Oceniamy lechitów za mecz z Podbeskidziem: Ślusarski bohaterem, znów błysnął Linetty
Po emocjonującym spotkaniu Lech Poznań wygrał z Podbeskidziem w Bielsku-Białej 3:2 po dwóch trafieniach Bartosza Ślusarskiego i bramce Bartosza Bereszyńskiego. Zobacz, jak oceniliśmy graczy „Kolejorza” za to spotkanie!
fot. Tomasz Ogorzały/Ekstraklasa.net
Oceniamy lechitów za mecz z Podbeskidziem (w skali 1-10):
Jasmin Burić – (6) – Popełnił błąd przy stracie pierwszego gola, gdy zabrakło mu zdecydowania przy wyjściu z bramki, przez co skuteczny strzał mógł oddać Demjan. Przy drugim trafieniu dla bielszczan nie miał już nic do powiedzenia. Plus za obroniony rzut karny, chociaż trzeba przyznać, że wykonujący go Ireneusz Jeleń zbytnio się nie przyłożył.
Mateusz Możdżeń – (7) – Ostatnie spotkania w jego wykonaniu do udanych nie należały. Z Podbeskidziem zagrał na prawej obronie i spisał się naprawdę dobrze. Był bardzo aktywny w ofensywie, jego dziełem była większość dośrodkowań w pole karne bielszczan. Właśnie w ten sposób asystował przy trafieniu Bartosza Bereszyńskiego.
Kebba Ceesay – (4) – Gambijczyk ze szwedzkim paszportem z konieczności zagrał na środku obrony i pokazał, że ustawianie go tam nie jest dobrym pomysłem. Niepewny w defensywie, popełnił kilka błędów, które mogły skutkować stratą gola – najpierw nie upilnował wychodzącego na czystą pozycję Jelenia, a później sprokurował rzut karny, faulując Adamka. Niech jak najszybciej wraca na prawą stronę.
Ivan Djurdjević – (6) – Przed meczem mieliśmy wątpliwości czy Serb, który od dawna nie gra regularnie, będzie w stanie zapewnić właściwy poziom gry w defensywie. Djurdjević udowodnił, że mimo 35 lat na karku może jeszcze przydać się Lechowi. Pewny punkt defensywy Lecha, ustrzegł się poważniejszych błędów.
Luis Henriquez – (6) – Po jego dośrodkowaniu z rzutu rożnego padła pierwsza bramka dla Lecha. Trzeba przyznać, że Panamczyk nieźle wykonywał stałe fragmenty gry, ale poza tym był mniej widoczny niż we wcześniejszych spotkaniach.
Rafał Murawski – (6) – Pod koniec rundy reprezentant Polski radzi sobie całkiem nieźle. Zaliczył bardzo dobre spotkanie z Widzewem, przeciwko Podbeskidziu również był mocnym punktem Lecha. Kilka razy ładnie rozprowadził piłkę na skrzydła, czym rozpoczynał niezłe akcje „Kolejorza”. Wygląda na to, że poważniejszy kryzys ma już za sobą.
Łukasz Trałka – (6) – Jak zwykle walczył za dwóch w środku pola. Miał kilka dogodnych sytuacji, ale ani razu nie zdołał trafić do bramki Podbeskidzia. W sumie mało wyrazisty występ zawodnika, który we wcześniejszych spotkaniach był wyróżniającą się postacią Lecha.
Vojo Ubiparip – bez oceny – opuścił boisko po nieco ponad kwadransie gry z powodu kontuzji. Grał zbyt krótko, by go ocenić.
Gergo Lovrencsics – (5) – W przeciwieństwie do Murawskiego zaczął sezon dobrze, a ostatnio wygląda przeciętnie. Miał dzisiaj kilka udanych zagrań, ale w większości jego poczynania były zbyt chaotyczne, by przyniosły korzyść zespołowi.
Karol Linetty – (7) – Siedemnastolatek z każdym kolejnym spotkaniem potwierdza, że opinie o jego wielkim talencie nie są przesadzone. Po kilku prostopadłych zagraniach do partnerów z zespołu ręce same składały się do oklasków. Na boisku myśli, nie zagrywa na oślep, wybiera rozwiązania najlepsze dla drużyny. Oby tak dalej!
Bartosz Ślusarski – (8) – Kto by się spodziewał, że krytykowany przez całą rundę napastnik będzie najskuteczniejszym Polakiem w Ekstraklasie? Pierwszą bramkę strzelił głową, a później nie wykorzystał kilku dogodnych sytuacji, z których powinny paść bramki. Gdy wydawało się już, że Ślusarski nogą gola nie strzeli, znalazł sobie dobrą pozycję przed polem karnym Zajaca, przymierzył przy słupku i ponownie wpisał się na listę strzelców. To było jego siódme trafienie w tym sezonie, lepsi są tylko Ljuboja i Traore.
Rezerwowi:
Aleksandar Tonew – (6) – Wszedł na boisko za kontuzjowanego Ubiparipa. Miał sporo chęci do gry, bardzo aktywny na skrzydle, ale często nie miał komu odegrać piłki w końcowej fazie akcji. Podszedł ambitnie do spotkania z Podbeskidziem, za co plus dla niego.
Bartosz Bereszyński – bez oceny – Zdobył swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie, grał jednak zbyt krótko, by rzetelnie go ocenić.
Szymon Drewniak – bez oceny – wszedł na boisko w końcówce, zastępując Rafała Murawskiego.