Oceniamy Legię Warszawa za starcie z FC Botosani
Po utracie Mistrzostwa Polski i przegranej w Superpucharze, zwycięstwo z FC Botosani wydawała się dla legionistów koniecznością. I rzeczywiście po przeciętnym meczu udało im się minimalnie zwyciężyć z ósmą drużyną ligi rumuńskiej. Na końcowy wynik największy wpływ miał strzelec jedynej bramki, Ondrej Duda.
fot. Bartek Syta/Polska Press
Wyjściowa jedenastka:
Dusan Kuciak (5) – biorąc pod uwagę stosunkowo mała liczbę strzałów rywali, nie miał zbyt wiele pracy. Nieliczne próby wybijał całkiem pewnie. Dobrze odczytywał dośrodkowania ofensywnych zawodników FC Botosani dzięki czemu jego odważne wyjścia z bramki jedynie uspakajały grę.
Łukasz Broź (6) – jeden z lepszych piłkarzy na boisku. Pełnie swoich umiejętności zaprezentował dopiero po wejściu Michała Żyro, ale już wcześniej pokazał się z niezłej strony. Solidny na prawej flance, nie wahał się przyjść z pomocą gubiącemu się po lewej stronie Tomaszowi Brzyskiemu. Docenić trzeba także jego pracę w polu karnym. Jednak dopiero wejście wspomnianego wcześniej Żyry dodało mu skrzydeł. Razem z młodym pomocnikiem ruszyli do ataku, co poskutkowało kilkoma świetnymi akcjami w polu karnym rywali. Niestety wobec braku pomocy ze strony napastników, nie zdołał zaważyć na końcowym wyniku.
Jakub Rzeźniczak (5) – bardzo przeciętne spotkanie w jego wykonaniu. Mimo braku nacisku ze strony rywali w pierwszej części meczu, nie wychodził z własnej połowy. Odważył się to zrobić po przerwie, ale powtarzające się niepowodzenia przy stałych fragmentach gry tylko pogłębiały jego frustrację.
Michał Pazdan (5) – widać, że zdecydowanie lepiej czuje się na stoperze niż w pomocy. Konsekwentnie trzymał się własnej połowy. Często schodził na lewą stronę aby wspomóc Tomasza Brzyskiego. W końcówce zaczęły mu się zdarzać drobne błędy, ale wobec mizerii rywali nie przyniosły konsekwencji.
Tomasz Brzyski (4) – Najsłabsze ogniwo defensywy Legii. Mimo ogromnych chęci i zaangażowania czasem po prostu nie nadążał pobiec za atakiem lub powrócić do linii obrony. Na szczęście w obu przypadkach chętnie wspomagali go koledzy z drużyny. Na pewno nie można zarzucić mu za to nic przy stałych fragmentach gry. Każdy kolejny stwarzał zagrożenie pod bramką FC Botosani.
Dominik Furman (5) – na pewno nie można odmówić mu zaangażowania w ofensywie. Konsekwentnie starał się konstruować akcje środkiem boiska, zaczynać kontrataki czy po prostu szybkimi podaniami z Tomaszem Jodłowcem omijać zagubionych rywali. Trochę gorzej szło my w obronie, gdzie często się spóźniał. W konsekwencji musiał uciekać się do fauli co zakończyło się ujrzeniem żółtego kartonika.
Tomasz Jodłowiec (5) – zaczął nie najlepiej. Krył Rumunów na radar, co spowodowało kilka akcji pod bramką Dusana Kuciaka. Z każdą minutą jednak coraz bardziej się rozkręcał. Szczególnie gra w ataku szła mu coraz lepiej. Dobrze rozumiał się z Dominikiem Furmanem i Ondrejem Dudą dzięki czemu stworzyli trochę chaosu w szeregach obronnych rywali, a sam Jodłowiec dochodził do sytuacji strzeleckich.
Guilherme (4) – to nie był ten Guilherme z Superpucharu. Brazylijczyk nie wyróżniał się już na tle kolegów. Całkowicie przygasł i wtopił się w szarą, legijną rzeczywistość. Niby próbował walczyć prawą stroną, ale wcześniej czy później piłka lądowała pod nogami rywali. Nie można jednak zapomnieć o jego pracy w obronie, gdzie ochoczo wracał, gdy tylko zaszła taka potrzeba.
Ondrej Duda (6) – zdecydowanie najlepszy piłkarz Legii w tej chwili. Mimo, że w wyniku decyzji sztabu szkoleniowego praktycznie nie trenował, dzielił i rządził na boisku. Miał swój udział w praktycznie wszystkich ofensywnych akcjach stołecznego zespołu. Wyższy bieg wrzucił po wejściu Michała Żyro. Wraz z nim i Łukaszem Broziem wciąż szarpali prawą stroną boiska. Gra na jeden kontakt, rajdy, dryblingi, szybkie podania – wszystko to zaowocowało zdobytą bramką. Warszawscy kibice naprawdę powinni cieszyć się z jego dalszego pobytu przy Łazienkowskiej. Jedyny minus w jego postawie to głupio zdobyta żółta kartka za ściągnięcie koszulki.
Michał Kucharczyk (4) – jemu także nie można odmówić chęci. Nie wolno nawet powiedzieć, że nie wniósł nic do gry legionistów. A wręcz przeciwnie, pędząc lewą stroną Kucharczyk stworzył kilka groźnych sytuacji, postraszył defensorów FC Botosani. Ale cóż z tego skoro zmarnował kilkanaście następnych akcji? Cytując samego Kucharczyka, strzały na bramkę w jego wykonaniu były fatalne.
Nemanja Nikolić (2) – bezwzględny król spalonych. Drugi mecz w barwach warszawskiej drużyny, a już zostanie zapamiętany na długo. Na Facebook’a, Twitter’a czy w inne media społecznościowe trafił szybko i bezboleśnie. Ilość memów z jego udziałem jest większa niż niektórych ligowców po całej karierze. Ma zadatki na gwiazdę. Tylko najpierw musi się dowiedzieć czym jest ten tajemniczy spalony.
Gracze rezerwowi:
Michał Żyro (6) – jego wejście na boisko całkowicie zmieniło obraz gry. Pociągnął całą drużynę do ataku. Szybki i głodny gry, mijał rywali jak chciał. Świetnie rozumiał się z partnerującym mu po prawo Łukaszem Broziem i Ondrejem Dudą. Razem przyprawili o ból głowy całą defensywę rywali. Gdyby nie słaba postawa napastników, Legia mogłaby wygrać dużo wyżej.
Aleksandar Prijović (2) – patrząc na postawę Nemanji Nikolicia i Aleksandara Prijovicia, wydaje się że wypożyczony wiosną do Bełchatowa Arkadiusz Piech mógłby lepiej poradzić sobie w tym meczu. Nazywany „szwajcarskim Zlatanem” zawodnik, bardziej niż szwedzkiego superstrzelca przypomina szeregowego zawodnika z polskich niższych lig. Spektakularnie nie trafił z trzech metrów by potem kilkukrotnie minąć się z piłką. Teraz może być już tylko lepiej.
Michał Masłowski (bez oceny) – wbiegł na murawę pod sam koniec meczu. Nie zdołał nawet raz dotknąć piłki.