menu

Oceniamy lechitów za mecz ze Śląskiem: Obrona do poprawy!

15 września 2013, 21:47 | Wojciech Maćczak

Po meczu ze Śląskiem Wrocław niskie oceny wystawiliśmy defensywnym graczom Lecha, których błędy spowodowały utratę obu bramek. Pozytywne noty dostali natomiast pomocnicy „Kolejorza”. Zobacz, jak oceniliśmy podopiecznych Mariusza Rumaka.

Krzysztof Kotorowski – (3) – Mógł zachować się lepiej przy obu bramkach straconych przez „Kolejorza”. Można go bronić przy drugim trafieniu, że był zasłonięty, że nie spodziewał się strzału. Prawda jest jednak taka, że „Kotor” między słupkami nie gwarantuje pewności w tyłach Lecha. Może to najwyższy czas, by dać szansę sprowadzonemu latem Maciejowi Gostomskiemu.

Tomasz Kędziora – (1) – Bardzo słaby występ. Przy pierwszym golu jak dziecko dał się ograć Dudu, przy drugim stracił piłkę w środku pola, co zapoczątkowało akcję wrocławian. Do tego niewiele brakowało, by już w pierwszej połowie za brzydki faul arbiter wyrzucił go z boiska. Zdecydowanie najgorszy występ tego młodego defensora spośród dotychczasowych gier w Ekstraklasie.

Manuel Arboleda – (4) – Zabrakło zdecydowania przy trafieniu Paixao – powinien pewnie interweniować i zablokować ten strzał, zamiast tego dostał piłkę między nogami. Poza tą sytuacją ustrzegł się poważniejszych błędów.

Hubert Wołąkiewicz – (5) – Podczas spotkania ze Śląskiem szczególnie nie rzucał się w oczy, co w porównaniu z kolegami z linii defensywnej można odczytać jako plus. Nic nie zepsuł, ale również niczego specjalnie nie uratował.

Luis Henriquez – (3) – Przy pierwszym golu przegrał główkę z Hołotą. Dokładniej wyglądało to tak, jakby nie specjalnie chciało mu się nawet przeszkadzać rywalowi. Widać było zmęczenie długą podróżą z meczów reprezentacji Panamy. Gdyby zdolny do gry był Barry Douglas, to Luis zapewne w ogóle nie pojawiłby się na boisku.

Łukasz Trałka – (5) – To chyba najrówniej grający zawodnik Lecha w tym sezonie. Na pozycji defensywnego pomocnika nie ma co spodziewać się od niego fajerwerków, ale z drugiej strony nie schodzi poniżej określonego poziomu.

Karol Linetty – (6) – Dla niego gra na pozycji defensywnego pomocnika była pewnym novum, ale poprawnie wywiązał się ze swoich zadań. Radził sobie w odbiorze, dobrze współpracował z Trałką. Pokazał, że może być ciekawą alternatywą na tej pozycji.

Gergo Lovrencsics – (6) – Nieco mniej chaotyczny, niż w poprzednich spotkaniach. Próbował rozkręcać ofensywne akcje Lecha i wychodziło mu to całkiem nieźle Dość szybko opuścił boisko, gdyż trener Rumak stwierdził, że opada z sił.

Kasper Hamalainen – (6) – Co prawda jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale wydaje się, że Fin zaczął wracać do dyspozycji z rundy wiosennej. Nieźle współpracował ze Ślusarskim i gdyby tamten był skuteczniejszy, to jakąś asystę by zaliczył.

Daylon Claasen – (5) – Niezły występ, choć zdarzyło mu się kilka niecelnych podań pod bramką rywala. Ale to już kwestia zgrania z resztą zespołu.

Bartosz Ślusarski – (2) – Koń jaki jest, każdy widzi. Nikogo chyba nie zaskakuje już, że Ślusarski seryjnie marnuje sytuacje, którymi mógłby dać zespołowi sporo punktów. Dziwi natomiast fakt, że w klubie, chcącym walczyć o mistrzostwo, nie ma lepszego napastnika. To akurat nie jest jego wina.

Rezerwowi:

Szymon Pawłowski – (5) – Wniósł trochę ożywienia w ofensywną grę Lecha. Należy pamiętać, że nie wrócił jeszcze do pełni sił po kontuzji.

Łukasz Teodorczyk i Vojo Ubiparip – bez oceny – grali za krótko.


Polecamy