalifikowanym przez sędziego na żółta kartkę faulem.

Michał Żyro (6) – przyzwoite spotkanie prawego pomocnika gospodarzy. Przez całą pierwszą połowę Guzmics miał z nim do czynienia. Piłkarz Legii minął rywala kilkakrotnie. Z pomocą Węgrowi przychodził często Łukasz Burliga, który radził sobie nieco lepiej. W 28. minucie otrzymał piękne podanie od Saganowskiego, które zamienił na bramkę. Po meczu sam przyznał, że musnął piłkę ręką, jednak sędzia nie dopatrzył się wykroczenia.

Marek Saganowski (5) – zaczął całkiem nieźle, jednak później było trochę gorzej. Najlepszym zagraniem snajpera gospodarzy była asysta przy bramce Michała Żyro. W 33. minucie przewrócił się w polu karnym, ale sędzia nie dopatrzył się przewinienia. W drugiej połowie nadszarpnął nerwy kibiców, gdy nieczysto uderzył piłkę po podaniu Bartosza Bereszyńskiego i strzelił wysoko nad bramką. W 68. minucie ustąpił miejsce na boisku Orlando Sa.

Rezerwowi:
Michał Masłowski (5) – odkąd tylko wszedł na boisko, aktywnie angażował się w akcje ofensywne swego zespołu. Świetnie dośrodkował w pole karne w 69. minucie, jednak Orlando Sa nie wykorzystał okazji. Chwilę później inteligentnie wycofał do Bereszyńskiego. Na tym jednak skończyły się godne pochwały akcje Masłowskiego. Dwie próby dośrodkowań "zamienił" na... podania do przeciwników. W 74. minucie gry, nieatakowany przez piłkarzy Wisły, popełnił prosty błąd i wykopał piłkę za linię boczną.

Orlando Sa (6) – wszedł, aby uratować punkt. I w jakimś sensie wykonał swoje zadanie. W 90. minucie przepuścił futbolówkę i dał strzelić samobója Joviciowi. Pomimo iż sam nie miał udziału przy strzale do bramki, presja jaką wywołał czając się między defensorami "Białej Gwiazdy" sprawiła, że nieźle grający do tej pory obrońca przyjezdnych, trafił do własnej bramki.

Tomasz Brzyski (bez oceny) – w 87. minucie wszedł na boisko za zmęczonego Guilherme.


Polecamy